W grudniu 1970 r. mieszkańcy m.in. pomorskich miast wyszli na ulicę, gdy na chwilę przed świętami władza drastycznie podniosła ceny żywności. Przeciw protestującym wysłano wówczas wojsko i milicję. Zginęło 45 osób, a 1165 odniosło rany. 15 grudnia br. gdańszczanki i gdańszczanie oddali hołd tym, którzy stracili życie na ulicach m.in. Gdańska oraz Gdyni.
- Ludzie, o których dziś mówimy, byli jednymi z nas – powiedziała Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. - Ktoś, tak jak każdego innego dnia, wyszedł na pierwszą zmianę. Obiecał żonie, że w drodze powrotnej kupi choinkę. Inny miał warsztaty szkolne i niecierpliwe czekał, by zrealizować sylwestrowe plany. Żaden z nich nie czekał na bohaterską śmierć. Nie chcieli tylko, by żywność drożała. Tymczasem, władza zamknęła się w komitetach, a na ulice wysłała uzbrojonych żołnierzy i milicjantów. Rodzinom często odebrano prawo do pożegnania i pochówku. Opowiadajmy ich historie dzieciom i wnukom. Niech pamięć o nich trwa z pokolenia na pokolenie, jako przestroga dla złej władzy, ale i pokrzepienie dla reszty społeczeństwa. Finał tej historii daje nadzieję, którą był cud Solidarności i cud wolnej Polski.
Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców odczytano Apel Poległych oraz zapalono znicze pamięci. Przedstawiciele kombatantów, samorządu oraz posłowie złożyli wiązanki kwiatów.
Napisz komentarz
Komentarze