28. rocznica pożaru Hali Stoczni w Gdańsku
To miał być koncert, jak każdy inny. Zespół Golden Life, będący wówczas na fali, promował swoją najnowszą płytę w Hali Stoczni Gdańskiej. Dodatkowo publiczność miała obejrzeć na telebimach transmisję z gali rozdania nagród MTV. Koncert rozpoczął się o godz. 20:00 W hali znajdowało się ponad 800 osób, chociaż twierdzi się, że widzów mogło być znacznie więcej. I nic nie wskazywało na zbliżającą się tragedię.
Pożar rozpoczął się około godz. 21:00. Najpierw paliły się materace, ale publiczność uznała, że to są dodatkowe efekty. Wkrótce pożar zaczął się rozprzestrzeniać w błyskawicznym tempie. Paliły się już kurtyny oraz drewniany dach. Wybuchła panika i ludzie zaczęli biec do wyjść ewakuacyjnych, tratując się wzajemnie. W tej przepychance o życie zginęła pierwsza ofiara – 13-latka, a tuż po chwili – operator nieistniejącej już dziś telewizji Sky Orunia. Dodatkowo dwa z pięciu wyjść ewakuacyjnych były zamknięte. Pierwsza jednostka straży pożarnej, która przybyła na miejsce, nie mogła zająć się gaszeniem ognia, ponieważ musiała najpierw „udrożnić” drogi ewakuacyjne.
Akcja wyprowadzenia z budynku uczestników imprezy trwała około 20 minut. Temperatura wewnątrz hali sięgała nawet 1000 stopni C. 80 osób zostało przewiezionych do Szpitala Akademii Medycznej, gdzie, w wyniku poparzeń, zmarło 5 osób. 24 osoby przetransportowano natychmiast helikopterami do szpitala poparzeń w Siemianowicach Śląskich. Chwilę po zakończeniu ewakuacji strawiony przez płomienie dach hali się zawalił.
Po pożarze hala została rozebrana, a jedynym śladem po niej jest pomnik – fragment muru z pamiątkową tablicą – na kolumnach znajduje się tam belka z napisem: „Życie choć piękne, tak kruche jest”. Poniżej ciąg dalszy napisu: „Zrozumiał ten, kto otarł się o śmierć”. To cytat z piosenki zespołu Golden Life „24.11.94”, który wówczas występował. Ale sam utwór powstał już po tragedii.
W czasie prowadzenia śledztwa prokuratura ustaliła, że przyczyną pożaru było podpalenie. Jego sprawcy lub sprawców do dziś nie udało się jednak ustalić. O nieumyślne spowodowanie tragedii oskarżeni zostali: były komendant stoczniowej straży pożarnej, ówczesny kierownik hali oraz organizatorzy imprezy. W 2012 roku dostali karę jednego roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata za sprowadzenie „niebezpieczeństwa dla życia poprzez niezapewnienie otwarcia wszystkich wyjść ewakuacyjnych”.
Napisz komentarz
Komentarze