To była tragiczna seria. W niedzielę, 12 grudnia wieczorem spłonęła komórka przy ulicy Na Stoku na Biskupiej Górce w Gdańsku. W pożarze zginęła jedna osoba. Po ugaszeniu ognia, znaleziono zwęglone ciało człowieka. Według początkowych informacji policji, nie ustalono tożsamości ani płci ofiary.
W poniedziałek, 13 grudnia natomiast po godz. 5:00 policjanci odebrali zgłoszenie o pożarze, do którego doszło w jednym z mieszkań we Wrzeszczu. Według informacji strażaków, jeszcze przed ich przyjazdem z okna płonącego mieszkania na trzeciej kondygnacji wyskoczyła lub wypadła młoda kobieta. Próbowano ją reanimować, wezwano szybko karetkę pogotowia.
– Pomimo udzielonej pomocy medycznej, kobieta zmarła w szpitalu – mówi asp. szt. Mariusz Chrzanowski, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku. – Na miejscu pod nadzorem prokuratora pracowali policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej, którzy z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa przeprowadzili oględziny, policyjny technik zabezpieczył ślady oraz sporządził dokumentację fotograficzną.
Kilkadziesiąt minut po pierwszym zgłoszeniu, do policjantów wpłynęła informacja, że na torach między stacjami Gdańsk-Wrzeszcz - Gdańsk-Zaspa doszło po godzinie 6:00 rano do kolejnej tragedii. 25-letni mężczyzna wskoczył pod pociąg. Po przeprowadzonych na miejscu czynnościach procesowych, wstępnie stwierdzono, że było to samobójstwo.
– Śledczy po analizie zgromadzonych materiałów wstępnie łączą te zdarzenia ze sobą – potwierdza asp. szt. Mariusz Chrzanowski.
Według niepotwierdzonych doniesień, śledczy mają analizować, czy z poniedziałkowymi wypadkami nie wiąże się dramat na Biskupiej Górce. Badane ma być także, czy kobieta sama wyskoczyła z płonącego lokalu, czy też została wypchnięta przez okno.
– Na tę chwilę, dla dobra prowadzonego postępowania, nie udzielamy bardziej szczegółowych informacji – słyszymy w KMP.
Napisz komentarz
Komentarze