Czy wybiera się pan na otwarcie przekopu Mierzei Wiślanej?
Nie, nie wybieram się. Nie dostałem zaproszenia na tę uroczystość.
Dziwi to pana?
Oczywiście że mnie dziwi. To przecież nie jest inwestycja partyjna, tylko państwowa. Jestem senatorem, ponadto już drugą kadencję jestem przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu Dróg Wodnych. A z samym kanałem przez Mierzeję jestem związany od prawie trzydziestu lat. Kiedy inwestycja była rozpoczynana, byłem członkiem konsorcjum powołanego do budowy tego kanału. Trudno więc nie wiedzieć, że zajmuję się kanałem przez Mierzeję.
Jak więc pan odbiera niezaproszenie na otwarcie przekopu?
Tak jak wiele faktów, które są związane z tą inwestycją. PiS chce partyjnie zawłaszczyć ją, zrobić taki przekaz medialny, że właściwie tylko ta partia chciała ten kanał wybudować i ludzie z innych partii w zasadzie nie mają tam co robić, to nie ich inwestycja. Niedawno była w Elblągu otwierana wystawa poświęcona kanałowi przez Mierzeję przygotowana przez IPN. Zdziwiłem się, że zostałem zaproszony, nawet miałem zabrać głos. Lecz kiedy się zjawiłem, było już inaczej, nie miałem możliwości powiedzieć ani słowa.
Kiedyś powiedziano, że 550 lat temu Morze Bałtyckie uciekło Elblągowi. Czy pana zdaniem przekop sprawi, że Elbląg znów symbolicznie znajdzie się nad Bałtykiem?
Na to trzeba spojrzeć szerzej. Jestem przekonany, że w Polsce podobnie jak w całej Europie duże porty morskie – a mamy takie trzy – dla swojego rozwoju potrzebują współpracy z portami śródlądowymi. Chociaż port w Elblągu jest nazywany morskim, to pełni rolę śródlądowego i portu feederowego dla Gdańska. Z portu w Gdańsku wyjeżdża codziennie 2,5 tysiąca ciężarówek. Ponieważ ten port nie współpracuje z żadnym portem śródlądowym! Otwarcie kanału spowoduje, że małe statki, rozładowywane dziś w Gdańsku przeniosą się do Elbląga, bo dla Gdańska strategiczne znaczenie mają duże statki morskie. Takich małych – o ładowności do 5 tysięcy ton i zanurzeniu do 4,5 metra – statków, zawija rokrocznie do Gdańska około 650, przywożą 2,2 miliona ton ładunków, czyli 5 procent, a zysku dają 1,5 procent. To jest przedział, który powinien być obsługiwany właśnie przez Elbląg. Gdańskowi wyjdzie na korzyść, kiedy te statki nie będą blokowały miejsca przy nabrzeżach dla większych jednostek.
17 września nie otwieramy żadnej nowej drogi wodnej. Przecież nadal nie jest gotowy tor wodny na Zalewie Wiślanym, nie ma też toru na rzece Elbląg. Czyli póki co, żaden statek o długości 100 metrów do Elbląga nie dotrze. PiS jest mistrzem PR, potrafi z marnego zrobić ważne wydarzenie.
Jerzy Wcisła / senator PO
Skoro o kanale do Elbląga mówi się od trzydziestu lat, skoro może przynieść takie korzyści, dlaczego tej inwestycji nie zrealizowano wcześniej?
Pomysł na zbudowanie kanału narodził się w połowie lat 90. w środowisku lokalnym. Na prośbę wojewody stworzono zespół w Komitecie Badań Naukowych pod przewodnictwem prof. Jednorała, który opracował koncepcję kanału przez Mierzeję. Rzeczywiście z analiz wyszło, że zbudowanie go zaktywizowałoby gospodarkę i w Elblągu i w subregionie Zalewu Wiślanego. Od tego czasu ten pomysł gdzieś funkcjonował, z przyspieszeniami i zwolnieniami, ale w zasadzie jako pomysł do realizacji dopiero rzeczywiście od chwili gdy Prawo i Sprawiedliwość przyjęło uchwałę o budowie kanału i była ona kontynuowana przez kolejne rządy. Mówi się często, że to długo trwa, lecz inwestycje w środowisku wodnym, środowisku chronionym Natura 2000 zawsze długo trwają, większość czasu pochłaniają badania. Podobnie było z kanałem przez Mierzeję. Same badania środowiskowe trwały 4 lata. Zwykle trwa to 14-17 lat, z czego co najmniej 10 lat pochłaniają prace przygotowawcze.
Czy rzeczywiście Elbląg, region Zalewu Wiślanego mają szansę na przekopie skorzystać? Jak to zrobić? Przecież ładunki przywiezione statkami trzeba rozwieźć po okolicy. Czym? Przepustowość dróg ma swoje granice, linii kolejowych wręcz ubywa.
Pierwsza i najważniejsza rzecz – te statki dopłyną, towary będą w porcie. Ale przecież Gdańsk ma ten sam problem, z wywiezieniem ładunków, mówiłem o tysiącach ciężarówek. Rozwiązanie jest transport wodny – trzeba, oprócz kanału, udrożnić Wisłę jako drogę wodną. Bez tego w przypadku Gdańska trudno będzie osiągnąć planowane przeładunki rzędu 100 milionów ton rocznie. Problem Elbląga jest oczywiście mniejszy co do skali, co do istoty identyczny. Z tutejszego portu ładunki powinny być również wywożone drogą wodną. Wisła powinna mieć głębokość co najmniej 3 metrów. Przy obecnej suszy może to być trudne do osiągnięcia, lecz dochodzimy tu do jeszcze innej kwestii – konieczności retencji wody. W naszym kraju 96 procent wody ucieka do morza, powinniśmy obniżyć tę ilość do 70-75 procent. Resztę zatrzymać. Czyli dbając, by rzeka służyła nam w czasie suszy i nie zagrażała powodziami powodujemy, że będziemy mogli ją wykorzystywać jako drogę transportową.
Otwiera się przekop Mierzei Wiślanej okazale, z koncertami muzycznymi, pierwszym śluzowaniem statków itd., ale nikt głośno nie mówi że to tylko pierwsza część całej inwestycji, że te statki będą mogły co najwyżej zawrócić na Zalewie i popłynąć z powrotem. Jak pan sądzi, dlaczego?
To prawda, że 17 września nie otwieramy żadnej nowej drogi wodnej. Przecież nadal nie jest gotowy tor wodny na Zalewie Wiślanym, nie ma też toru na rzece Elbląg. Czyli póki co, żaden statek o długości 100 metrów do Elbląga nie dotrze. PiS jest mistrzem PR, potrafi z marnego zrobić ważne wydarzenie. Czego to wcześniej nie było? Wbijano kołek na plaży, który pierwszy sztorm zabrał. Otwierano inwestycję na rynku w Elblągu. Teraz będziemy mieli serial z zamykaniem kolejnych części, zaczynając od samego przekopu. Otworzymy kanał w praktyce tylko dla motorówek i żaglówek. Ten cały projekt ma tylko wtedy sens, kiedy zakończy się przy nabrzeżach portu w Elblągu.
Tylko jaka będzie przyszłość elbląskiego portu? Pojawiły się przecież projekty przejęcia go od miasta przez Skarb Państwa. Rzekomo samorząd nie jest w stanie przeprowadzić niezbędnych inwestycji w porcie? Pan należy do inicjatorów petycji do premiera, by to rząd dokończył budowę drogi wodnej do tego portu.
Tak. Petycja istnieje i mam głęboką nadzieję, że przyniesie skutek. Kanał przez Mierzeję realizuje państwo i powinno go dokończyć. Tymczasem projekt tej drogi wodnej przewiduje, że kończy się ona kilkaset metrów przed portem i nie zawiera kilku niezbędnych elementów infrastruktury, choćby obrotnicy dla statków. To stek bzdur, że przy tej całej inwestycji samorząd powinien coś dokończyć. Prawo mówi wyraźnie, że za infrastrukturę dostępową odpowiada państwo. Przecież cała rzeka znajduje się w gestii władz państwowych. A samorząd z mocy prawa nie może realizować inwestycji na nie swoim terenie. Co do ewentualnych udziałów Skarbu Państwa w porcie, to już decyzja samorządu. Temat do rzeczowej i merytorycznej dyskusji między państwem a samorządem. Nie zamierzam wkraczać w prerogatywy prezydenta miasta i radnych. Acz gdybym to ja był prezydentem, to takiej decyzji bym nie podjął.
Dlaczego?
Takie miasta jak Elbląg ogołocono z rodzimych, miejscowych firm. Nawet jeśli mamy spore zakłady to dyrekcje są w Warszawie, Szwajcarii, Francji czy USA. One nie są zainteresowane rolą miastotwórczą, mają swoje własne cele, nie interesuje ich perspektywa Elbląga i regionu. A port – jeśli będzie naprawdę elbląski – może być wielkim czynnikiem rozwojowym dla miasta i dla całej okolicy. Przecież do Malborka, Nowego Dworu, Pasłęka czy Braniewa jest stąd bardzo blisko. Mam duszę samorządowca i jestem ambasadorem Polski powiatowej.
PiS chce partyjnie zawłaszczyć ją, zrobić taki przekaz medialny, że właściwie tylko ta partia chciała ten kanał wybudować i ludzie z innych partii w zasadzie nie mają tam co robić, to nie ich inwestycja. Niedawno była w Elblągu otwierana wystawa poświęcona kanałowi przez Mierzeję przygotowana przez IPN. Zdziwiłem się, że zostałem zaproszony, nawet miałem zabrać głos. Lecz kiedy się zjawiłem, było już inaczej, nie miałem możliwości powiedzieć ani słowa.
Jerzy Wcisła / senator PO
Zanim na Zalew Wiślany wpłyną statki handlowe mogą to zrobić jachty, prawda? One nie potrzebują głębokiej wody?
Od wielu lat uczestniczę w różnych przedsięwzięciach dotyczących dróg wodnych. Stworzyliśmy zespół dla rewitalizacji drogi wodnej E 70 prowadzącej od Kłajpedy aż do Antwerpii. Powstały liczne przystanie jachtowe, przykładem Pętla Żuławska. Owszem przekop jest szansą dla Zalewu. To bezpieczny akwen, nazywany jest nawet „morskim przedszkolem”. Tu w razie potrzeby pomoc jest w stanie dopłynąć do jachtu w czasie 10 minut, na Zatoce Gdańskiej o to znacznie trudniej. Lecz kiedy namawiałem znajomych żeglarzy, by przypłynęli na regaty na Zalew najczęściej słyszałem – będziemy dwa dni płynąć do Ciebie, nie wiadomo jakie niespodzianki w Bałtijsku i cieśninie, żeby kilka godzin pożeglować? Teraz będzie zupełnie inaczej. Potencjał turystyczny Zalewu Wiślanego szacowany jest na 1300 jednostek. Mało tego, kiedy budowa przekopu stała się przesądzona, ogromnie wzrosło zainteresowanie inwestowaniem w obiekty turystyczne, nawet prywatne mariny. Ruch turystyczny na pewno wzrośnie, nawet kiedy przekop obejrzą już wszyscy, których on ciekawi.
Powracając jeszcze do kontrowersji wokół samego portu w Elblągu – czy pana zdaniem uda się osiągnąć porozumienie rządu i samorządu?
Mało kto pamięta, że mamy jeszcze kontrakt regionalny podpisany z rządem kierowanym przez Donalda Tuska, gdzie mowa jest o wybudowaniu obrotnicy w porcie i wielu innych rzeczach. Tego kontraktu nikt nie wypowiedział, mamy ciągłość władzy. Samego kanału przez Mierzeję Wiślaną dziś nikt już nie zakopie. Trzeba więc dokończyć tę drogę wodną i nie spierać się o pieniądze, które przy wartości całej inwestycji za 2 miliardy złotych są rzędu kilku procent. To niewiele dla budżetu państwa, natomiast dla miasta Elbląga bardzo dużo.
Napisz komentarz
Komentarze