Ten film dzieli festiwalowych gości na tych, którzy uważają, że to najlepsze, polskie kino wojenne od lat i na tych, którzy są rozczarowani najnowszą filmową produkcją Jacka Bławuta.
Ostatecznie o tym, czy film jest dobry, jak zwykle, zdecydują widzowie.
„Orzeł. Ostatni patrol”, który był filmem otwarcia 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych opowiada historię słynnego okrętu podwodnego ORP "Orzeł", który zaginął w 1940 roku w niewyjaśnionych okolicznościach. Do dziś mnożą się hipotezy na temat tego, co się tak naprawdę stało. I wyruszają kolejne wyprawy w poszukiwaniu wraku „Orła”.
Ten film to kolejny, pomorski akcent gdyńskiego festiwalu, bowiem to Gdynia była portem macierzystym tego legendarnego już okrętu, który w 1940 roku wyruszył na niebezpieczną misję na Morzu Północnym. Zadanie było wyjątkowo trudne, na załogę czyhało wiele niebezpieczeństw – miny, ataki bombowe i wszelkie inne zagrożenia, które wynikały z usterek okrętu czy zwykłego ludzkiego strachu. Wycieńczenie i długie miesiące służby dawały o sobie znać. Jednak prawdziwy wróg jest niewidoczny, ukryty w klaustrofobicznym wnętrzu okrętu.
Reżyser Jacek Bławut w naszej rozmowie opowiada m.in. o tym – dlaczego chciał nakręcić ten film oraz o tym, jak wyglądała przy nim praca, nie tylko samego reżysera ale także aktorów. A gra w nim plejada męskich gwiazd m.in. Tomasz Ziętek, Mateusz Kościukiewicz, Adam Woronowicz, Antoni Pawlicki i Tomasz Schuchardt.
Napisz komentarz
Komentarze