Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Podwyżki i inflacja rujnują szpitale. Czy placówki z Pomorza dostaną pomoc rządową?

Od lipca wzrosły wynagrodzenia pracowników szpitali i przychodni przy jednoczesnym braku adekwatnego zwiększenia wycen świadczeń przez NFZ. Dopiero w miniony czwartek minister zdrowia obiecał części placówek pomoc finansową. Czy pieniądze trafią także na Pomorze? - Mogę zaryzykować tezę, że większość naszych szpitali tych dodatkowych środków nie dostanie - mówi dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego.
szpital psychiatryczny na Srebrzysku w Gdańsku

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Efektem nowelizacji ustawy o minimalnych wynagrodzeniach był  wzrost od 1 lipca minimalnych  płac w szpitalach i przychodniach dla personelu etatowego od 17 do 41 proc. Podwyżka objęła także pracowników administracyjnych tychże placówek.

Prosta arytmetyka mówi, że przy równoczesnych wzrostach cen, wynikających z szalejącej inflacji szpitale nie sprostają - bez  znaczącego wzrostu wycen świadczeń ze strony NFZ lub pomocy rządowej - wyzwaniom płacowym.  Wprawdzie fundusz podniósł nieco wyceny, ale zlikwidował wszystkie tzw. czynniki korygujące. W efekcie wiele szpitali znalazło się "na minusie". Sytuacja ta zaniepokoiła dyrektorów szpitali i samorządowców, którzy zaapelowali do resortu zdrowia o jak najszybsze rozwiązanie problemu.

W czwartek, 8 września podczas wspólnej konferencji ministra Adama Niedzielskiego i prezesa NFZ Filipa Nowaka przedstawiono projekt, mający zapobiec zrujnowaniu szpitali.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gigantyczne rachunki za gaz w szpitalach! Placówka w Starogardzie Gdańskim zapłaci prawie 3,5 mln złotych!

Według ministra zdrowia około 200 polskich szpitali będzie potrzebowało pomocy finansowej. Dodatkowe pieniądze (470 mln zł w przeciągu najbliższych dziewięciu miesięcy) trafią do placówek, w których wzrost sumaryczny wycen na wszystkich świadczeniach był mniejszy niż 16 procent - oznajmił minister Adam Niedzielski.

Czy pomoc obejmie także placówki z Pomorza? Optymizm gasi dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego, który twierdzi, że dopiero od 1 października poznamy szczegóły, ile pomorskich podmiotów będzie mogło z tego wsparcia skorzystać.

Za obecnie obowiązujące stawki coraz trudniej było znaleźć chętnych do pracy na tych oddziałach, zwłaszcza w godzinach nocnych i wieczornych. Wpływ na to miała zarówno konkurencja ze strony sektora prywatnego, jak i starzenie się kadry. Ze względów zdrowotnych starsi pracownicy mniej chętnie podejmują pracę w godzinach nocnych

dr Jędrzejczyk / dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego

- Są dwa rodzaje kłopotów, dotykających szpitale po wprowadzeniu nowego systemu - tłumaczy dr Jędrzejczyk. - Nie było to proste podniesienie taryf, które rozwiązywałoby problem, związany z wynagrodzeniem szpitali za wykonane świadczenia, a jedynie policzono średnią. W ten sposób część placówek znalazła się powyżej "kreski", a część - poniżej. Nie jesteśmy dziś w stanie odpowiedzieć na pytanie, które pomorskie szpitale będą potrzebowały pomocy finansowej.  Po stronie kosztów leków, energii, zaopatrzenia medycznego i usług sytuacja jest nawet bardziej nieprzewidywalna – zupełnie tak samo, jak w naszych domowych budżetach. Mogę jednak zaryzykować tezę, że większość naszych szpitali tych dodatkowych środków nie dostanie, właśnie dlatego, że przeszły radykalny proces restrukturyzacji i są po prosty efektywniejsze. Dzięki temu mieszczą się ponad średnią ogólnopolską,  a pomoc trafi do podmiotów tkwiących w permanentnych długach.

ZOBACZ TEŻ: Pierwsze w Polsce Centrum Leczenia Chorób Mózgu powstanie w Gdańsku

Innym rodzajem pomocy ze strony zdrowia oraz NFZ ma być także także podniesienie wycen świadczeń dla interny, nocnej i świątecznej pomocy oraz SOR-ów. Łącznie trafiać będzie tam dodatkowo 100 mln złotych na kwartał, czyli 400 mln zł rocznie.

- Postulaty te były od dawna przez nas zgłaszane - słyszymy w pomorskim Urzędzie Marszałkowskim. - Za obecnie obowiązujące stawki coraz trudniej było znaleźć chętnych do pracy na tych oddziałach, zwłaszcza w godzinach nocnych i wieczornych. Wpływ na to miała zarówno konkurencja ze strony sektora prywatnego, jak i starzenie się kadry. Ze względów zdrowotnych starsi pracownicy mniej chętnie podejmują pracę w godzinach nocnych.

Czy jednak 400 milionów złotych to wystarczająca kwota, by wzmocnić najbardziej neuralgiczne działy pomocy szpitalnej?

 - Gdyby nie było inflacji, bardzo bym się z tego ruchu ucieszył - uważa dyrektor Tadeusz Jędrzejczyk. - Jednak przy obecnej inflacji dochodzącej już do 20 proc. można jedynie mieć nadzieję, że sytuacja nie będzie się pogarszać. Kluczowa jednak kwestia związana jest pochodną wcześniejszych zaniedbań i zaniechania wielu działań poprawiających efektywność, dostępność i jakość świadczeń zdrowotnych. Mimo nominalnego, a nawet, w niektórych obszarach, realnego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, w tych realnych wymiarach mierzący dobrą opiekę zdrowotną obserwujemy niestety, poza kilkoma sukcesami, przede wszystkim stagnację a nawet regres.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama