Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Węgla w Kopytkowie nie ma. Przedsiębiorca wypowiedział umowy na dostawę ciepła

W Kopytkowie 96 rodzin z bloków popegeerowskich otrzymało od właściciela jedynej w tej miejscowości kotłowni wypowiedzenie umów na dostawę ciepła oraz ciepłej wody. Podczas poniedziałkowego spotkania (1 sierpnia) mieszkańcy zostali pozbawieni złudzeń – przedsiębiorca nie będzie kontynuował swojej działalności, nie zgodził się także na oddanie w dzierżawę sieci, choćby tylko na najbliższy sezon.
bloki w Kopytkowie
W 5 blokach popegeerowskich w Kopytkowie mieszka ponad 400 osób (fot. UG Smętowo Graniczne)

Ponad 400 osób z Kopytkowa od ponad tygodnia żyje w ciągłym strachu. Od października 2022 roku nie będą mieli ani ciepłej wody, ani ogrzewania. To mieszkańcy pięciu popegeerowskich bloków. Ciepło dostarcza do nich prywatny przedsiębiorca, który zdecydował się zakończyć działalność. Powód jest jeden: węgiel. Nie dość, że ciężko go dostać, to jeszcze jego ceny wciąż szybują w górę.

– 28 lipca mieliśmy pierwsze spotkanie z mieszkańcami Kopytkowa w związku z wypowiedzeniem umów – mówi Jerzy Scharmach, zastępca wójta gminy Smętowo Graniczne. – Praktycznie zostali postawieni pod ścianą i my, jako samorząd, też jesteśmy w takiej sytuacji. W tej miejscowości mamy szkołę i salę gimnastyczną. Wszystkie mieszkania w tych 5 blokach są mieszkaniami własnościowymi.

Mieszkańcy Kopytkowa bez ogrzewania i ciepłej wody

– Kotłownia działa na zasadach działalności gospodarczej. Przedsiębiorca kupił ją przed dwoma laty i świadczy usługę w postaci ogrzewania i ciepłej wody. Sytuacja, jaka się wytworzyła na rynku, zmusiła go do przemyśleń. Najważniejszym tematem jest to, że na dziś nikt w tym kraju nie może zapewnić, że on dostanie węgiel, aby móc wywiązać się z podjętych zobowiązań. Po prostu węgla nie ma. Na ogrzewanie i podgrzewanie ciepłej wody potrzebuje tego węgla dużo. Uruchomił wszystkie swoje znajomości, ale nie udało mu się zdobyć węgla. Ma obawy, że przyjdzie grudzień, styczeń i on nadal nie będzie go miał – dodaje Jerzy Scharmach.

Mieszkańcy zostali pozbawieni złudzeń – przedsiębiorca nie będzie kontynuował swojej działalności, nie zgodził się także na oddanie w dzierżawę sieci, choćby tylko na najbliższy sezon (fot. Iwona Świderska)

W blokach w Kopytkowie mieszkają ludzie młodzi, ale i starsi, którzy mają niekiedy niespełna 2000 zł emerytury czy renty. Przy dzisiejszych cenach węgla koszt dostawy samego ciepła do celów grzewczych to dla mieszkania 48 m kw. 2000 zł miesięcznie.

ciepło Kopytkowo

– Próbujemy tym ludziom pomóc, nie wyobrażamy sobie, że dzieciaczki w szkole będą siedzieć w zimnych pomieszczeniach – mówi Jerzy Scharmach.

Na razie gmina i tak nie może nic zrobić. W popegeerowskich blokach nie ma wspólnot mieszkaniowych. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wytłumaczył mieszkańcom, jak takie struktury funkcjonują od strony „technicznej”, jakie są plusy ich zawiązania.

– Kotłownia nie będzie działać wiecznie, ona ma już 50 lat, sieć wymaga modernizacji – wyjaśnia wicewójt. – Jeśli w ogóle, to istniałaby może jeszcze z rok. Trzeba myśleć perspektywicznie. Na dziś najprostszym sposobem byłoby postawienie przy każdym bloku zbiornika na gaz, ale bez tych wspólnot nie ma na to szans.

– Stawki, które wchodziłyby w grę, to średnio 2600 zł, do tego jeszcze ciepła woda i inne opłaty – to jest tragedia dla większości mieszkańców – zauważa Jerzy Scharmach i zapowiada, że gmina będzie apelować do wszystkich posłów, senatorów, bo gdzieś, po prostu, popełniono błąd. – Danie komuś 3000 zł nie rozwiązuje problemu. Takich budynków popegeerowskich jest gros i będzie się on pojawiał w coraz to nowych miejscach.

(fot. UG Smętowo Graniczne)

Największy problem mają ci, którzy niewiele zarabiają. Finansowo w tak krótkim czasie nie dadzą rady zadbać o inne źródło ogrzewania.

– W obecnej sytuacji, z prostej przyczyny, nawet nie byłoby możliwe, żeby wszyscy mieszkańcy przeszli na ogrzewanie elektryczne – wyjaśnia wicewójt. – W tych budynkach nadal jest aluminiowa sieć energetyczna i na pewno nie wytrzymałaby takiego obciążenia.

Na zapewnienie nowego źródła ogrzewania mieszkańcy mają zaledwie dwa miesiące. Na zdjęciu od lewej: Beata Maciejewska i Iwona Świderska, sołtys Kopytkowa (fot. Iwona Świderska)

Iwona Świderska, sołtys Kopytkowa przyznaje, że mieszkańcy są przestraszeni. Część z mieszkań w tych blokach kupiły osoby, które wcześniej mieszkały w domku jednorodzinnym, ale, ze względów zdrowotnych, zdecydowały się na przeprowadzkę.

– To są osoby starsze, często niepełnosprawne, niektóre rodziny mają dzieci – mówi sołtyska. – Chcieli mieć większą wygodę, a teraz stanęli przed wielką niewiadomą, co z nimi będzie.

Kotłownia na bloki, szkołę i salę gimnastyczną jest tylko jedna. W latach 90., gdy weszła w życie prywatyzacja pegeerów, mieszkania w tych blokach zostały sprzedane. Kotłownia powstała pod to „osiedle”. Od dwóch lat ogrzewanie i ciepłą wodę dostarcza pan Konrad.
Niektórzy postawili na ekologiczne rozwiązania, ale wielu, po prostu, na to nie stać. Mieszkańcy z przerażeniem patrzą na szacunkowe kwoty za dostawę ciepła.

– Brat dostaje pensji ponad 3000 zł, jeżeli z tego tylko na ciepło miałby wydać 2000 zł, to jak ma utrzymać rodzinę – pyta Iwona Świderska. – Gdzie reszta mediów, gdzie „życie”? Co do garnka mają włożyć, a gdzie lekarstwa? To przecież niemożliwe.

(fot. Iwona Świderska)

Podczas poniedziałkowego spotkania (1 sierpnia) mieszkańcy zostali pozbawieni złudzeń – przedsiębiorca nie będzie kontynuował swojej działalności, nie zgodził się także na oddanie w dzierżawę sieci, choćby tylko na najbliższy sezon.

– Zaproponowano nam, aby jak najszybciej założyć wspólnoty mieszkaniowe dla każdego z tych bloków – mówi sołtyska.

Beata Maciejewska pisze interpelację do premiera

Problemami mieszkańców Kopytkowa zainteresowała się Beata Maciejewska, posłanka Lewicy.– Lokalny przedsiębiorca ostatecznie stwierdził, że ani nie wydzierżawi tej kotłowni, ani też nie będzie dalej prowadził biznesu. Nie widzi takiej szansy. Ludzie zostali z tym problemem sami. Muszą sobie zapewnić źródło ogrzewania w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Także dla szkoły, która tam jest. Pani sołtys, władze gminy starają się wesprzeć mieszkańców. Piszą też przedsiębiorcy, proponując różne rzeczy tym osobom. Są różne możliwości. Mogą na konkretnych rozwiązaniach dobrze wyjść, ale jako wspólnoty – mówi Beata Maciejewska.

(fot. Iwona Świderska)

Posłanka przyznała, że mieszkańcy mogą zdecydować się na ogrzewanie elektryczne, ale z zastrzeżeniem, że będzie ono pobierać niską moc, ze względu na stan sieci.

– Jest to możliwe z wykorzystaniem nowoczesnych technik grzewczych – mówi Beata Maciejewska. – Zgłosił się przedsiębiorca – wstępnie proponuje rozwiązanie, które nie obciąża sieci energetycznej. To jest trochę tak, jak porównać zwykłą kuchenkę elektryczną do indukcyjnej. W przypadku tych ludzi, to jednak kluczowe jest wsparcie państwa. Nie może być tak, żeby ci ludzi zostali pozostawieni sami sobie. Jeśli państwo dałoby tym ludziom możliwość zainwestowania w nową instalację, która pozwoli na to, żeby ogrzewanie nie było oparte o węgiel... Rząd tak strasznie zaniedbał energetykę w Polsce. Przecież można to było zrobić inaczej. Przez tych 7 minionych lat można było inaczej poprowadzić kraj przez te kwestie energetyczne.

Beata Maciejewska wystosowała interpelację do premiera Mateusza Morawieckiego z zapytaniem, czy rząd zamierza podjąć jakieś kroki, aby zapobiec podobnym sytuacjom, jak ta w Kopytkowie.

interpelacja, Kopytkowo


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama