Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Sprawa Iwony Wieczorek, czyli nieustanne balansowanie między nadzieją a poczuciem ogromnej straty

To największa zagadka, najbardziej medialna i spektakularna sprawa, która od ponad dekady rozgrzewa naszą wyobraźnię. W niedzielę, 17 lipca minie 12 od głośnego zaginięcia Iwony Wieczorek, a mimo to temat znów wzbudza zainteresowanie, spekulacje i nadzieje na przełom.

Jeden z tabloidów opisując niedawną rzekomą wizytę śledczych w mieszkaniu zaginionej Iwony zapowiada, że „będzie przełom”. Tyle, że matka Iwony Wieczorek tego nie potwierdza, a krakowscy prokuratorzy prowadzący sprawę od lat lakonicznie powtarzają, że „ze względu na dobro postępowania” na obecnym etapie nie udzielają bliższych informacji.

O rzekomym przełomie w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek piszemy TUTAJ

Iwona Wieczorek przepadła jak kamień w wodę w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Nie dotarła do domu. Determinacja, zaangażowanie, liczne apele jej matki, wywiady, konferencje, kampanie informacyjne, akcje plakatowe - poruszyły wielu z nas. Podczas śledztwa przesłuchano 300 świadków, przeczesano pas nadmorski i okolice, sprawdzono kilkanaście hipotez. Przebadano każdą minutę jej drogi do domu, każde słowo, telefon czy SMS-y od i do znajomych. Zaangażowano detektywów, jasnowidzów, radiestetów, a nawet „Łowców cieni”. Bez skutku.

Zgodnie z prawem po 10 latach od zaginięcia można się ubiegać o sądowe uznanie danej osoby za zmarłą. Ale matka Iwony tego nie chce. Chce walczyć tak długo, aż pozna całą prawdę.

W tym roku, 12 lat po zaginięciu, matka Iwony, po raz pierwszy nie chce spotykać się z dziennikarzami i powtarzać tego samego. I trudno jej się dziwić. Wracają wspomnienia, trauma i niewyobrażalny ból wynikający z nagłej utraty córki. Nie ma jej córki, nie wiadomo, co się z nią stało i nie ma jej ciała. Została pustka. Ale fakt, że jej córka nadal jest uważana za osobę zaginioną i prowadzone jest postępowanie, daje nadzieję. Choć zgodnie z prawem po 10 latach od zaginięcia można się ubiegać o sądowe uznanie danej osoby za zmarłą. Ale matka Iwony tego nie chce. Chce walczyć tak długo, aż pozna całą prawdę i dowie się, co stało się z jej córką.

Podziwiam ją za to, że ma w sobie taką moc, mimo balansowania między nadzieją i poczuciem ogromnej straty. Współczuję i życzę siły, aby mogła udźwignąć ten ciężar wynikający z poczucia straty, tęsknoty i zawieszenia w próżni, prawdy o losie najukochańszej córki. Tylko ludzie silni nadzieją są zdolni przetrwać wszelkie trudności.

Mimo niespotykanego nagłośnienia medialnego sprawa nie została wyjaśniona. Nie wiemy, co teraz udało się ustalić śledczym z ,,Archiwum X" w Krakowie. Ale dopóki śledztwo trwa, dopóty jest nadzieja na przełom.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama