Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Po co państwo gromadzi informacje o ciążach Polek? Dyskusja w Sejmie

Podczas czwartkowych obrad Sejmu, 9 czerwca, na wniosek Lewicy wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przedstawił informację na temat rozporządzenia dotyczącego tzw. rejestru ciąż. - Państwo już wielokrotnie powtarzali to w swoich wystąpieniach, że stworzyliśmy rejestr ciąż – takiego rejestru nie tworzymy, a także nie tworzymy żadnego innego rejestru - twierdzi wiceminister.

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

W Sejmie rozgorzała w czwartek ostra dyskusja na temat ministerialnego rozporządzenia o cyfrowym Systemie Informacji Medycznej, które pozwala na przekazywanie danych o ciążach. Zdaniem opozycji to narzędzie, które można użyć w dobrym albo złym celu. W sytuacji, gdy dostęp do informacji medycznych będzie miał sąd lub prokurator, potencjalne możliwe jest wykorzystanie danych z Systemu Informacji Medycznej przeciw kobietom, które zechcą usunąć ciążę poza granicami Polski.

 - Chciałem powiedzieć i podkreślić to z wielką mocą, że wprowadzenie rozporządzenia ministra zdrowia zmieniającego rozporządzenie w sprawie szczegółowego zakresu danych zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie informacji oraz sposobu i terminów przekazywania tych danych do Systemu Informacji Medycznej, nie tworzy rejestru ciąż - podkreślał wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, w dalszej części wystąpienia tłumacząc, że sposób przekazywania danych nie stanowi zagrożenia dla kobiet i powstał dla ich bezpieczeństwa.Wskazał także na to, że rozporządzenie wynika z konieczności digitalizacji danych medycznych Unii Europejskiej.

W tej chwili dane, które są w systemie, czyli także wizyta u lekarza ginekologa i lekarza położnika, recepty wystawiane z refundacją dla kobiet w ciąży i skierowania na badania okresowe i L4 są w systemie.  My dodajemy oddzielną jakby ramkę, aby szybkość informacji w tych stanach zagrożenia życia mogła spowodować optymalne leczenie kobiety i dziecka. Dostęp do informacji medycznej jest taki sam, jak był do tej pory. To są ustawy wieloletnie, my tu nic nie zmieniamy.

Waldemar Kraska / wiceminister zdrowia

Do danych - jak mówi wiceminister - dostęp będzie miał  pracownik medyczny, który wytworzył daną dokumentację elektroniczną oraz pracownik medyczny, który pracuje w danej placówce i będzie odpowiadał np. za dalszą diagnostykę. Kolejne osoby to lekarz, pielęgniarka lub położna pracująca w POZ. I na koniec pracownik medyczny, interweniujący w stanie zagrożenia życia.

Prokurator natomiast ma mieć taki, jak dotychczas dostęp do dokumentacji medycznej.
Skąd więc biorą się protesty i obawy przed wprowadzeniem w życie ministerialnego rozporządzenia? Najdobitniej wyjaśnił to poseł Michał Gramatyka

- Pewnie w normalnym kraju taki rejestr byłby dobrym pomysłem, ale w Polsce? - pytał z trybuny sejmowej  przedstawiciel Polski 2050. - W Polsce system opłat za drogi śledzi kierowców nawet wtedy, gdy jeżdżą po drogach bezpłatnych. W Polsce urzędy skarbowe od lipca będą mogły wchodzić na konta Polek i Polaków bez żadnej przyczyny, według swojego widzimisię. W Polsce do każdego cyfrowego rejestru mają dostęp np. wojska obrony terytorialnej, bo taką ustawę sobie uchwaliliście. W Polsce do Centralnego Rejestru Danych Podatkowych ostatnio dostały dostęp trzy czy cztery kolejne organy. Nie wiadomo, po co! Baza PESEL w Polsce i nasze numery telefonów zostały przekazane rachmistrzom spisowym pod pozorem ułatwienia Narodowego Spisu Rolnego. Jak w takiej sytuacji mamy wierzyć, że ten rejestr będzie dostępny tylko lekarzom i tylko dla potrzeb pacjentek, a nie stanie się narzędziem waszej antykobiecej krucjaty?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama