O darmowej komunikacji miejskiej dyskutuje się w Malborku od kilkunastu lat, lecz jeszcze nigdy ta idea nie miała tak realnej szansy wejścia w życie. Na przeszkodzie stawały zawsze względy finansowe. Bezpłatne autobusy to konieczność dołożenia do budżetu Miejskiego Zakładu Komunikacji, znacznie więcej niż dziś. W tym roku miasto będzie musiało dorzucić MZK co najmniej 2,4 miliona złotych i to mimo wejścia w życie od 1 stycznia podwyżki cen biletów o 10 groszy. Drugą barierą był pogarszający się stan taboru, trudno było zachęcać do częstszego jeżdżenia rozklekotanymi wozami.
Co się zmieniło? Najbardziej widoczne jest pozyskanie 6 fabrycznie nowych autobusów elektrycznych, dzięki temu można było pozbyć się najstarszych i najbardziej zużytych scanii. Miasto już szuka możliwości zdobycia dotacji na kolejne wozy elektryczne. Zmodyfikowano sieć linii, zlikwidowano linię nr 2 której trasa w części pokrywała się z innymi.
Zależy nam na tym, żeby ludzie rezygnowali z samochodów i przesiadali się do autobusów. Przyglądamy się, jak bezpłatną komunikację wprowadzano i utrzymuje się w innych miastach, choćby w Szczecinku, gdzie takie rozwiązanie jest realizowane już od kilku lat. Wizytowaliśmy inne samorządy, gościliśmy w Szczecinku, gdzie taka bezpłatna komunikacja działa już od kilku lat.
Marek Charzewski / burmistrz Malborka
- Analizujemy szczegółowo projekt bezpłatnej komunikacji zarówno pod względem finansowym jak też od strony technicznej – mówi burmistrz Malborka Marek Charzewski. - Oczywiście mieszkańcy czy mówiąc szerzej – wszyscy potencjalni pasażerowie naszych autobusów będą zwolennikami takiego rozwiązania, trudno żeby było inaczej. Lecz ten rachunek zysków i kosztów jest dość skomplikowany, musi uwzględniać choćby obłożenie poszczególnych linii. Przecież zależy nam na tym, żeby ludzie rezygnowali z samochodów i przesiadali się do autobusów. Przyglądamy się, jak bezpłatną komunikację wprowadzano i utrzymuje się w innych miastach, choćby w Szczecinku, gdzie takie rozwiązanie jest realizowane już od kilku lat. Wizytowaliśmy inne samorządy, gościliśmy w Szczecinku, gdzie taka bezpłatna komunikacja działa już od kilku lat.
Nikt nie ma wątpliwości, że decydujący będzie rachunek finansowy. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że jeśli MZK przestanie pobierać opłaty, będzie wymagać dotacji już nie 2,4 mln ale o co najmniej półtora miliona złotych więcej. Skąd wziąć te pieniądze, skoro budżety samorządów są napięte do granic możliwości, a przecież doszły jeszcze spore nieplanowane wydatki związane z przyjęciem uchodźców z Ukrainy? W Malborku założyli, że bezpłatne autobusy sfinansują w dużej części kierowcy samochodów parkujących w centrum miasta. Nie chodzi o zwiększenie opłat za postój, które już w tym roku zostały podniesione. Radykalnie poszerzona miałaby zostać strefa płatnego parkowania. Obecnie obejmuje około 250 miejsc postojowych, po zmianach byłoby ich ponad 700. Opłaty obowiązywałyby w wielu miejscach, gdzie teraz można postawić auto za darmo i to na cały dzień. Burmistrz Marek Charzewski nie ukrywa, że u podstaw takiego rozwiązania jest chęć nakłonienia jak największego grona malborczyków do rezygnacji z samochodu i korzystania z autobusów.
Burmistrz deklaruje, że jeśli radni zgodzą się na wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej, idealnym terminem byłoby rozpoczęcie nowego roku szkolnego 2022/2023. W podobnym czasie należałoby też wdrożyć powiększenie strefy płatnego parkowania. Cztery ostatnie miesiące roku byłyby też doskonałym okresem sprawdzającym, czy cały pomysł będzie trafiony, czy więcej ludzie przesiądzie się z własnych aut do wozów MZK, a przede wszystkim czy całość „spina się” od strony finansowej. Tak czy inaczej liczyć się trzeba z tym, że od września parkowanie w Malborku będzie dużo droższe, za to autobusy MZK darmowe.
Napisz komentarz
Komentarze