Nawet mocny wiatr nie był przeszkodą większą niż głód biegania i chęć rywalizacji ramię w ramię z innymi zawodnikami.
- Najszybszy na dystansie 42,195 km był Andrzej Rogiewicz z wynikiem 2 godziny 25 minut i 26 sekund.
Rogiewiczowi (Grudziądz - MKS Inowrocław/Packman Team) do rekordu trasy (2:23,14) Rafała Czarneckiego, który zwyciężał tutaj trzy razy z rzędu (ostatni raz w 5. Gdańsk Maratonie w 2019 r. – dop. red.), zabrakło niewiele.
PRZECZYTAJ TEŻ: Bieg Tropem Wilczym pamięci Żołnierzy Wyklętych w Tczewie przeszedł do historii
Można śmiało założyć, że gdyby nie warunki na trasie w postaci silnego wiatru, czas dominatora gdańskiej imprezy zostałby złamany.
- Grzegorz Kujawski (Puck - LKS Ziemi Puckiej) w końcówce biegu zdołał podgonić rywala i zameldował się na mecie z czasem 2:25;49.
- Trzecie miejsce wywalczył Andrzej Witek w Wrocławia (140MINUT.PL) z czasem 2:29,18.
– Taktyka na pewno zakładała walkę o zwycięstwo. Miałem nadzieję, że będzie możliwość rywalizowania na poziomie czasu 3:22-3:23 na kilometr. Pierwsze dwa kilometry były bardzo wolne, więc postanowiłem pobiec to, co sobie założyłem, mając nadzieję, że ktoś podejmie rękawicę. Wyszło inaczej. Z wiatrem biegło się fajnie, lekko, pod wiatr trzeba było popracować, bo utrudniał bieganie poniżej tempa 4 minut na minutę. Na wiadukcie strasznie mną miotało. Na 32-35 kilometrze miałem już przewagę półtorej minuty, potem minutkę, więc ostatnie kilka kilometrów odpuściłem już sobie, zwalniając aż do samej mety. Cieszę się, że wróciło wspólne bieganie. Każdy w swoim tempie, każdy jest zwycięzcą – podsumował zwycięzca 6. Gdańsk Maratonu.
6. Gdańsk Maraton. Wzajemna pomoc silniejsza niż wiatr
W rywalizacji pań również samotnie pobiegła Agata Długosz.
- Zawodniczka z Tychów (Biegam z Pasją / SPLA Tychy) zameldowała się na mecie z wynikiem 2:58,22 i ponad pieciominutową przewagą nad Agatą Tomczyk z Bydgoszczy (SLA Polonia Bydgoszcz) – 3:03,38.
- Trzecia finiszowała Małgorzata Drzycimska z Gdańska (LKS Zantyr Sztum) z czasem 3:04,07.
– Moja życiówka to 2:57 „z hakiem” i idealnie byłoby złamać tę życiówkę. Wzięłam jednak poprawkę na panujące warunki i stwierdziłam, że jeśli złamię „trójkę”, to będę z siebie zadowolona. A jak się jeszcze okazało, że jestem pierwsza, to już w ogóle wielkie wow! Nigdy nie biegnę po zwycięstwo, zawsze wyznaczam sobie konkretny cel, nie chodzi o miejsce, chodzi o czas, a ja zmieściłam się w widełkach. Do połowy było idealne tempo na 2:55, później, niestety, musiałam trochę zwolnić. Trasa? Tunel był masakryczny, szczególnie pod górę, kiedy dodatkowo wiało w twarz. Znajomi pomogli mi na trasie, bo biegliśmy razem, utrzymywaliśmy równe tempo, motywowaliśmy się nawzajem, to też na pewno pomogło – podsumowała swój wynik Agata Długosz.
PRZECZYTAJ TEŻ: Szykujcie formę! Kwidzyński Bieg Papiernika wystartuje 4 czerwca
Gdańsk Maraton to również rywalizacja sztafet. Ponad pięćset zawodniczek i zawodników zdecydowało się wystartować i zespołowo pokonać królewski dystans. Dzień przed głównym startem rywalizowali najmłodsi.
Napisz komentarz
Komentarze