Świadkowie
– Zadzwoniła moja była teściowa [mówiąc], że Alicja została potrącona, gdy przechodziła przez przejście dla pieszych. Jak się dowiedziałem, że została potrącona przez samochód na przejściu i zapytałem gdzie jest, to mi powiedziano, że została przewieziona do szpitala. Pojechałem momentalnie do szpitala, żeby się dowiedzieć, jaki jest stan – relacjonował 34-letni ojciec dziecka. – Po przyjściu lekarza dowiedziałem się, że córka nie żyje – dodał.
O tragedii i jej skutkach więcej pisaliśmy tutaj: Na czerwonym świetle śmiertelnie potrącił 6-latkę w Wejherowie. Trafi przed sąd
34-latek tłumaczył, że od około 4 lat jest po rozwodzie z matką Alicji, ale, decyzją sądu, co 2 tygodnie spędzał z dzieckiem weekend. Jak zeznał wcześniej w śledztwie, za zgodą byłej partnerki spotykał się z 6-latką częściej niż wynikało to z sądowej decyzji:
– Miałem z córką bardzo dobry kontakt – ocenił.
– Kuba spowodował wypadek. Nie było mnie przy wypadku. Byłam tego dnia w pracy – mówiła z kolei przed sądem 24-letnia narzeczona Jakuba W. – Wydaje mi się, że to wszystko. O wypadku dowiedziałam się od kolegi, który zadzwonił i mi powiedział. Nie było mnie przy tym, więc nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej – dodała.
Dopytywana przez prokurator Agatę Gonet-Kass z Prokuratury Rejonowej w Wejherowie, przyznała, że po tragedii rozmawiała z partnerem, jednak po raz pierwszy została do tego dopuszczona dopiero po ponad 3 tygodniach od zdarzenia.
– Nie rozmawialiśmy o wypadku. Raczej rozmawialiśmy na tematy ogólnożyciowe, mieszkaniowe – mówiła przed sądem, a na pytanie obrońcy Jakuba W. adwokata Aleksandra Twardowskiego przyznała, że jej narzeczony, który „bardzo dużo jeździł samochodem” i przez ponad 3 lata pracował jako kurier, „miał mandaty”, ale nie było ich dużo.
PRZECZYTAJ TEŻ: Śmiertelny wypadek w Wejherowie! Nie żyje 6-letnia dziewczynka
Potwierdziła również, że wiedziała, że w styczniu 2021 r. Jakubowi W. na 3 miesiące zostało zatrzymane prawo jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkości. W miejscu, gdzie dopuszczone było 70 kilometrów na godzinę, ograniczenie przekroczyć miał o „nie wiem, ile dokładnie, ale na tyle, że zostało mu zabrane prawo jazdy” [50 km/h – dop.red.]. Powiedziała też, że podczas prowadzenia prywatnego auta, którym jeździli, oskarżony dostosowywał się do znaków.
– Zdarzały się sytuacje, że w czasie jazdy szukał czegoś telefonem – odpowiedziała, pytana o to przez oskarżycielkę, ale zaznaczyła, że takie sytuacje nie zdarzały się często.
Oskarżony i samoukaranie
Wcześniej głos zabrał sam oskarżony, który chciał bez procesu dobrowolnie poddać się karze. Zaproponował dla siebie 1,5 roku więzienia, zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 3 lata i zapłatę 20 tys. zł dla rodziny pokrzywdzonej. Z takim rozwiązaniem nie zgodziło się oskarżenie, które argumentowało, że, m.in. z uwagi na szkodliwość społeczną czynu, w przypadku zastosowania trybu nazywanego „samoukaraniem”, orzeczenie powinno oznaczać 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności, zakaz prowadzenia pojazdów na 5 lat i wpłatę po 30 tys. zł dla obojga rodziców dziecka. Na to z kolei nie przystali obrońcy i sam oskarżony.
– Wysiadłem z samochodu. Podszedłem do tej dziewczynki. Wyciągnąłem telefon, żeby zadzwonić pod 112. Wtedy podszedł jakiś pan i powiedział, że jest potrzebna apteczka. Wróciłem do samochodu po apteczkę i do dziewczynki – opowiedział o zdarzeniach bezpośrednio po wypadku Jakub W., doprowadzony do sądu w kajdankach z aresztu.
Zastrzegł, że wcześniej, gdy zaczął hamować, jechał z prędkością ok. 50 km/h oraz że nie wie, czy po uderzeniu dziecko było przytomne, a po połączeniu ze 112 oddał telefon jakiejś pani, bo nie mógł mówić.
25-letni dziś W. przedstawił się jako kurier i koordynator serwisu ze średnim wykształceniem, który od 2016 r. ma prawo jazdy i wcześniej nie miał żadnych kolizji, czy wypadków. Szacował, że za kółkiem przejechał około 300 tysięcy kilometrów. W środę, 30 marca przed sądem odpowiedział na część zadawanych pytań. Wcześniej, od początku śledztwa, przyznawał się do winy, a przesłuchiwany nazajutrz po tragedii mówił, że w momencie wypadku na telefonie z nawigacją, leżącym na siedzeniu pasażera, sprawdzał trasę, którą miał jeszcze przejechać jako kurier z przesyłkami.
Zanim sprawa trafiła do sądu, do protokołu śledczych zeznawał również na temat przebiegu wypadku.
Kiedy babcia zauważyła, że się nie zatrzymuję, zaczęła uciekać z dziećmi. Chwyciła chłopca. Dziewczynka się zatrzymała i zaczęła biec w drugą stronę. Pani babcia już była z prawej strony przejścia. Ja odbiłem, ale dziewczynka już była z lewej i już nie dałbym rady ominąć tej dziewczynki.
Jakub W. / kurier, sprawca śmiertelnego wypadku
Przyznał też, że zobaczył czerwone światło już bezpośrednio przed wjazdem na przejście.
W skróconym akcie oskarżenia zrelacjonowano, że 6-letnia Alicja doznała złamania kości podstawy czaszki i szeregu innych obrażeń, które skutkowały śmiercią.
– Czyn zarzucony oskarżonemu zagrożony jest karą do 8 lat pozbawienia wolności, w związku z tym, kara zawnioskowana przez prokuraturę jest adekwatna do stopnia zawinienia oskarżonego, do okoliczności w sprawie oraz spełnia zasady prewencji ogólnej i szczególnej, w ocenie prokuratury – powiedziała dziennikarzom już po rozprawie prokurator Agata Gonet-Kass, która zastrzegła, że o 5-letni wyrok wnioskowała tylko w odpowiedzi na wniosek o dobrowolne poddanie się karze, a ostatecznie może domagać się innego wyroku.
PRZECZYTAJ TEŻ: W Wejherowie śmiertelnie potrącił 6-latkę. Jest areszt tymczasowy dla kierowcy
Dopytywana o (dość nietypowe w sprawie wypadku, którego sprawca przyznał się do winy i nie był pod wpływem alkoholu) stosowane od niemal 4 miesięcy tymczasowe aresztowanie, wyjaśniła, że wynika ono głównie z wysokiego zagrożenia karą – do 8 lat więzienia.
Obrońcy Jakuba W.: adwokat Maja Augustyniak i wspomniany wcześniej mecenas Aleksander Twardowski, nie zdecydowali się na rozmowę z mediami, po tym gdy sędzia Paweł Kwapień z Sądu Rejonowego w Wejherowie przerwał rozprawę, by pozostałych 4, zawnioskowanych przez oskarżenie, świadków wezwać na kolejny termin, wyznaczony na 9 maja 2022 r.
Napisz komentarz
Komentarze