34-letni ukraiński siatkarz z wiadomych względów 2 marca zerwał kontrakt z Zenitem Sankt Petersburg. Rosyjski klub nie godzi się na podpisanie przez Paszyckiego nowego kontraktu z gdańskim Treflem. Mimo to siatkarz, który nie może jeszcze założyć koszulki Trefla, pojechał z drużyną do Iławy na mecz gdańskich „Lwów” z AZS Olsztyn. Dla Paszyckiego Gdańsk i Trójmiasto nie są nowe, bo on już tu kiedyś grał. W sezonie 2016/17 występował w Lotosie Trefl Gdańsk. Wcześniej grał w Estonii, Francji, a ostatnio Rosji.
- Dima, witamy cię w Gdańsku i cieszymy się, że tu jesteś – mówił na spotkaniu Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska.
Prezes gdańskiego klubu Dariusz Gadomski: - Świetnie, że Dima jest z nami, założyliśmy, że prędzej czy później wróci do naszej treflowej rodziny. Ja jestem dobrej myśli i wierzę, że uda się załatwić jego przynależność klubową jak najszybciej – dodaje Gadomski, który mówi, że jest w stałym kontakcie z menedżerami i Międzynarodową Federacją Siatkówki.
Paszycki, który do Gdańska przyjechał wraz z ojcem i bratem już trenuje z drużyną Trefla. - To, co teraz się dzieje w Ukrainie wymaga od nas pomocy, tym, który jej potrzebują. Dima to klasowy zawodnik, sam fakt, że grał ostatnio w takim klubie jak Zenit Sankt Petersburg o czymś świadczy – dodaje trener Trefla Michał Winiarski. Bardzo bym chciał, by jak najszybciej do nas dołączył, potrzebujemy go.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem już w Polsce i w Gdańsku – mówi mierzący 205 cm środkowy Dmytro Paszycki. Chce wszystkim tu obecnym podziękować za możliwość przyjazdu do Gdańska. Chcę podziękować całej Polsce za to, co robi dla Ukraińców. Ja nie mogłem być już dłużej w Rosji, po tym co się stało – dodał siatkarz pochodzący z Kijowa. Paszycki też wierzy, że uda się szybko zatwierdzić go do gry w Polsce. Na jego przyjazd do Gdańska miał wpływ pobyt tu sprzed kilku lat.
- Może nie był to dla mnie rewelacyjny sezon, ale skoro pojechałem potem do Rosji to chyba nie było najgorzej – dodaje w rozmowie z dziennikarzami Dmytro Paszycki. Duża część jego rodziny też już jest w Polsce. - Tak, są już w Lublinie, dlatego cały czas myślę o tym jak im pomóc, co zrobić, by się tu zaaklimatyzować – dodaje zawodnik, którego żona jest w Estonii. Ta wojna to tragedia wielu ludzi, ale to jest wojna Kremla, a nie Rosji jako kraju – dodaje Dmytro Paszycki.
W środę 16.03 gdańskiemu Treflowi udało się uzyskać zgodę na grę Dmyto Paszyckiego w polskiej PlusLidze. - Dima pojawi się więc w składzie naszej drużyny na mecz z AZS Olsztyn - poinformowała rzeczniczka klubu Justyna Gdowska.
Napisz komentarz
Komentarze