Mam wrażenie, że wojna nie jest kobietą. Dlaczego o losach setek tysięcy kobiet i dzieci, zabitych, ranionych, zmuszonych do ucieczki z domów po raz kolejny decyduje kilku podstarzałych mężczyzn?
To, że podstarzali - to oczywiste. A to, że są to mężczyźni, jest rzeczywiście ciekawym problemem. Z jednej strony chodzi o agresję, a z drugiej o władzę. Jedno i drugie jest własnością typowo męską.
Agresja jest cechą męską?
Tak. Wszędzie na świecie, gdzie prowadzone są takie statystyki, 10 procent zabójców to są kobiety, a 90 procent - mężczyźni. Jest to proporcja stała historycznie, geograficznie i kulturowo. W zasadzie bardzo rzadkim zjawiskiem jest udział kobiet w walkach. Nawet w Izraelu, gdzie obowiązuje obowiązkowy pobór także kobiet do wojska, nie są one na ogół kierowane do zadań bojowych, tylko do zadań pomocniczych. Dlatego, że mężczyźni są bardziej agresywni.
Jest to związane bardziej z testosteronem czy z uwarunkowaniami kulturowymi?
Trudno tu mówić o uwarunkowaniach kulturowych, skoro zjawisko to występuje w każdej kulturze. Kultury różnią się poziomem agresji, natomiast proporcja agresorów męskich do kobiecych jest stała. Podstawową przyczyną jest poziom testosteronu. Oprócz tego są jednak przyczyny głębsze, o których mało się mówi. Badania współczesnej genetyki pokazują coś zdumiewającego - w przeszłości ewolucyjnej mieliśmy znacznie więcej matek, niż ojców.
Nie rozumiem...
Istnieje szczególny rodzaj materiału genetycznego, będący czysto męską linią genetyczną. To chromosom Y, dziedziczony przez mężczyzn wyłącznie po mężczyznach. Kobiety go nie mają. Z kolei część materiału genetycznego, DNA mitochondrialne, jest dziedziczona przez kobiety po kobietach. Porównanie obu tych materiałów pozwala ustalić, ile kobiet rozmnożyło się w przeszłości i ilu mężczyzn zostało ojcami. Badania wykazały wstrząsające różnice. Okazało się, że matkami zostało około 80 procent kobiet , a tylko 40 proc. mężczyzn pozostawiło po sobie potomstwo. Kiedy było się kobietą, nie trzeba było niczego specjalnego robić w tym kierunku, bo znaczna większość tak czy owak się rozmrażała.
10 procent zabójców to są kobiety, a 90 procent - mężczyźni. Jest to proporcja stała historycznie, geograficznie i kulturowo. W zasadzie bardzo rzadkim zjawiskiem jest udział kobiet w walkach. Nawet w Izraelu, gdzie obowiązuje obowiązkowy pobór także kobiet do wojska, nie są one na ogół kierowane do zadań bojowych, tylko do zadań pomocniczych. Dlatego, że mężczyźni są bardziej agresywni.
prof. Bogdan Wojciszke / psycholog społeczny, wykładowca SWPS, członek rzeczywisty PAN
Panowie mieli trudniej?
Będąc mężczyzną, nie wystarczało czekać nie wiadomo na co. Bo jak się czekało, to się wpadało do tej 60-procentowej większości, która nie przekazała dalej swego materiału genetycznego. Ewolucja preferowała mężczyzn aktywnych, agresywnych, podejmujących ryzyko, zdobywających dobra, by przyciągnąć kobiety. Ci, którzy nie walczyli, umierali bezpotomnie. Przetrwały tylko geny bojowników. Stąd taka duża różnica, i to nie tylko w agresywności, między mężczyznami a kobietami.
Oni są z Marsa?
Generalnie kobiety i mężczyźni tak bardzo nie różnią się między sobą, ale pozostaje kilka domen. Oprócz agresji to także seks, mężczyźni chcą go więcej. Oraz motoryka. Z tego powodu mężczyzn oddzielnie od kobiet klasyfikuje się w sportach, bo są szybsi i silniejsi. Do tego dochodzi ich większa skłonność do podejmowania ryzyka. Pierwszym człowiekiem wysłanym na Księżyc był mężczyzna, podobnie jak osoba spuszczana na dno Rowu Mariańskiego. Równocześnie mężczyźni, szczególnie młodzi, do 30. roku życia, powodują znacznie więcej wypadków drogowych, niż kobiety. W wielu krajach płacą znacznie wyższe ubezpieczenia z tego powodu. Jak pani widzi, występują biologiczne podstawy różnic między mężczyznami i kobietami, które także owocują różnicami w zakresie sprawowania władzy. W znacznej większości społeczeństw właśnie mężczyźni sprawują władzę polityczną i organizacyjną. To oni głównie są szefami. W ponad 90 proc. firm sprawują funkcję dyrektorów naczelnych. Także więc w wojnie nie ma nic kobiecego.
Rozmawialiśmy jednak o sytuacji sprzed tysięcy lat, kiedy najbardziej agresywni zwyciężali w walce o kobietę. Teraz kobiety, a przynajmniej ich większość, wybierają na ojców dzieci panów wrażliwych, empatycznych, niegłupich. Nie szukamy macho z maczugą. Czy to nie doprowadziło do złagodnienia mężczyzny?
I tak się dzieje. Zachowały się w dość dużej liczbie kroniki parafialne z różnych regionów Anglii, odnotowujące m.in. powody śmierci parafian. Okazuje się, że 500-600 lat temu szansa padnięcia ofiarą zabójstwa była prawie czterysta razy większa, niż obecnie! A dziś łagodniejemy. W ciągu ostatnich 80 lat po II wojnie światowej świat niesłychanie złagodniał w każdym wymiarze tego zjawiska. Zarówno jeśli chodzi o odsetek zabójstw, jak i wypadków drogowych, wypadków w pracy. Dodatkowo staliśmy się przyjaźniejsi. Chociaż akurat dzisiaj nie jest to dobry temat do rozmowy z powodu Ukrainy.
To dlaczego Ukraina nam się przydarzyła?
Patrząc na tę wojnę z naukowego punktu widzenia, trudno skupiać się na jednym przypadku. Liczą się ogólne trendy. Tym gorszy jest taki wypadek, jak z Putinem, który zyskuje niesłychane, szeroko rozlane potępienie od świata sportowego po świat ekonomii. To, co dzieje się za wschodnią granicą Polski, jest sprzeczne z ogólnym trendem złagodnienia. Poza wszystkim jest zwykłym łajdactwem i ludobójstwem. Żyjemy w czasach, w których nie oczekuje się ludobójstwa, kojarzącego się z zamierzchłym okresem naszych dziejów sprzed 80 lat. Wydaje się to w tej chwili niesłychanie porażające.
Ewolucja preferowała mężczyzn aktywnych, agresywnych, podejmujących ryzyko, zdobywających dobra, by przyciągnąć kobiety. Ci, którzy nie walczyli, umierali bezpotomnie. Przetrwały tylko geny bojowników. Stąd taka duża różnica, i to nie tylko w agresywności, między mężczyznami a kobietami.
prof. Bogdan Wojciszke / psycholog społeczny, wykładowca SWPS, członek rzeczywisty PAN
Dzieje się tak jednak w sytuacji kiedy kobiety - przeciwniczki przemocy i wojny - mają coraz więcej do powiedzenia. Widziałam także mężczyzn, którzy płakali patrząc śmierć i zniszczenie, przejętych przywódców państwowych. Mamy do czynienia z masowym sprzeciwem emocjonalnym?
Prawda. Zmiany historyczne sprawiły, że męska władza przestała się już opierać na fizycznej przemocy. Poza tym coraz więcej krajów jest rządzonych przez kobiety. Takim ciekawym przypadkiem jest Finlandia, gdzie premierka jest kobietą, a na czele wielu ministerstw stoją kobiety. I one sobie doskonale radzą. Badania psychologów nad funkcjonowaniem ludzi w organizacjach przekonują, że kobiety nie są wcale gorszymi szefami, niż mężczyźni.
Wiem o tym od dawna.
Co najdziwniejsze nie są one wcale bardziej "miękkie" w zarządzaniu. Pracują tak, jak chce od nich organizacja. Dostosowują się do norm panujących w danej organizacji. I jeśli chodzi o wydajność szefowania, nie ma różnic między mężczyznami a kobietami. Myślenie, że władza ma brodę, okazało się kompletnym stereotypem.
Czy szok wywołany niechcianą wojną nie spowoduje, że władza będzie coraz częściej oddawana w ręce kobiet, które mogą złagodzić obyczaje?
Gdyby ludzie mieli rozsądek w głowach, zapewne by tak zrobili. Podejrzewam jednak, że o tak daleko posunięty rozsądek będzie trudno. Niewykluczone, że sam Putin zostanie wymieniony, chociaż podejrzewam, że zastąpi go podobny doń mężczyzna.
Trzeba trzymać kciuki za kobietę. Pod warunkiem, że nie pojawi się tam kolejna Katarzyna Wielka. Chociaż tak agresywne wyjątki, jak caryca zdarzają się raczej rzadko...
Co ciekawe, nie wynika to tylko z różnic fizycznych między mężczyznami a kobietami. Na podstawie statystyk zebranych w Stanach Zjednoczonych widać, że większość zabójstw była dokonywana z broni palnej. Krótkiej, łatwej do uniesienia, także przez kobietę. A i tak 9 na 10 zabójców strzelających do ofiar było mężczyznami. Agresja nie była związana z siła fizyczna, ale z motywacją.
Jaką motywacją?
Jeśli mężczyzna już chce skrzywdzić, to bardziej chce skrzywdzić, niż kobieta.
Czasem zastanawiam się nad buntem kobiet. Jest nas więcej, nie osiągamy z wojen żadnego zysku. Może trzeba by było pokazać zacietrzewionym facetom, że jeśli się chcą bić, to niech się biją się jeden na jednego, nie niszcząc życia innym. Naiwne?
Byłoby to świetne, ale jest to głęboko sprzeczne ze strukturą życia, w której mężczyźni rywalizują z innymi mężczyznami, a kobiety z innymi kobietami. Nie ma rywalizacji między kobietami a mężczyznami i ogólny bunt uciśnionych według kryterium płci nie za bardzo wchodzi w grę. Bo nie jest w niczyim interesie.
A jak to było ze strajkiem kobiet w 1975 roku w Islandii? Ponad 90 procent mieszkanek wyspy w walce o swoje prawa powstrzymało się na jeden dzień od pracy zawodowej i obowiązków domowych.Był to sygnał, że mężczyźni muszą się zatrzymać i pójść w nieco innym kierunku.
Nie zapominajmy jednak, że Islandia jest specyficznym krajem. Wielkości Gdańska, w którym wszystkie kobiety są ze sobą spokrewnione. Dlatego były tam szanse porozumienia. Nam nie za bardzo pasuje taka recepta.
Pozostaje więc czekanie, byśmy wszyscy na drodze ewolucji - jeśli wcześniej nie zniszczymy tego świata - złagodnieli?
Tak się właśnie dzieje. Jest to powolny, ale bardzo wyraźny proces.
Napisz komentarz
Komentarze