- Od soboty przewinęło się przez to miejsce około 200 osób – mówiła Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska na konferencji prasowej zorganizowanej w środę rano na Dolnej Bramie 8. Spotkanie odbyło się w miejskim punkcie, gdzie trafia część uchodźców wojennych po agresji wojsk Władimira Putina na Ukrainę. Zaznaczyła jednak, że nie wiadomo, ile ogółem osób przyjechało do miasta, a tylko jedna z prywatnych gdańskich firm miała ściągnąć tu ok. 500 członków rodzin swoich pracowników.
- Chcę was poprosić, żebyśmy równie chętni do pomocy byli za tydzień i za miesiąc, bo ta sytuacja się nie skończy – zaapelowała.
Jak podkreśliła, magistrat jest w stałym kontakcie z wojewodą, a od czwartku 3 marca 2022 r. na Dolnej Bramie ma być także jego przedstawiciel oraz reprezentant Straży Granicznej. Miastem partnerskim Gdańska jest Mariopol, gdzie zostało już przekazane 50 tysięcy złotych, a spodziewane są kolejne przelewy. Pieniądze w formie bonów na zakup jedzenia i innych niezbędnych produktów są również wręczane potrzebującym uchodźcom przebywającym w Gdańsku.
- Docierają do nas sceny, które rozdzierają serce – powiedziała prezydent Gdańska. - To miasto po prostu będzie trzeba odbudować – dodała i tłumaczyła, że czynny jest wciąż punkt przyjmowania darów na gdańskim stadionie w Letnicy (nie należy przywozić ich na Dolną Bramę).
- Przygotowujemy także konwój humanitarny. Dzisiaj, w obecnych warunkach, jest to bardzo trudne – relacjonowała prezydent, która o samym konwoju nie powiedziała nic więcej, a jej zastępczyni Monika Chabior wskazała: - Zaopiekowanie się dziećmi bez rodziców będzie wyzwaniem.
WIĘCEJ: Pomorze solidarne z Ukrainą! Trwają zbiórki i akcje pomocowe. Uchodźcy już w regionie
Jak tłumaczyli urzędnicy, miasto ma na ten moment 130 miejsc dla takich dzieci, a poszukiwane są kolejne, podobnie jak rodziny zastępcze, które zanim nimi zostaną, będą weryfikowane.
- Dzieci nie mogą iść gdziekolwiek, dzieci muszą iść do miejsc przygotowanych, bezpiecznych –zaznaczyła wiceprezydent. Jednak wsparcie potrzebne jest nie tylko długofalowo, ale również na bieżąco.
- Osoby, które chcą pomóc, znają język rosyjski czy ukraiński, mają przygotowanie pedagogiczne i w o[piece nad dziećmi – mówiła o poszukiwanych chętnych.
Magistrat poinformował, że autokarów z granicy do Gdańska jak dotąd nie było.
Karol Gzyl wiceprezes Fundacji Gdańskiej relacjonował z kolei: - Zebraliśmy na dzisiaj już ponad 1,5 mln zł. To bardzo dobry wynik, ale te pieniądze będą potrzebne również w następnych miesiącach. To co jest bardzo ważne, to to, żebyśmy pomagali z głową. Jeżeli chodzi o odzież to już wystarczy. Prosimy was: nie przynoście używanych ubrań – podkreślił, a w innym miejscu zastrzegł: - To nie jest sprint, to jest maraton. Jesteśmy dopiero na początku drogi.
W budynku przy Dolnej Bramie 8 działa recepcja, informacja oraz informacja telefoniczna, przygotowano miejsca do tymczasowego odpoczynku i snu dla uchodźców, pokoje z zabawkami dla ich dzieci, dostępne jest wsparcie psychologiczne, mieści się tam również punkt Gdańskiej Organizacji Turystycznej, odpowiadającej za kontakty z hotelarzami oferującymi bezpłatne noclegi i reprezentant urzędu pracy.
- Oni przyjechali na stację. Mój mąż pojechał tam w samochodzie. Poczekał, żeby ona wysiadła z tego pociągu i zabrał do nas – relacjonowała sposób sprowadzenia przez Przemyśl do Trójmiasta swojej, niespełna 63-letniej matki pani Olena. Od 2 lat mieszkająca w Gdyni kobieta do punktu na Dolnej Bramie przyszła we wtorek rano. O drodze matki z obwodu kirogradzkiego (mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Kijowem a Odessą i lekko na wschód) mówiła, że była „bardzo straszna”.
I dodała: - Tam było tyle ludzi, że niemożliwe było usiąść. Mama dała radę wsiąść dopiero w drugi pociąg, bo w pierwszym było tyle ludzi, że ją po prostu wypchali i jechała z dwoma rodzinami: dwie kobiety, 3 i 2 dzieci. Jedna z nich dała radę wsiąść w ten pociąg, a druga nie. Po prostu ludzie ją wypchali.
Pani Olena mówiła, że jej siostra, ukrywa się w garażu podziemnym pod Kijowem.
Napisz komentarz
Komentarze