Wierzymy w piękno. Chcemy je pomnażać poprzez perfekcyjnie zaprojektowane, wykonane z dobrych materiałów, łatwe w codziennym użyciu, wygodne i dostępne produkty – piszą sami o sobie twórcy gdańskiej marki Marie Zélie. W ciągu 5 lat stonowane, niekrzykliwe kreacje podbiły liczne serca i szafy. Jednak rozmach biznesu pod patronatem świętej koronczarki, niewiele miał wspólnego z jej bogobojną skromnością. Teraz sypią się zgłoszenia na policję, firma ogłosiła restrukturyzację, a setki, jeśli nie tysiące klientek z niepokojem czeka na zwrot pieniędzy.
Marie Zélie. Boża chwała i 90 zawiadomień na policję
- Na markę Marie Zélie natknęłam się niespełna 4 lata temu. Spodobały mi się ich kroje i produkty, a pracuję w branży, w której nie sprawdzają się minispódnice i odkryte ramiona. Przekonało mnie też to, że ubrania są z ekologicznych materiałów – wełny, lnu czy bawełny, szyte w Polsce, a centrala firmy znajduje się w Gdańsku, bo zawsze staram się kupować lokalnie i naturalnie. Później zaszłam w ciążę i zauważyłam, że fason sukienek, choć nie są one dedykowane do tego, świetnie sprawdza się przy karmieniu i wyglądają one, lepiej niż te zaprojektowane jako „okołociążowe worki" – tłumaczy gdańszczanka, pani Anna.
Jednak, jak zaznacza, po pewnym czasie pojawiły się u niej wątpliwości, co do marki, która od niemal 2 lat prowadzi wyłącznie sprzedaż wysyłkową. Chodziło o wprowadzanie, jako materiału, mniej ekologicznej wiskozy oraz szycie części kolekcji w Bangladeszu, ale też „permanentną wyprzedaż", jaką firma zaczęła prowadzić w internecie z poważnymi obniżkami bez specjalnych okazji: na weekend, na środek tygodnia czy połowę miesiąca.
- Sukienkę za prawie 550 złotych kupiłam za około 180. Promocje wskazywały, że „normalne" ceny mogą być znacznie zawyżane. To nie był dobry pomysł ze względów marketingowych, a nie pomógł materiał z udziałem twórcy marki i prezesa firmy w Vogue Poland – słyszymy.
- Katolicy mają dziś problem z określeniem swojej tożsamości, również w sposobie ubierania się – mówił Vogue Poland „ojciec” Marie Zélie - Krzysztof Ziętarski. Wskazał, że inspiracją był dla niego udział w liturgii tradycyjnej Ars Celebrandi, a linię odzieżową stworzył z myślą o swojej żonie – matce 5 dzieci. Zdradził też pochodzenie nazwy marki, zaczerpnięte z historii Marie-Azélie Martin, XIX-wiecznej koronczarki, która została uznana za świętą i wspólnie z - później również kanonizowanym – mężem, wychowała 4 chłopców i 5 dziewczynek, które zostały zakonnicami. Na odzieżowych metkach znalazł się skrót A.M.D.G. [od „Ad maiorem Dei gloriam” - „na większą chwałę Bożą”].
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)
- Sama jestem katoliczką i mnie to nie przeszkadzało, ale z reakcji w internecie wiem, że nie wszystkim klientkom te deklaracje przypadły do gustu – zastrzega klientka Marie Zélie i wskazuje na wciąż aktualny, najpoważniejszy kłopot firmy - Problemy ze zwrotami pojawiły się wiosną 2021 roku. Ja poważnie nie ucierpiałam. Mniej więcej w tym czasie zdarzyło mi się czekać na pieniądze za zwróconą sukienkę około miesiąca, ale odzyskałam je po wysłaniu e-maila z napomnieniem. Wiem jednak, że są klientki, które od wielu miesięcy czekają na zwroty kwot liczonych w tysiącach złotych.
Mniej szczęścia miała pani Ewa spod Poznania: - Już prawie pół roku czekam na swoje 600 złotych. To był mój pierwszy zakup u nich. Wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie, więc początkowo byłam zupełnie spokojna. Później kontakt ze sklepem się urwał, a mąż zwyczajnie „googlnął” go w sieci. Oboje dość dobrze zarabiamy, więc powiem uczciwie: to nie tak, że nie śpię po nocach przez równowartość dobrych butów, ale oczywiście chcę odzyskać pieniądze. Przeglądając wpisy w internecie zdałam sobie sprawę ze skali problemu. Łącznie chodzi przecież o dziesiątki albo nawet setki tysięcy złotych.
Skutkiem sytuacji są powstające na portalach społecznościowych grupy typu „Marie Zélie - walka o zwrot środków" czy „Marie Zélie – pozew zbiorowy" liczące kilkaset czy nawet ponad tysiąc członków oraz skargi do rzecznika praw konsumentów i zawiadomienia klientek składane na policji.
W imieniu klientek, które nie odzyskały pieniędzy pomimo zwrotu zakupionych towarów, wysyłałam do Marie Zélie wezwania do zapłaty. W kilku przypadkach wezwania okazały się skuteczne, a pieniądze zostały zwrócone, jednak w kilkunastu innych, spółka przestała odpowiadać. W związku z tym podejmowane będą bardziej stanowcze kroki prawne
Paulina Żęgota-Bąk / adwokat
- W ciągu ostatniego miesiąca policjanci z gdańskich komisariatów za pośrednictwem poczty elektronicznej otrzymali 90 zgłoszeń dotyczący jednego ze sklepów internetowych, mającego siedzibę w Gdańsku. Zgłaszający informowali, że pomimo zwrotu zakupionych towarów do tego sklepu, nie otrzymali zwrotu pieniędzy za oddane towary. W związku z tymi zgłoszeniami policjanci prowadzą czynności wyjaśniające – relacjonuje pytany o Marie Zélie asp. sztab. Mariusz Chrzanowski Oficer Prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
- W imieniu klientek, które nie odzyskały pieniędzy pomimo zwrotu zakupionych towarów, wysyłałam do Marie Zelie wezwania do zapłaty. W kilku przypadkach wezwania okazały się skuteczne, a pieniądze zostały zwrócone, jednak w kilkunastu innych, spółka przestała odpowiadać. W związku z tym podejmowane będą bardziej stanowcze kroki prawne – zapowiada adwokat Paulina Żęgota-Bąk.
„Czy są tu jeszcze jakieś osoby, które nie otrzymały zwrotu pieniędzy?” - pyta z kolei jedna z członkiń grupy dotyczącej pozwu zbiorowego i otrzymuje kilkadziesiąt odpowiedzi, w których najczęściej powtarza się słowo „czekam”. Czasem padają kwoty: 120, 400 czy nawet prawie 1000 złotych, częściej - miesiące: „od sierpnia”, „od września”, „od października”. Są nawet ankiety na temat wysokości zaległych zwrotów i okresów oczekiwania. W pierwszej, wśród niemal 200 użytkowniczek, wyraźnie dominują kwoty 150-400 zł, w drugiej - ponad 140 razy wybrano miesiące sierpień-październik 2021, a niespełna 30 osób deklaruje, że „już nie czeka”, bo zdecydowało się na bon [do wykorzystania na zakupy] lub otrzymało pieniądze.
Wiara w restrukturyzację
Kilka dni temu w mediach społecznościowych, na oficjalnym profilu Marie Zélie pojawił się obszerny wpis, w którym prezes spółki przeprosił za znaczne przekraczanie terminów zwrotów. Zapowiedział też liczne kroki naprawcze, rychłe zwroty zaległych pieniędzy oraz ogłosił uruchomienie restrukturyzacji, ale deklaracja nie uspokoiła wszystkich.
- Jestem z wykształcenia prawniczką i wiem z czym wiąże się ten proces. Restrukturyzacja oznacza z automatu zawieszenie egzekucji, a więc komornik wstrzyma działania nawet w stosunku do osób z orzeczonym nakazem zapłaty z klauzulą wykonalności. Przed wypłatami wyznaczony nadzorca będzie musiał przygotować rejestr wierzytelności, w którym oprócz klientów znajdą się zobowiązania wobec kontrahentów i inne publiczno-prawne – wymienia pani Anna, która procedurę nazywa „bardzo skomplikowaną i długotrwałą”. - Kolejne wątpliwości rodzi fakt, że firma wciąż przyjmuje zamówienia, podczas gdy od wielu miesięcy zalega z rozliczeniem wcześniejszych – dodaje.
Zawiedliśmy Was i sami siebie. Jako Marie Zélie jesteśmy Wam winni przeprosiny. W ubiegłym roku pojawiły się w naszym sklepie duże opóźnienia w realizowaniu płatności należnych Wam, naszym Klientom, z tytułu zwrotów produktów. Znacznie przekraczamy regulaminowe i ustawowe terminy na dokonanie zwrotów. Najmocniej za to przepraszamy i zapewniamy, że nigdy nie było to naszą intencją
Krzysztof Ziętarski / założyciel marki Marie Zélie
„Nasz oliwski showroom pozostaje zamknięty do odwołania. Nie ma możliwości umówienia się na wizytę, nie przyjmujemy też zwrotów osobistych” – czytamy na stronie internetowej Marie Zélie, a salon-przymierzalnia przy ulicy Noakowskiego w Oliwie, w willi po dawnym konsulacie Białorusi, nie został otwarty na nowo po pierwszym lockdownie na początku pandemii – wiosną 2020 roku.
Numer ze wsparciem telefonicznym dla klientów od wielu dni pozostaje wyłączony.
- Oni mają z nami podpisaną umowę, ale tylko na wirtualne biuro, więc tutaj jest tylko skrzynka pocztowa. Fizycznie, tego biura tutaj nie ma – słyszymy w Inkubatorze Starter przy ul. Lęborskiej na gdańskim Przymorzu, gdzie oficjalnie mieści się Marie Zélie. Nie ma tam możliwości kontaktu z firmą, a numer telefonu, którym w Inkubatorze dysponują jest objęty ochroną danych.
Bez odpowiedzi pozostaje też nasza prośba o stanowisko firmy przesłana e-mailem.
„Zawiedliśmy Was i sami siebie. Jako Marie Zélie jesteśmy Wam winni przeprosiny. W ubiegłym roku pojawiły się w naszym sklepie duże opóźnienia w realizowaniu płatności należnych Wam, naszym Klientom, z tytułu zwrotów produktów. Znacznie przekraczamy regulaminowe i ustawowe terminy na dokonanie zwrotów. Najmocniej za to przepraszamy i zapewniamy, że nigdy nie było to naszą intencją” – napisał w połowie lutego Krzysztof Ziętarski na profilu marki w portalu społecznościowym.
Z obszernego wpisu dowiedzieć się można, że po 5 lat działalności pojawiło się „ryzyko zaburzeń w płynności finansowej”, a z powierzonego kapitału spółka stara się korzystać jak najefektywniej, minimalizując ryzyka. Wspomniane wcześniej promocje miały zaś służyć temu by na bieżąco regulować zobowiązania. Odpowiedzią na problemy – według relacji prezesa – było z kolei znaczne zmniejszenie wydatków marketingowych, zauważalne zmniejszenie zespołu oraz zmiana organizacji pracy i planów produkcyjnych. W dziewięciu punktach Ziętarski wymienia inne środki zaradcze (m.in. przeniesienie produkcji za granicę, prace nad pozyskaniem inwestycji „rzędu 2,5 mln EUR”, nowe opcje płatności odroczonych). Opowiada też o obwieszczonej 14 lutego 2022 r. restrukturyzacji, która, co podkreśla - nie jest upadłością i prowadzona jest pod nadzorem jednego z wiodących podmiotów z branży.
„Chcemy spłacić wszystkie należności, w pierwszej kolejności wobec naszych klientów, dla których powstała marka Marie Zélie. W najbliższych tygodniach planujemy wrócić do terminowych zwrotów, na które czekacie. Dzięki restrukturyzacji będzie to możliwe” – czytamy w komunikacie zachęcającym do dalszych zakupów czy inwestycji, a dalej: „Wierzymy, że obecne problemy są jedynie przejściowe i jak najprędzej chcemy je rozwiązać […] Zrobimy co w naszej mocy, by klienci mogli dokonywać zakupów w dobrych warunkach, ze wspaniałą obsługą zwrotów, i by doświadczenia związane z naszą marką były coraz lepsze. Z góry dziękujemy za Wasze zrozumienie i wsparcie, którego tak bardzo teraz potrzebujemy. Wspólnie damy radę!”
- Towary rzeczywiście są dobrej jakości i sama chętnie kupowałabym tam nadal. Mam nadzieję, że spółka wyjdzie z obecnych problemów i wróci do szycia całości kolekcji w Polsce - komentuje pani Anna.
Napisz komentarz
Komentarze