Z żartu wyszedł im sposób na życie. Nocny Kochanek od dekady pozostaje jednym z najpopularniejszych metalowych zespołów w kraju. Oczywiście, gatunkowi puryści są zniesmaczeni; że to disco polo-metal, że ujma, że w końcu - nomen omen - to zdrajcy metalu. I można się z nimi zgadzać, bo to mniej więcej podobny przypadek jak z nową falą rapu. Niby wszyscy hejtują, a jednak na koncertach tłumy.
.png)
Nie inaczej było na Nocnym Kochanku w Hali Olivia - trzy tysiące osób bawiących się wyśmienicie i chóralnie śpiewających każdy kolejny utwór zespołu. I tak to się kręci. Muzyka to biznes. Czy nam się to podoba, czy nie. I jeśli ktoś ma łeb na karku, potrafi to wykorzystać. Panowie doskonale to robią.
CZYTAJ TEŻ: Najciekawsze pomorskie koncerty w 2025 roku. Od dinozaurów po wielkie powroty
Do Gdańska przyjechali w ramach trasy jubileuszowej i zagrali blisko trzydzieści utworów z całej swojej dyskografii. Wybrzmiały "Cycki, kebab, amarena", "Smoki i gołe baby", "Dziewczyna z kebabem", "Minerał Fiutta", "Koń na białym rycerzu" czy w końcu "Zdrajca metalu". Po samych tytułach widać, z jak ambitną twórczością mamy do czynienia.
Niemniej, abstrahując już od tego, co czym Nocny Kochanek śpiewa, to koncertowo nie można się do niczego przyczepić. Dobre brzmienie, charyzma, kapitalny kontakt z publicznością, świetne oświetlenie i pirotechnika. Niby zdrajcy metalu, ale wciąż profesjonaliści. Zespół powróci do Gdańska w sierpniu podczas festiwalu Rockowizna.
Napisz komentarz
Komentarze