Dolarowiec i jego historia
Historia tego budynku stojącego przy skrzyżowaniu Alei Grunwaldzkiej i Jaśkowej Doliny sięga 1961 roku. To wtedy dwóch architektów, Stanisław Michel i Romuald Kokoszko z biura Miastoprojekt, zaprojektowali wieżowiec, inspirując się zachodnimi budowlami w stylu modernistycznym. Prace budowlane ruszyły 5 lat później, a uroczyste oddanie “Dolarowca” do użytku nastąpiło w Sylwestra 1969 roku. Fundacja Palma i Instytut Langfuhr zorganizowały wtedy z tej okazji szereg okolicznościowych wydarzeń, wśród których były m.in. warsztaty plastyczne dla dzieci. Uczestnicy odśpiewali również “sto lat” nowemu symbolowi dzielnicy Wrzeszcz.
.png)
Nie Dolarowiec, a... jedna z Siedmiu Sióstr Stalina
Niewiele brakowało, a w miejscu Dolarowca stanąłby budynek przypominający nie modernistyczny wieżowiec, a... Pałac Kultury i Nauki. Plany zagospodarowania terenu zniszczonego podczas II wojny światowej były bowiem początkowo zupełnie inne. W 1949 roku powstały rysunki zakładające budowę wysokiego biurowca wzorowanego na moskiewskich wieżowcach zwanych Siedmioma Siostrami. Wokół niego miało zostać wybudowane osiedle w stylu socrealistycznym. Grunwaldzka Dzielnica Mieszkaniowa zaczęła powstawać w 1951, a 2 lata później miały ruszyć pracę nad najwyższym budynkiem w mieście. Zrezygnowano jednak z realizacji tych planów, a do budowy wieżowca we Wrzeszczu powrócono w następnej dekadzie.
CZYTAJ TEŻ: Zieleniak. Symbol brzydoty czy najbardziej rozpoznawalny budynek?
Kawalerki na Olimpie za dolary
Zmieniła się nie tylko koncepcja na wygląd nowego budynku, ale również na jego przeznaczenie. Zamiast biur, miało się w nim znajdować kilkadziesiąt mieszkań. Charakterystycznym elementem była restauracja Olimp mieszcząca się na ostatnim, 17. piętrze. To właśnie od nazwy lokalu wzięło się jedno z "imion" wieżowca. Inny przydomek – Kawalerowiec - nawiązuje do niewielkich mieszkań znajdujących się w obiekcie, większość z nich stanowiły kawalerki (52 z 65 mieszkań były zaledwie jednopokojowe).
Mimo niewielkiego metrażu, mieszkania prezentowały bardzo wysoki, luksusowy wręcz na tamte czasy standard. Podłogi pokojów wyłożone były dębowym parkietem, łazienki i kuchnie wykańczała glazura i terakota, a na klatkach schodowych były windy. Za luksus trzeba było jednak słono zapłacić i to nie w złotówkach, a w zagranicznej walucie (tzw. dewizie), w dolarach. Stąd właśnie wzięła się najbardziej popularna nazwa budynku – Dolarowiec. Osoby, którym po kupieniu mieszkania zostało jeszcze trochę waluty, mogły wykorzystać ją w Pewexie, który przez lata mieścił się na 1. piętrze wieżowca.
Półświatek i panie lekkich obyczajów
Wymiana walut dla szarego obywatela, który nie wyjeżdżał za granicę, była możliwa jedynie za pośrednictwem cinkciarzy, lecz proceder był surowo karany. W związku z tym osoby, które pozyskiwały w Polsce mieszkania w wysokim standardzie za pomocą obcej waluty kojarzyły się z półświatkiem. Według opowieści mieszkańców, wiele lokali Dolarowca było zajętych przez... prostytutki. W ten sposób wieżowcowi nadano kolejny przydomek – Burdelowiec.
W ostatni dzień ubiegłego roku Dolarowiec świętował 55. urodziny. Kiedyś był symbolem luksusu i nieuchwytnego dla żyjących w socjalistycznej rzeczywistości PRL świata zachodniego. Dziś z Ameryką bardziej może się kojarzyć, ze względu na nazwę i nowoczesny design, stojące obok wieżowca centrum handlowe Manhattan. Wielu mieszkańców ma jednak sentyment do biało-niebieskiego Dolarowca, a jego widok jest nieodłącznym elementem panoramy gdańskiego Wrzeszcza.
Napisz komentarz
Komentarze