Jego niedawne wypowiedzi, w których sugerował, że Stany Zjednoczone nie będą „za darmo" bronić Europy, oraz jego niepokojąco ciepłe relacje z Władimirem Putinem i niedorzeczne obwinianie Ukrainy o to, że są współwinni wybuchu wojny, to sygnały alarmowe dla Unii Europejskiej. W szczególności dla Polski.
Europa przez lata żyła w przekonaniu, że fundamenty transatlantyckiego sojuszu, nawet jeśli czasem się chwieją, pozostają nienaruszalne. USA, niezależnie od zmieniających się administracji, zawsze miały być ostoją bezpieczeństwa i przewidywalnym partnerem. A jednak obecna polityka zagraniczna Donalda Trumpa - legitymizowanie agresora Putina i Rosji, negocjowanie warunków zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą bez udziału Ukrainy, grożenie wycofaniem amerykańskich wojsk z Europy czy podważanie sensu istnienia NATO - każe to przekonanie postawić w wątpliwość.
To oznacza fundamentalną zmianę w układzie sił na świecie, traktowanie Europy jak klienta, który „za mało płaci USA” i ustawianie się USA nie w roli sojusznika, ale w roli pośrednika między Ukrainą a Rosją. Jeśli dodać do tego jego gotowość do zniesienia sankcji na Rosję i przywrócenia zbrodniarza Putina na salony, Europa ma do czynienia z realnym koszmarem. Oznacza to jedno: Unia Europejska musi natychmiast zacząć mówić jednym, więcej wydawać na zbrojenia i radykalnie wzmacniać bezpieczeństwo narodowe i europejskie, a potem przejść do działań.
Budowa europejskiej zdolności obronnej musi stać się priorytetem, a nie tematem niekończących się szczytów czy debat. Wydatki na wojsko muszą wzrosnąć w całej Unii, a nie tylko w krajach granicznych. A kraje takie jak Polska, które już teraz inwestują w zbrojenia ogromne środki, muszą stać się punktem odniesienia, a nie wyjątkiem.
Polska, jako jedno z państw najbardziej narażonych na rosyjską agresję, powinna stać się liderem tej zmiany. Nasze doświadczenie historyczne, strategiczne położenie i obecne inwestycje w obronność dają nam potencjał do odgrywania kluczowej roli w nowej strukturze bezpieczeństwa Europy.
Zgadzam się z tymi ekspertami, którzy wskazują na konieczność stworzenia realnych europejskich sił szybkiego reagowania, zdolnych do działania nawet bez amerykańskiego wsparcia. Silna, jednolita polityka unijna – zarówno wobec Rosji, jak i wobec USA – jest koniecznością.
Czasy, w których mogliśmy liczyć, że Amerykanie zawsze przyjdą nam z pomocą, mogą dobiegać końca. To nie oznacza, że powinniśmy zrywać sojusz z USA, ale musimy być gotowi na to, że w kluczowym momencie możemy zostać zdani na siebie. Dlatego Europa musi wziąć swoją przyszłość we własne ręce.
Napisz komentarz
Komentarze