Eskalacja złych emocji, język pogardy jeszcze bardziej uwidocznił się w dyskursie publicznym, w komentarzach pod tekstami internetowymi i na różnych platformach w mediach społecznościowych. Obraźliwe wpisy, epitety publikowane na fałszywych kontach przez tzw. trolli internetowych, to nic innego jak słowna przemoc, podżeganie do robienia zła, poniżanie tych, z którymi nie zgadzamy się politycznie. Niestety, jest to skutek niespotykanej polaryzacji sceny politycznej i głębokich podziałów społecznych.
Coraz łatwiejszy dostęp do internetu i poczucie własnej anonimowości powoduje, że w sieci ujawniają się patologiczne i złe skłonności jej użytkowników. W życiu realnym byłyby one szybko napiętnowane czy wręcz karane, ale w świecie internetowym zbierają ogromne żniwo. Mowa nienawiści (inaczej hejting) to zjawisko kulturowe, które bez internetu nie stałoby się tak powszechne. Zwłaszcza, że – niestety – algorytmy „dbają” o to, by treści hejterskie nas nie ominęły.
Zwraca na to uwagę, psycholog społeczny, dr hab. Michał Bilewicz w rozmowie, którą publikujemy w tym wydaniu tygodnika. Ale odpowiedzialność – jak podkreśla – spoczywa nie tylko na anonimowych komentatorach, ale też na tych wszystkich, którzy udostępniają pogardliwe i podżegające do nienawiści treści.
Szczególnie w przestrzeni publicznej słowa mogą mieć moc. Zgadzam się z dziennikarką Karoliną Lewicką, że – niestety – odczuwalna jest zgoda na chamstwo, pogardę, na słowa tak mocne, że kilkanaście lat temu byśmy nie mogli sobie na nie pozwolić. Ale polityka to jedno, a social media, internet – to drugie. Internety zrobiły bardzo złą robotę, bo bardzo łatwo mogą ranić. Dzieje się tak wtedy, gdy źli ludzie, w złej wierze, chowają się za fikcyjnymi kontami i słowami ranią innych ludzi.
Mowa nienawiści to taki język, który wyraża niechęć, pogardę, ale też niszczy sferę emocjonalną i społeczną. Tylko po to, by uderzyć w adresata. Z wielu badań wynika, że aż ponad 60 proc. Polaków zetknęło się z hejtem online i martwi się o swoje bezpieczeństwo w internecie.
Dlatego dobrze, że w Sejmie procedowany jest poselski projekt tak zwanej ustawy antyhejterskiej, który ma być pierwszą próbą walki z tym zjawiskiem. Ale jedna ustawa problemu zagrożeń w sieci oczywiście nie rozwiąże. Powinniśmy zwalczać to zjawisko – każdy na swoim podwórku, profilu, portalu.
Bo poszanowanie i ochrona godności człowieka są prawnie chronione. Każdy obywatel ma pełne prawo oczekiwać, by politycy różniąc się i spierając – darzyli się szacunkiem i postępowali przyzwoicie. Zaś my wszyscy powinniśmy się starać każdego dnia, by różnice polityczne czy światopoglądowe nie wyzwalały w nas reakcji ostatecznych i radykalnych.
Napisz komentarz
Komentarze