Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Teatr w teatrze. Starzy za młodu

W 1948 roku Teatr Wybrzeże wystawił „Wiśniowy sad” Czechowa. Przedstawienie zachwyciło i publiczność, i krytykę. Największe wrażenie zrobiła kreacja Romana Stankiewicza jako starego lokaja Firsa, którego – jak pisano - samotna śmierć była iście wstrząsającym przeżyciem. Sprawdziłam, ile lat miał Stankiewicz, gdy tak genialnie wcielił się w Czechowowskiego starca. Otóż… 27.

Także znakomita gdańska aktorka Bogusława Czosnowska – zmarła w minionym roku - zaczęła grać dojrzałe kobiety, gdy była młoda, na dodatek urodziwa, Lichwiarkę w "Zbrodni i karze", Courage, czy Pilar w „Komu bije dzwon". Wyznała mi kiedyś: - Wielu dziennikarzy dziwiło się, że już wcielam się w role starych kobiet, a ja się cieszyłam. Gorzej byłoby, gdyby dociekali, dlaczego jeszcze grywam młode...

Przypomniał mi się słynny amant polskiego teatru Artur Młodnicki. W jednym sezonie, a ledwo skończył trzydziestkę, zagrał lowelasa Zbyszka w „Moralności pani Dulskiej” i Wernyhorę w „Weselu”. Tak się składa, że Młodnicki przyjaźnił się z Czosnowską. Grali w jednym teatrze, w Szczecinie, wpadał do niej na obiadki. Raz przyszedł na przyjęcie… w gaciach.

- Wszedł spóźniony, rozbawiony, nietrzeźwy i w piżamie – opowiadała aktorka. - Ja do niego wściekła: „Na obiad w piżamie?!". A on: „Życzysz sobie we fraku?". Za chwilę wrócił. Bosy, w gaciach - dynamówach, tors goły, ale góra od fraka jak się patrzy! Plus muszka! - Czy teraz dostanę obiad? - spytał zadowolony.

Jak piękna była Bogusława Czosnowska, niektórzy pamiętają do dziś, mimo że od czasu gdy w Sopocie zagrała Lucrezię w „Mandragoli” minęły 63 lata, a od premiery filmu „Młodość Chopina”, gdzie zachwyciła jako Szynkareczka - lat 70. 

- Grałam, niestety, i amantki - kokietowała przed laty. - Ładna, nie powiem, byłam, tylko nogi miałam brzydkie, o grubych kostkach... Oczywiście, że miała tysiąc sposobów, na ich ukrycie. Eksponowała to, co piękne: ramiona, dekolt, talię osy. Jednak kiedy w końcu musiała pokazać nogi mawiano: O, Czosnowska gra, znaczy, dużo mebli będzie na scenie... Bo za te meble się chowała, ile się dało, za fotel, za kanapę... Tak, by widać było tylko to, co się do oglądania nadaje. Po latach, gdy o tym opowiadała, pękała ze śmiechu...

Bogusława Czosnowska

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama