Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Okultystyczny horror, podsłuchy i skarb. Tajemnice willi Bergera

Nie jest przypadkiem, że willa Bergera w Sopocie zagrała w pierwszym polskim horrorze, poświęconym okultyzmowi – „Medium” Jacka Koprowskiego. Przedwojenne miejsce spotkań masonów budziło od lat zainteresowanie sopocian. I nie tylko.
Willa Bergera w Sopocie
Po wojnie odkryto w willi Bergera instalacje podsłuchowe, które nie wiadomo do czego, komu i kiedy służyły

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Sopocka willa Bergera i okultystyczny horror

Filmowym miejscem zbrodni willa przy ul. Obrońców Westerplatte 24 została w połowie lat 80. XX wieku w okultystycznym horrorze "Medium". W budynku, wybudowanym w 1870 r. dla radcy komercyjnego firmy produkującej mydło oraz materiały oświetleniowe Johana Bergera, według scenariusza zginąć miały początkowo cztery osoby - Stefan Orwicz, jego piękna żona Zofia i dr Malicki. Zabójca - zakochany nieszczęśliwie w Zofii Wiktor Arlt , popełnił samobójstwo. Na koniec filmu, po 36 latach od pierwszej zbrodni, znów giną sobowtóry nieszczęsnych bohaterów tamtych wydarzeń.

Willa zagrała jeszcze raz, w pierwszym odcinku serialu o dzielnym poruczniku Borewiczu "07 zgłoś się". Czy to jednak tłumaczy, dlaczego w miejskiej legendzie stała się domem nawiedzonym?

Masoni i artyści

Kolejnym właścicielem willi w 1909 r. został Paul Heinrich Hermann Ressler, wieloletni członek loży masońskiej "Eugenia pod Ukoronowanym Lwem". Prawdopodobnie dochodziło tu do spotkań wolnomularzy.Chociaż, jak słyszę od Wojciecha Fułka,sopockiego samorządowca, poety, autora wielu publikacji o rodzinnym mieście, to już raczej na niedalekiej ulicy Winieckiego jest budynek mocniej związany z masonerią. - Prowadzone tam były kolonie dla dzieci członków Loży Masońskiej - wyjaśnia Wojciech Fułek.

"Eugenia pod Ukoronowanym Lwem", będąca największą gdańską lożą masońska, została zlikwidowana w 1935 roku.

Po 1945 r. willę upaństwowiono i przekazano powstającej właśnie Akademii Sztuk Pięknych, która po 9 latach przeniosła się do Gdańska. Pozostali tam jednak artyści - malarz Adam Haras i rzeźbiarz Alfred Wiśniewski - którzy mieli tam mieszkania i pracownie. Część budynku pozostała jednak we władaniu miasta.

O ile część zamieszkała przez lokatorów jest w miarę dobrym stanie, to przez ostatnie lata "miejska" strefa willi z przepiękną oranżerią, pozbawiona ogrzewania, popadała w ruinę. Latem tego roku przeprowadzono remont, mający powstrzymać dalszą degradację budynku.

- Były to raczej prace zabezpieczające - uważa Wojciech Fułek. - Otrzymałem zapewnienie w odpowiedzi na interpelację, że w planach są dalsze prace, obejmujące również część ogrodową. Trzeba pamiętać, że nie tylko budynek, ale także działka, na której mieścił się piękny ogród,  jest pod opieką konserwatora zabytków.

W willi odkryto... system podsłuchów

Skąd wzięły się legendy o willi Bergera?

- Na pewno wpłynął na to film "Medium" - twierdzi Wojciech Fułek. - Zastanawiająca jest również kwestia podsłuchów. Po wojnie odkryto w willi instalacje podsłuchowe, które nie wiadomo do czego, komu i kiedy służyły. Być może były zainstalowane jeszcze w okresie  II wojny światowej z nieznanych powodów, albo - co jest bardziej prawdopodobne - zainstalował to Urząd Bezpieczeństwa, by podsłuchiwać artystów, wykładowców, studentów. Tak czy inaczej  jest to do dzisiaj niewyjaśniona historia. 

Mój rozmówca wyklucza, by instalacje podsłuchowe pochodziły jeszcze sprzed wojny. Wówczas willa była własnością prywatną (należała do Karla Hildebrandta) i trudno wyobrazić sobie właściciela inwestującego w podsłuchy.

Zakopany skarb?

- Niesamowite historie związane z willą Bergera? - powtarza pytanie mieszkający w pobliżu Zbigniew Okuniewski, pasjonat historii, poszukiwacz, szef działu historyczno-dokumentalnego Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy Niebieskich Beretów. - Jeśli tak, to już o otoczce z lekka kryminalnej.

Do tej pory nie rozwiązano zagadki zaginięcia dwóch rzeźb, przedstawiających lwy. Jeszcze na zdjęciach z lat 50. XX wieku widać lwy pilnujące willi. 

- Musiały zaginąć w latach 60. lub 70. XX wieku - twierdzi Okuniewski.

Do kolejnego, niepokojącego zdarzenia doszło przed około 10 laty. - Pojawiła się przy willi nieznana mi ekipa - mówi sopocki pasjonat. - Pytali o właścicieli domu, ale na widok krążącego po podwórku wielkiego psa, należącego do lokatorów, odpuścili. Potem okazało się, że w pobliżu, obok Art Inkubatora przy ul. Goyki zostawili ślady. Wykopali w miejscu, gdzie kiedyś była fontanna dużą dziurę. Coś musieli z niej wyjąć. Co? Można sobie tylko wyobrażać, że musiały być to dobra zakopane pod koniec wojny. Na miejsce wezwano policję, ale tamci już zniknęli.

Zapewne nie są to ostatnie tajemnice, jakie kryje przepiękna, sopocka willa...

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Eulala 02.11.2024 10:53
Willa Bergera w całości a nie tylko w części należy do miasta.Nie może być wyremontowana ponieważ pani Haras wdowa po panu Harasie uczyniła z willi prywatną przestrzeń co utrudnia remont całości.

Reklama