Tegoroczna instalacja zawiera prawie wszystkie symbole Halloween. Od strony ulicy witają nas wydrążone dynie, plastikowe szkielety i płachta z wydrukowanym nawiedzonym domem. W głębi widzimy tekturowe czarne koty i duchy, a fasadę samego domu zdobi ogromna pajęczyna ze splecionego sznurka.
Nawiedzony dom na Suchaninie. Halloweenowe dekoracje ponownie na ul. Schuberta w Gdańsku
Zdania internautów na temat dekoracji są podzielone. Jedni uważają, że ustawianie takich ozdób to świetna zabawa i cieszą oko przechodniów. Inni twierdzą, że obchodzenie anglosaskiego święta do tego stopnia to przesada.
Skąd wziął się „Cukierek albo psikus?”
Halloween wywodzi się z celtyckich tradycji związanych z obchodami końca zbiorów. Miały miejsce zazwyczaj dokładnie pomiędzy równonocą jesienną a przesileniem zimowym, czyli w najciemniejszym i najchłodniejszym okresie w roku. Wierzono, że wtedy zacierają się granice pomiędzy naszym światem a krainą umarłych.
Według późniejszego zwyczaju opartego na tym wierzeniu w noc przed Świętem Zmarłych każdy dom mogą odwiedzić zbłąkane dusze chętne robić psikusy. Dlatego śmiertelnicy powinni wyposażyć się w słodkości, żeby je udobruchać.
Mogą też przebrać się za zjawy i samemu dołączyć do nocnych spacerów, żeby uniknąć odwiedzin zza grobu. Na znak, że dom może zaoferować duchom i przebierańcom coś słodkiego, ustawia się przy drzwiach wydrążoną dynię z zapaloną wewnątrz świeczką.
Współcześnie Halloween to raczej okazja do spotkań towarzyskich, przebieranych imprez i popisania się kreatywnością przy kostiumach czy dekoracjach. W takiej formie zyskuje też popularność w naszym kraju. Przyczyną mogą być popularyzacja święta przez zagraniczne filmy oraz media społecznościowe.
Każdego roku liczba Polaków świętujących Halloween wzrasta. Przybywa dzieci i dorosłych, którzy szukają okazji do przebrania się i dobrej zabawy.
Napisz komentarz
Komentarze