Cała sprawa wyszła na jaw na łamach mediów społecznościowych, ponieważ na widok pająka nie zabrakło osób, które wyjęły telefony i zaczęły go nagrywać. Nagrania szybko zyskały popularność w Internecie. Jeden z takich filmów na TikToku zamieścił użytkownik posługujący się nazwą sendii95.
Pomorskie: Wielki ptasznik w pociągu! Nadal go nie znaleziono
Takie stworzenia, oczywiście, naturalnie nie występują w Polsce. Miłośnicy pajęczaków ocenili, że to prawdopodobnie ptasznik wenezuelski, dość rozpowszechniony w hodowlach. Jest jadowity, choć jego ukąszenie porównywane jest do jadu osy. Lecz jeśli osoba ukąszona byłaby uczulona na składniki jadu pająka, może dojść nawet do zagrożenia życia. Nie ulega więc wątpliwości, że pająka trzeba odszukać.
Internauci cytują Jakuba Leduchowskiego, rzecznika spółki Polregio, który podkreśla, że w dniu zdarzenia nikt nie powiadomił obsługi pociągu. Dopiero dzień później nadeszła taka informacja, pojazd natychmiast sprawdzono, lecz pająka nie odnaleziono.
Co ciekawe, była chyba na to szansa, lecz spółka Polregio nie skorzystała z propozycji fachowca, przedstawiciela Gadolandu w Redzie. Gadoland to część tamtejszego aquaparku, gdzie hodowane są takie egzotyczne stworzenia. Pracujący tam ludzie potrafią się z nimi obchodzić, przy zachowaniu odpowiedniego bezpieczeństwa. Pracownik Gadolandu był, np., wezwany w ubiegłym roku do Gdyni, gdzie duży ptasznik pojawił się na elewacji jednego z budynków. Niestety, specjalista nie zdążył go odłowić, pająk spadł z dużej wysokości i nie przeżył.
– W pierwszej chwili nie uwierzyłem w tę historię, kiedy zobaczyłem filmik w Internecie. Dość często trafiają do nas zgłoszenia o rzekomo egzotycznych, groźnych zwierzętach, które potem nie okazują się prawdziwe. Zatelefonowałem więc do Polregio – opowiedział nam pracownik Gadolandu. – Ustaliłem, że istotnie pająk w tym pociągu był, rozpoznałem go jako prawdopodobnie ptasznika wenezuelskiego. Zaproponowałem swoją pomoc w odszukaniu zwierzęcia i jego schwytaniu w profesjonalny sposób. Jednak nie za darmo, no i ten warunek spowodował, że przewoźnik ofertę odrzucił. Rozmowa się skończyła.
Skąd ptasznik w pociągu?
Od razu nasuwa się kilka pytań. Pierwsze – skąd pająk wziął się w pociągu? Do wagonów nieraz trafiały zabłąkane myszy, wywołując panikę u pasażerek, lecz to coraz rzadsze przypadki. Przed laty w tapicerowanych fotelach zdarzały się pluskwy, jednak wymogi sprzątania i czystości sprawiły, że o tych pasożytach już się nie słyszy. Pająk ptasznik? W Polsce?
– Możliwości są dwie. Ktoś przewoził zwierzę w pudełku i pojawiła się szansa wydostania. Wystarczy niewielka szpara i już pająka nie ma, jest na wolności. Druga ewentualność to celowe wypuszczenie pająka, ot tak, dla kawału. Lecz hodowca na pewno tego by nie zrobił – uważa przedstawiciel Gadolandu.
W jego opinii, pociąg pasażerski to bardzo dogodne miejsce dla takiego egzotycznego pająka. Jest ogrzewany – zwierzę z tropików nie przetrwa niskich temperatur panujących u nas jesienią i zimą. W wagonie pająk może też znaleźć mnóstwo zakamarków, dogodnych do ukrycia się, i nawet coś do zjedzenia w postaci owadów. Zresztą, potrafi dość długo przetrwać bez pożywienia.
Co teraz? Skoro poszukiwania pająka nie przyniosły rezultatu, trzeba zakładać, że zwierzę nadal jest w tym konkretnym pociągu.
Najgorszy scenariusz to, kiedy taki pająk nagle spada komuś na głowę. Taka osoba na pewno bardzo się przestraszy. Jeśli akurat ma arachnofobię, może dostać ataku paniki z nieobliczalnymi skutkami. W razie ukąszenia przez pająka, istnieje zagrożenie uczuleniem. Pająk może też wpaść komuś niepostrzeżenie do torby czy kaptura. Wszystko może się zdarzyć.
pracownik Gadolandu w Redzie
Ptasznik w pociągu. Jak się zachować?
Jak należy się zachować, jeśli zobaczymy takie zwierzę, które, np., wychyli się z ukrycia na suficie wagonu?
– Na pewno nie panikować i nie zabijać tego pająka! Trzeba natychmiast wezwać obsługę pociągu. Kiedy po raz pierwszy ludzie zobaczyli tego ptasznika, popełnili podstawowy błąd – zamiast nagrywać filmiki, jeden powinien obserwować pająka, gdzie się przemieszcza, drugi wezwać obsługę pociągu. Wtedy można było szybko zwierzę schwytać. A tak, to sobie pająk podróżuje po liniach Pomorza w najlepsze – konkluduje specjalista.
Próbowaliśmy we wtorek, 15 października skontaktować się z biurem prasowym spółki Polregio na Pomorzu, niestety, bez rezultatu. Jak wynika z internetowych wpisów, przewoźnik zaapelował do pasażerów o czujność i informowanie obsługi pociągu o wszelkich nietypowych lub niepokojących sytuacjach.
Napisz komentarz
Komentarze