"Solidarność" nie będzie już prowadzić Instytutu Dziedzictwa Solidarności
O tym, że Ministerstwo Kultury zdecydowało o zakończeniu współpracy z NSZZ "Solidarność" w zarządzaniu Instytutem Dziedzictwa Solidarności (IDS) w Gdańsku poinformowało Radio ZET.
IDS to „dziecko” poprzedniej władzy. Założony pięć lat temu, zajmuje się upamiętnianiem dziedzictwa "Solidarności", a jego działalność jest finansowana z budżetu państwa. Jego siedziba, w budynku przy Targu Drzewnym 8 w Gdańsku, w którym znajdują się również biura posłów PiS - też została zakupiona za dotacje ministerstwa (9 mln złotych). W ostatnich latach IDS otrzymywał rocznie dotacje w wysokości od 4 do ponad 6 mln zł rocznie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Instytut Dziedzictwa Solidarności pod lupą NIK. Izba skontroluje finanse [nl] i zakup siedziby IDS
Nie jest tajemnicą, że politycy PiS – w tym były minister kultury Piotr Gliński i poseł z Pomorza Jarosław Sellin chcieli, aby ten instytut był przeciwwagą dla Europejskiego Centrum Solidarności, na które ich partia nie miała większego wpływu. Politycy Prawa i Sprawiedliwości uważali, że to Instytut Dziedzictwa Solidarności przedstawi w sposób właściwy, czyli zadowalający PiS, historię NSZZ „Solidarność”.
Dobór władz do Rady Instytutu z Andrzejem Gwiazdą, dawnym działaczem opozycji antykomunistycznej czy z historykiem Sławomirem Cenckiewiczem oraz publicystą prawicowym Piotrem Semką nie budził wątpliwości, w którą stronę idea Instytutu będzie rozwijana.
Barbara Michałowska z Biura komunikacji NSZZ „Solidarność” potwierdza, że takie pismo z wypowiedzeniem umowy dotarło do „Solidarności”.
- Dostaliśmy pismo z Ministerstwa Kultury w połowie września. Obecnie przygotowujemy odpowiedź i skupiamy się nad tym, żeby z ministerstwem podjąć merytoryczną rozmowę. Kiedy nasze stanowisko będzie gotowe, poinformuje o tym również media – powiedziała Barbara Michałowska.
Kontrola NIK w IDS cały czas trwa
W marcu ubiegłego roku pisaliśmy, że na wniosek posła Piotra Adamowicza Najwyższa Izba Kontroli skontroluje gospodarność dysponowania środkami publicznymi oraz finansowanie Instytutu. Kontrola cały czas trwa.
Jak mówił nam wówczas Piotr Adamowicz, IDS jest konkurencyjną instytucją wobec Europejskiego Centrum Solidarności. Z tą różnicą, że Instytut praktycznie w całości finansowany jest z pieniędzy ministerialnych, czyli przez podatników, a na ECS składają się pieniądze nie tylko ministerstwa (zresztą dotację z tej instytucji, po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza, znacznie okrojono), ale także z budżetu Gdańska i urzędu marszałkowskiego.
– Nie wiadomo, czy „Solidarność” przeznacza na IDS chociażby złotówkę. Za to pikanterii sprawie dodaje fakt, że to od „Solidarności” za ponad 9 milionów złotych ministerialnej dotacji celowej kupiono budynek, w którym ulokowano siedzibę Instytutu, współzałożonego przez „Solidarność” – mówił dla "Zawsze Pomorze" Piotr Adamowicz.
Dodał też: – Jeżeli jest dwóch współorganizatorów, to drugi również powinien ponosić obciążenia finansowe. Zwłaszcza że „Solidarność” nie jest uboga. Wręcz przeciwnie, prowadzi działalność gospodarczą i na niej zarabia. Związek, który ma kilkaset tysięcy członków mógłby, na przykład, uruchomić wśród nich zbiórkę. Byłyby to symboliczne cegiełki. Ale my mielibyśmy świadomość że finansowanie tej instytucji nie spoczywa tylko na barkach podatników – tłumaczył poseł.
– Dowiedziałem się też, że IDS wydał, m.in., słownik ludzi „Solidarności”. Jaki jest tego sens, kiedy w Internecie znajdziemy już wszystko na ten temat i to za darmo? Po co płacić autorom, skoro ta wiedza jest powszechnie dostępna? – pytał w rozmowie z nami Adamowicz, twierdząc, że także pod tym kątem należy sprawdzić działalność Instytutu.
Kontrola NIK ma zakończyć się 31 grudnia tego roku.
Napisz komentarz
Komentarze