Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

„Kamień tunguski”. Nowa książka Krzysztofa Bochusa z Pomorzem w tle

W tej powieści wracam na tak bliskie mi Pomorze. To tutaj zawiązuje się akcja, to na tej ziemi o złożonej historii żyją bohaterowie o pękniętej na wpół tożsamości, trawieni przez wielkie emocje – mówi Krzysztof Bochus, którego najnowsza książka „Kamień tunguski” wchodzi właśnie na rynek.
Krzysztof Bochus
Krzysztof Bochus

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Adam Berg, gdański dziennikarz śledczy wraca po raz… piąty. Łatwo pisze się kolejną już książkę z tak bestsellerowej serii? 

Odpowiem wprost: niełatwo. Poprzeczka została bowiem zawieszona wysoko. Na mnie jednak powodzenie poprzednich tomów podziałało stymulująco. I to z dwóch powodów. Po pierwsze, za nic w świecie nie chciałem popsuć tej pozytywnej opinii. A po drugie, nie mogłem zawieść zarówno czytelników, jak i siebie samego. Starałem się napisać dobrą książkę. Taką, która nie zawodząc oczekiwań rynku, mnie samemu sprawi przyjemność. Zawsze podkreślam, że moim głównym zadaniem jest opowiadanie intrygujących historii i dostarczenie czytelnikom inteligentnej rozrywki. Czytelnicy ocenią, czy tym razem mi się to udało. 

Na szczęście sam proces twórczy okazał się przyjemnością. Ta opowieść płynęła sama. Miałem wrażenie, że jestem tylko piórem wynajętym do tego, by tę historię przekazać innym. 

Zawsze podkreślasz, że premiera nowej książki to zawsze trema i jakiś rodzaj niepewności. 

To prawda, „Kamień tunguski” to już moja czternasta książka, ale daleko mi do rutyny. Premiera to zawsze moment wyjątkowy, serce bije wtedy mocniej. Pamiętam, że skromność to zaleta, a pycha kroczy przed upadkiem. Mam jednak przeczucie – oby trafne - że „Kamień tunguski” , powieść z pogranicza gatunków z uwagi na swoją wielowymiarowość i epicki charakter, może zająć w moim dorobku miejsce szczególne. Towarzyszy mi także nadzieja, że czytelnicy docenią tę książkę i dadzą się ponieść fabule, która wiedzie przez intrygujące zdarzenia i miejsca rozsiane po całym świecie. 

ZOBACZ TEŻ: Bochus: Każdy ma swoje własne piekło, nawet jeśli na nie nie zasługuje

Powieść z pogranicza sensacji i kryminału, epicka saga z historią w tle. Czego jeszcze mogą spodziewać się czytelnicy?

Mogą liczyć na intrygującą opowieść, w której fikcja przeplatać się będzie z faktami historycznymi, a sensacyjna fabuła pozwoli uwypuklić prawdę o ludziach. Berg zmierzy się z tajemnicą na miarę stulecia. Zalążkiem fabuły jest bowiem wybuch meteorytu nad Syberią w 1908 – wydarzenie, które po dziś dzień rodzi wiele pytań i wątpliwości. Drugą oś fabularna tworzy poszukiwanie klejnotu Ohmów – rodziny, którą czas i ideologia podzielą na dwa wrogie plemiona. Będzie więc zagadka i dziennikarskie śledztwo, którego marszruta wiedzie przez prawdziwe zdarzenia i trudne czasy, w których przyszło żyć bohaterom książki. Od wybuchu meteorytu nad Syberią w 1908, poprzez wrzesień 1939, zbrodnię w Piaśnicy, Bitwę o Anglię, wielką ucieczkę z Stalagu Luft III w Żaganiu i frankistowską Hiszpanię – po włoskie Grosseto i rajskie jezioro Como, gdzie los wyznaczył granicę pomiędzy życiem a śmiercią. Co ważne: w tej powieści powracam na tak bliskie mi Pomorze: to tutaj zawiązuje się akcja, to na tej ziemi o złożonej historii żyją bohaterowie o pękniętej na wpół tożsamości, trawieni przez wielkie emocje. 

Ta książka to bowiem także opowieść o miłości i zemście, karze i winie. O poszukiwaniu własnych korzeni, zatartych przez czas i trudną historię Polski i Niemiec. Nie zabraknie niespodziewanych zwrotów akcji i krwistych bohaterów drugiego planu. 

Adam Berg, bohater tego cyklu, to dziennikarz śledczy z Gdańska. Na ile przy kreowaniu tej postaci pomocne okazało się twoje doświadczenie dziennikarskie?

Na pewno moja własna przeszłość dziennikarska okazała się w tym przypadku atutem. Spędziłem w tej profesji kilkanaście lat, przeszedłem wszystkie szczeble kariery dziennikarskiej: od stażysty po redaktora naczelnego poważnego magazynu lifestylowego. Specyfika tego zawodu jest mi więc dobrze znana. Berg napotyka w swojej pracy na problemy i bariery, które były także moim udziałem. Dzięki temu, jak sądzę, udało mi się stworzyć postać prawdziwą, a nie papierową, wiarygodną w oczach czytelników. 

W tej książce widzimy trochę innego Berga, niż w poprzednich tomach. 

Taki miałem zamiar. Adam Berg podejmie się odnalezienia pewnego rodzinnego klejnotu, który przepadł w odmętach historii. Żeby go odnaleźć, będzie musiał dotrzeć do granic swoich możliwości. Tym razem wystąpi jednak w podwójnej roli: jako dziennikarz tropiący bezcenny artefakt i jako świadek historii, w którą wpisane są dzieje pewnej rodziny o polsko – niemieckich korzeniach. Dobro nieustannie jest tu konfrontowane z czystym złem. To dlatego w powieści współistnieją dwie osie czasowe, a fikcja literacka przeplata się z autentycznymi zdarzeniami i faktami historycznymi. Retrospekcje historyczne stanowią ważną część książki, wiążąc się logicznie ze współczesnym śledztwem Berga. 

To także opowieść o zderzeniu ludzkich losów z walcem historii i walce o odzyskanie rodzinnej pamięci.

Uważam, że wojna to najgorszy dopust, jaki może spotkać rodzaj ludzki. Co więcej, nie jest jakimś abstrakcyjnym bytem z zamierzchłej przeszłości, z kart podręczników od historii. Dzieje się na naszych oczach, tuż za wschodnią granicą. Ludzie bowiem niczego się nie uczą i ciągle powtarzają te same błędy, ulegając trawiącym ich odwiecznym żądzom. W mojej książce wojna dzieli rodzinę Ohmów na dwa wrogie szczepy. Jeden z bohaterów książki opowiada się za Polską, jego brat wstępuje do SS. Takie rzeczy się zdarzały, zwłaszcza na Śląsku i na Pomorzu. Ludzie często wdziewali obce mundury: z przymusu lub wolnego wyboru. Co więcej, zdarzenia z przeszłości nadal rzucają długi cień na współczesnych, determinując ich postępowanie oraz późniejsze wybory. 

CZYTAJ TEŻ: Po sukcesie „Czerwieni” na ekrany trafią kolejne "Kolory zła" Małgorzaty Oliwii Sobczak

To mi pobrzmiewa znajomo, historią z Pomorza

Bardzo luźną inspiracją dla historii opisanej w „Kamieniu tunguskim” były niezwykłe dzieje zniemczonej rodziny von Krockow z obecnej Krokowej pod Puckiem. W przededniu II wojny światowej w ich rodowej posiadłości leżącej na terytorium II Rzeczypospolitej, żyło czterech braci von Krockow. Wszyscy oni mieli obywatelstwo polskie. Wojna podzieliła braci. Jeden z nich został wcielony do polskich ułanów, dwaj zaciągnęli się do hitlerowskiego wojska, a czwarty z nich dokonał samookaleczenia, by uniknąć powołania do armii. Polski ułan ostatecznie wylądował w SS, a wojnę przeżył tylko „pacyfista”, który zresztą odzyskał rodzinny majątek na Pomorzu. Ale to już jednak zupełnie inna historia. 

Losy moich bohaterów potoczą się oczywiście inaczej, to zupełnie odrębna opowieść. Wspólne jest jednak przekonanie, że pamięć stanowi cześć naszej tożsamości, pozbawieni tego pierwiastka jesteśmy niekompletni i niepełni, pozbawieni duszy i własnych korzeni. 

W pierwszej scenie przenosisz nas do wydarzeń sprzed ponad stu lat: do wybuchu meteorytu nad Syberią w 1908 roku. 

Chodziło o wybuchowy początek. A mówiąc serio: nawiązałem do jednego z najbardziej dramatycznych wydarzeń ubiegłego stulecia. Przypomnijmy, że do katastrofy doszło na niezamieszkanych obszarach syberyjskiej tajgi w okolicach rzeki Podkamienna Tunguzka. Eksplozja meteorytu miała niewyobrażalną moc. Powaliła i zniszczyła drzewa na ogromnym obszarze aż 2150 km2, eksplozję słychać było w miejscach oddalonych o tysiąc kilometrów.

Bolszewicy pierwszą ekspedycję naukową wysłali nad Podkamienną Tunguzkę dopiero dziewiętnaście lat później w 1927 roku. Na jej czele stał Leonid Kulik z Rosyjskiej Akademii Nauk. Niestety, na ziemi nie znaleziono żadnego krateru, co było dla sowieckiego akademika sporym zaskoczeniem. Spodziewano się bowiem znaleźć w ziemi dziurę, potwierdzającą kolizję meteorytu z ziemią, a to tę wersję od początku uznawano za najbardziej prawdopodobną. Co istotne mimo wielu prób, nie udało mu się znaleźć żadnych odłamków meteorytu. Przeszukano setki kilometrów tajgi, osuszono nawet kilka oczek wodnych w rejonie eksplozji – wszystko na nic. Przez ponad sto lat spierano się, co spowodowało wybuch nad syberyjską tajgą i bezskutecznie szukano odłamków z kosmosu.

I co tam robi Adam Berg?

Znajdzie się na tropie śladów z kosmosu, których bezskutecznie poszukiwały przed nim całe legiony przyrodników, naukowców i zwykłych awanturników. Wybuch nad Syberią jest jednak w tej książce tylko swoistym prologiem do współczesnego śledztwa prowadzonego przez dziennikarza, które przypomina prawdziwe pole minowe: pełne kłamstw, niebezpieczeństw i mrocznych tajemnic.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama