Wspólnoty pracy i wiary. Cechy w miastach Prus Królewskich - Muzeum Narodowe w Gdańsku (13.09 – 24.11.2024 r.)
W zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz innych muzeów naszego regionu znajduje się wiele niezwykłych przedmiotów o nietypowych kształtach i zapomnianym już dziś przeznaczeniu. Puchar zrobiony z rogu żubra, cynowa armatka z jednym kołem, niewielki żelazny powóz, metalowe i drewniane wywieszki w kształcie beczek lub strzał, a także srebrne, cynowe i drewniane puchary, kubki i skrzynki. Na wielu z nich wyryto nazwiska zapomnianych dziś ludzi i najróżniejsze znaki ukazujące na przykład głowy wołu, koła zębate lub cyrkle i wiele innych wizerunków. Najstarsze z tych przedmiotów pochodzą z epoki średniowiecza, najnowsze z końca XIX w. Przedmioty te były użytkowane przez członków korporacji, które nazywamy cechami. Były one wspólnotami osób wykonujących ten sam zawód, zapewniającymi im bezpieczeństwo i stabilność pracy, a także wzajemną pomoc w wypadku problemów w prowadzeniu tych małych przedsiębiorstw. Na wystawie w Muzeum Narodowym w Gdańsku zobaczyć będzie można zabytki związane z działalnością cechów w miastach dawnych Prus Królewskich, a także poznać ich historie, a za ich pośrednictwem także historie ludzi, którzy ich użytkowali. Wraz z zespołem muzeum wyruszyć można w długą drogę i poznać historię wytwórcy łyżek, któremu tylko ze względu na podeszły wiek pozwolono sprzedawać je przed gdańskim Dworem Artusa, malarza-wynalazcę, któremu inni gdańscy malarze grozili pobiciem i zniszczeniem majątku, matkę zmarłego murarza, która ofiarowała do cechu konew w zamian za pochówek syna, a także złotnika, który – dzięki wsparciu króla – mógł pozwolić sobie na ignorowanie skarg kolegów oraz kuśnierza malującego na zlecenie toruńskiego pastora wnętrza tamtejszych kościołów.
Andrzej Umiastowski, Obrazy – Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie (6.09 -6.10.2024 r.)
Andrzej Umiastowski urodził się w Sopocie w 1956 roku. Studia malarskie w Gdańskiej PWSSP (dzisiejsze ASP Gdańsk) ukończył z wyróżnieniem w 1984 roku. Właśnie mija jubileusz czterdziestu lat jego zawodowego malowania. Przez cały ten czas związany jest z Trójmiastem, jak również z Francją, gdzie od ponad trzydziestu lat współpracuje z Marchand d’art Monsieur Alain Duronsoy. Dzisiaj mieszka i tworzy niedaleko rodzinnego Sopotu, na kaszubskiej wsi w Koleczkowie. Andrzej Umiastowski ma w dorobku ponad sto trzydzieści wystaw indywidualnych w galeriach i muzeach w Europie i USA. Przez czterdzieści lat swojej pracy namalował ponad trzy i pół tysiąca obrazów olejnych, które znajdują się w zbiorach na całym świecie. W sopockim PGS zobaczyć będzie można wystawę tego zasłużonego dla kultury miasta i Pomorza artysty. Malarz zaprezentuje kilkadziesiąt obrazów olejnych z lat 1995-2024. To unikatowa szansa przyjrzenia się z jaką elegancją i życzliwością obserwuje otaczający go świat.
Maria Plucińska. Garstką ziemi ciało moje przykryte – Gdańska Galeria Miejska 1 (20.09 – 03.11.2024 r.)
Kuratorka Andżelika Kliś w ten sposób rozpoczyna opis wystawy Marii Plucińskiej: „Niedobrze mi – myśli dziewczyna, idąc przez las. Towarzyszą jej cienie zmarłych. Włóczy jedną nogą za drugą. W dzieciństwie słabo rosła, ciągle chorowała. Prawą ręką wspiera się na drewnianym kiju, stabilizując koślawą sylwetkę. Mija przydrożną kapliczkę udekorowaną kolorowymi wstążkami. W jej bose stopy wbijają się rozrzucone koraliki różańcowe. Skinieniem głowy wita się z Maryjką posadowioną na niebieskim cokole. Ledwie się widzą zza wysokich traw. Po dłuższej chwili dociera do rozległych ruin starego cmentarza, do pozostałości po tak zwanych solidnych fundamentach, dziedzictwie wyrytym w kamieniu. Teraz już się tak nie robi, natomiast kiedyś grzebano ludzi w miejscu specjalnie do tego przeznaczonym. Wszyscy zmarli mieli trzymać się razem, ale w końcu okazało się, że jest ich już za dużo”. W tym samym miejscu, ale innym czasie Maria Plucińska – artystka, reżyserka nagrywa ostatnią scenę krótkometrażowego filmu, który zobaczyć można na wystawie. Garstką ziemi ciało moje przykryte to opowieść o rozkładzie i wędrówka przez kolejne etapy gnicia. Zainspirowane ideą historii ratowniczej, odchodzimy od zainteresowań katastrofą i apokalipsą na rzecz przedziwnej rekonstrukcji procesów naturalnych. Myślimy o ratowaniu tego, co będzie, przykrywając garstką ziemi to, co było. Nie chcemy poddać się poczuciu obezwładniającej negatywności wobec tego, co dzieje się tu i teraz.
Napisz komentarz
Komentarze