– Z punktu widzenia tych, którzy postanowili zarobić, lepiej, żeby podjęli decyzję o powrocie do cen sprzed powodzi, bo będziemy bezwzględnie wykorzystywać możliwości prawne – to reakcja premiera na działania spekulantów, którzy chcą zarobić na powodzi.
Spekulanci na terenach objętych powodzią. Ceny mocno w górę
Na terenach powodziowych sklepy podniosły ceny wielu, najbardziej teraz potrzebnych, towarów. Rękawice czy gumowe buty są teraz dwa razy droższe niż jeszcze kilka dni temu – w czasie sprzed powodzi. Takie informacje płyną m.in. z Kłodzka, gdzie woda odsłania zniszczenia, a ludzie wracają do swoich domów i zaczynają sprzątać.
– Ze sklepów w niezalanych częściach miasta wykupiony został cały zapas wody. Do tego nie jeżdżą pociągi, a wiele dróg w centrum jest pozamykanych – mówi „Gazecie Wrocławskiej” jedna z mieszkanek Kotliny Kłodzkiej.
A woda pitna jest bardzo potrzebna, bo z 21 studni pracują dwie. Kiedy uda się sytuację poprawić, to i tak nie wróci ona do normy. Woda nie będzie nadawała się do spożycia.
Jak podaje portal SuperBiznes w niektórych sklepach na terenach dotkniętych powodzią za butelkę wody trzeba zapłacić nawet 40 zł. W górę poszły też ceny kaloszy (100 zł za perę), łopat i środków czystości. Niezbędne dla powodzian przedmioty podrożały nawet i o tysiąc procent.
Na liście szybko drożejących towarów znalazły się też worki, niezbędne w miejscowościach, do których wlewa się lub wkrótce wleje. Ta lista jest znacznie dłuższa.
Będą ceny rządowe?
– Uprzedzam tych wszystkich, którzy spekulują i postanowili zarobić na powodzi i ludzkiej tragedii. Są narzędzia prawne związane ze stanami nadzwyczajnymi i użyjemy tych narzędzi, żeby przewrócić ceny sprzed powodzi – stwierdził szef rządu.
I nie wyklucza wprowadzenie cen urzędowych. A jest to możliwe dzięki wprowadzeniu na terenach powodziowych stanu klęski żywiołowej.
Zgodnie z rozporządzeniem z poniedziałku 16 września ma on obowiązywać przez 30 dni.
Napisz komentarz
Komentarze