Cyms z Bursztynowym Słowikiem 2024
Bursztynowy Słowik to tradycja sopockiego festiwalu. I tak jak powiedziała prezydentka Sopotu Magdalena Czarzyńska-Jachim: "W bursztynie zatopione są historie z dawnych lat (...) W tym konkretnym zatopiona jest historia polskiej muzyki".
Ta nagroda to też emocje i pytanie – kto wygra? Tym razem w konkursie wzięło udział siedmioro wokalistów. Poza Cymsem o słowika walczył Arek Kłusowski, którego utwór "Pop i disco" wpadał w ucho. Za to w oko wpadali towarzyszący mu muzycy, ubrani w spódnice. Teo Tomczuk, mający dopiero 18 lat, konkurował piosenką "Ghost". Zalia to kolejna, młoda artystka, która próbowała wyśpiewać sobie słowika. W Sopocie pojawiła się w oryginalnej sukience, która imitowała podartą i zapisaną kartkę z tekstem piosenki. Uczestnikami rywalizacji byli także: zespół Carol Markovsky, 18-letnia Paula Biskup oraz Marta Bijan.
Top Of The Top Festival 2024. Zobaczcie, jak było drugiego dnia!
Ale zwycięzca, jak wiadomo, mógł być tylko jeden.
Cyms zwrócił po raz pierwszy na siebie uwagę w 2020 r. kiedy wziął udział w konkursie Talentobranie. Ale już po tym konkursie śpiewał na sopockim Monciaku, żeby sobie dorobić, nagrywał covery i publikował je na YouTube oraz TikToku, gdzie zdobył pierwszych fanów. Nie ograniczał się jedynie do muzyki. W 2024 roku zwyciężył w finale 18. edycji programu "Twoja twarz brzmi znajomo" emitowanego przez telewizję Polsat. I to była prawdziwa furtka do popularności i tym samym kariery. A teraz Bursztynowy Słowik tylko ją umocni.
Ale nie samym słowikiem żyła drugiego dnia widownia Opery Leśnej. Drugi koncert Top Of The Top Sopot Festival był pod hasłem „Cudowne lata 90.”. Niestety, można odnieść wrażenie, że sopocki festiwal łapie zadyszkę. Bo z drugiego dnia też jest niewiele do zapamiętania.
CZYTAJ TEŻ: Słaby początek festiwalu Top of The Top Sopot. Grzechem była muzyczna nuda i nagłośnienie
Mieliśmy taki muzyczny groch z kapustą, w którym artyści jedną piosenką zabierali nas czasami w udaną, a czasami nie, podróż sentymentalną, ale następne utwory w ich wykonaniu już były jak najbardziej współczesne. Zresztą ileż to razy na tym sopockim festiwalu wracaliśmy do cudownych lat 90.? Może czas na inne pomysły, a nie powielanie starych, tylko w lekko zmienionej odsłonie.
Krzysztof Zalewski najpierw zaśpiewał "Are You Gonna Go My Way" z repertuaru Lenny’ego Kravitza, a potem jedną ze swoich najmłodszych piosenek – "Roboty", Organek - "Kocham Wolność" Chłopców z Placu Broni, a potem swój utwór "Walcz".
Na scenie pojawiła się też Kasia Kowalska, jak zawsze skromna, wykonując m.in. swój hit sprzed lat "Prowadź mnie".
Agnieszka Chylińska nie straciła nic, mimo 48 lat do których się na scenie przyznała, ze swojej rockowej energii. Widzowie w Operze Leśnej wstali z krzeseł i śpiewali z nią jej przeboje: "Winna" czy "Teraz już wiem". Chylińska to jednak z nielicznych wokalistek, która na scenie lubi nie tylo śpiewać, ale pogadać sobie z publicznością.
Była też Nosowska w duecie z Królem. Artyści zaprezentowali odważnie utwór z repertuaru Nirvany - "Smells Like Teen Spirit". A potem wykonali swój premierowy utwór "Można".
Natalia Szroeder, urodzona w Bytowie wokalistka, zadał szyku strojem (na zielono i błyszcząco), wykonując trzy cudze piosenki: "Ale jestem" Anny-Marii Jopek, "Sama na planecie" Eweliny Flinty i "Torn" Natalii Imbruglii.
I kolejna artystka polskiej sceny – Natalia Kukulska przypomniała swój przebój sprzed lat - "Piosenkę światłoczułą" - a następnie zaśpiewała najnowszy utwór "Dobrostan".
Drugi festiwalowy koncert prowadzili: Agnieszka Woźniak-Starak, Sandra Hajduk-Popińska, Mateusz Hładki i Jan Pirowski.
I to by było na tyle.
Napisz komentarz
Komentarze