Kibice Lechii, którzy pamiętają ubiegłoroczną porażkę biało-zielonych, ostrzyli sobie zęby na rewanż. Trudno było się spodziewać, że inaczej było w przypadku piłkarzy, zwłaszcza tych którzy grali rok temu z Motorem. Początki tamtego sezonu były trudne, ale koniec zwieńczył dzieło i gdańska drużyna znów jest w najwyższej klasie rozgrywkowej . Lechia nowy sezon zaczęła w miniony piątek, 19 lipca we Wrocławiu remisem 1:1 ze Śląskiem, choć bardzo niewiele brakowało, by udało się jej wywieźć z Dolnego Śląska komplet punktów.
Motor w pierwszej kolejce przegrał w Lublinie z Rakowem Częstochowa 0:2 i przed piątkowym meczem wyglądało na to, że Lechia jest delikatnym faworytem starcia ekstraklasowych beniaminków.
Na boisku jednak trudno było od pierwszych minut zobaczyć drużynę, która zdecydowanie przeważałaby nad rywalem. Ani Lechia, ani Motor nie potrafiły wykreować takich sytuacji, które dawałby szanse na bramki. Kilka strzałów w środek bramki po jednej i drugiej stronie i...to byłoby na tyle. Ponad 14 tysięcy widzów na Polsat Plus Arenie Gdańsk mogło czuć się zawiedzionych, bo mecz w pierwszej części był po prostu nudny.
Drugą połowę spotkanie lepiej zaczęli piłkarze Motoru, tworząc dwie niezłe ofensywne sytuacje. Lechia odpowiedziała podobną po wejściu na boisku Tomasa Bobceka, który zmienił Bohdana Wiunnyka. Mecz zyskał na szybkości, ale im dalej tym Lechia gorzej grała w obronie, o ile w ogóle można to było nazwać grą. W dwie minuty biało-zieloni stracili dwa gole.
ZOBACZ TEŻ Lechia Gdańsk zremisowała z wicemistrzem Polski Śląskiem Wrocław
Lechia starała się odrobić straty, ale robiła to nieudolnie. Przegrała mecz zasłużenie, nie pokazując choćby części swojego potencjału.
Lechia Gdańsk – Motor Lublin 0:2 (0:0)
Bramki: Samuel Mraz (72), Piotr Ceglarz (74)
Napisz komentarz
Komentarze