Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dekryminalizacja pomocy w aborcji? Nasi koalicjanci nie zrozumieli problemu

To przykre, że Lewica tak mocno gra na emocjach i straszy rozpadem koalicji. Gdyby tak się stało i trzeba byłoby rozpisać kolejne wybory, to jest ryzyko powrotu do władzy PiS, któremu pomoże Konfederacja - mówi Wioleta Tomczak, posłanka Polski 2050.
Wioleta Tomczak, aborcja, prawo aborcyjne
Wioleta Tomczak, posłanka Polski 2050

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Czasy, kiedy Trzecia Droga była trzecią siłą polityczną, już minęły. Teraz obserwujemy klęskę pani ugrupowania nie tylko w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale także w sondażach. Co się dzieje, pani zdaniem?

Trzecia Droga w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego rzeczywiście znalazła się poza podium, na czwartym miejscu za Konfederacją. Ale w koalicji rządzącej stanowimy drugą siłę. Bez Trzeciej Drogi nie jesteśmy w stanie wypracować żadnych rozwiązań. Z drugiej strony, co pokazało ostatnie głosowanie nad ustawą o dekryminalizacji pomocy w aborcji, jasno widać, że w Trzeciej Drodze możemy mieć różne zdania, zwłaszcza w sprawach światopoglądowych. Nasi partnerzy koalicyjni z Polskiego Stronnictwa Ludowego, z którymi umawialiśmy się na konkretne rzeczy do zrobienia, w tym przypadku postanowili zagłosować inaczej, nad czym ubolewam. Cieszę się, że my byliśmy w tej kwestii jednomyślni.

Ale co kobietom, pani poseł, z ubolewania...

Myślę, że nasi koalicjanci nie zrozumieli problemu, jakim jest dekryminalizacja pomocy w aborcji. Być może nie przeprowadzili dogłębnych analiz i dyskusji. My, w Polsce 2050, poświęciliśmy dużo czasu na to, żeby sobie wytłumaczyć, o co w tym projekcie chodzi i dlaczego jest ważny.

Szkoda, że kobiety Trzeciej Drogi nie potrafią sobie dać rady z „chłopami" i wytłumaczyć im, o co tak naprawdę w tym projekcie chodzi. Że to nie jest pozwolenie na aborcję, co ludowcy jak mantrę powtarzają na sejmowych korytarzach. 

Tak naprawdę odpowiedzialność za to biorą posłanki Polskiego Stronnictwa Ludowego. Polska 2050 ma w Sejmie swój klub, a PSL swój. Tylko raz, w wyjątkowej sytuacji, nasze dwa kluby się spotkały, żeby porozmawiać o tym, co nas łączy i w którą stronę idziemy. Posłanki Polski 2050 odrobiły lekcję na temat projektu o dekryminalizacji i rozmawiałyśmy o tym z naszymi politykami. Nawet pan marszałek Szymon Hołownia, za co jestem bardzo wdzięczna, zagłosował za…, podobnie jak nasz cały klub.

A była taka ewentualność, że marszałek zagłosuje przeciw?

Myślę, że przeciw nie. Mógł jednak się wstrzymać od głosu. Ale wszyscy w partii rozumiemy, że to ma być prawo, które spowoduje, że lekarze, pielęgniarki, położne poczują się bezpieczniej przy wykonywaniu procedur medycznych, dotyczących aborcji. Bo to nie jest nic ponadto, co jest obecne w przepisach prawa. Ale gwarantuje, że już nigdy więcej nie powinno dochodzić do takich tragedii, jaką przeżyła rodzina świętej pamięci pani Izy z Pszczyny. W tamtym przypadku lekarze obawiali się, czy usunięcie ciąży jest legalną procedurą, czy nie. Takim sytuacjom ta ustawa miałaby zapobiec. Ma też chronić rodziców, przyjaciół, bliskich tych kobiet, które zdecydowały się podjąć decyzję o aborcji. I robią to albo poza granicami naszego kraju, albo w sposób, z którym w Polsce jeszcze nie do końca sobie poradziliśmy.

To znaczy?

Można kupić tabletki wczesnoporonne przez internet czy sprowadzić je z zagranicy i dokonać aborcji farmakologicznej. Ale wystarczyło, że zapłacił za to chłopak tej kobiety albo mama wywiozła córkę zagranicę i oni mogą odpowiadać za to karnie. Takie procesy i skazania, w skali kilku, kilkunastu rocznie miały miejsce w Polsce. To absurdy, które w XXI wieku nie mieszczą się w głowie. I to chcieliśmy uporządkować.

Myśli pani, że ludowcy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem naprawdę tego nie rozumieją? Czy może grają swoim interesem politycznym?
Moim zdaniem, mogliby bardziej zaangażować się w zrozumienie tego, o jakie prawo chodzi. Mam wątpliwości, czy mieli do tego przestrzeń, chęć i czas. Może wyszli z założenia, że jeżeli prezydent z góry powiedział, że nie podpisze tej nowelizacji kodeksu karnego, to nie warto się o to bić i potem tłumaczyć się z tego swoim wyborcom.

Wioleta Tomczak (fot. archiwum prywatne)

Ale wynik i tak idzie na konto Trzeciej Drogi. Kobiety mówią, że nie darują wam tego. I to widać po najnowszym sondażu CBOS, w którym Trzecia Droga znalazła się na... piątym miejscu, już za Lewicą.
Sondaże są ważne, ale do wyborów jeszcze daleko. I mam nadzieję, że to gruntowne rozliczenie - co komu udało się dowieźć, a co się nie udało, dopiero wtedy będzie rozliczane. Stąpamy mocno po ziemi i gwarantujemy naszym wyborcom to, co uważamy, że jesteśmy w stanie zrealizować. Nie obiecywaliśmy gruszek na wierzbie w stylu stu konkretów na sto dni, które i tak elektorat dość często każe nam realizować, mimo, że to nie był nasz program wyborczy tylko Koalicji Obywatelskiej, z którym w wielu punktach się zgadzamy. Przed głosowaniem o dekryminalizacji, nasz klub wyszedł do mediów, informując, że wszyscy posłowie Polski 2050 zagłosują za tym projektem. Dwie osoby były nieobecne, z bardzo mocnymi usprawiedliwieniami.

M.in. posłanka z Gdańska Agnieszka Buczyńska.
Tak, ministra Buczyńska, niestety, podupadła na zdrowiu i mam nadzieję, że po wakacjach do nas wróci. Życzę jej dużo zdrowia i wiem, że jest naszym ważnym ogniwem. Uważam, ze jako klub zrobiliśmy wszystko, żeby ta ustawa weszła.

A może ci, którzy na pani ugrupowanie głosowali, a teraz odchodzą, nie chcą kluczenia, tylko jasnego stawiania sprawy, że poprzednią władzę trzeba rozliczać? Nie chcą miłosierdzia wobec partii Jarosława Kaczyńskiego, co wcześniej sugerował Szymon Hołownia, kiedy mówił - co tam rozliczenia, trzeba się zając ważniejszymi sprawami.
Nigdy nie zapowiadaliśmy miłosierdzia wobec Prawa i Sprawiedliwości. Tylko uważamy, że sprawy w Polsce muszą toczyć się równolegle. Z jednej strony - rozliczenia, ale z drugiej, naprawdę potrzebujemy popchnięcia wielu spraw do przodu, niezwykle ważnych dla kraju. Często spotykam się z obywatelami, ale też z ekspertami zajmującymi się zdrowiem. I jestem zatrwożona, ile spraw nie zostało wcześniej rozwiązanych. I to spraw, które nie wymagają odważnych politycznie decyzji czy znalezienia wielkich środków finansowych, tylko dobrej
woli, żeby załatwić to, czego społeczeństwo potrzebuje. Szymonowi Hołowni chodziło o to, żeby nie sfokusować się tylko i wyłącznie na rozliczeniach, ale żeby równolegle załatwiać problemy, które są bolączką w naszym kraju.

Kac poaboryjny jeszcze się nie zakończył. Lewica zapowiada, że ponownie będzie składać projekt o dekryminalizacji. W kolejce czeka projekt o związkach partnerskich i kolejna awantura. Lewica grozi rozpadem koalicji. Myśli pani, że to możliwe?
To przykre, że Lewica tak mocno gra na emocjach i straszy rozpadem koalicji. Gdyby tak się stało i trzeba byłoby rozpisać kolejne wybory, to jest ryzyko powrotu do władzy PiS, któremu pomoże Konfederacja. My wychodzimy w sprawach światopoglądowych z pewną alternatywą. I tu nie chodzi tylko o przywrócenie stanu, dotyczącego aborcji sprzed tego haniebnego wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej. Ale w naszym projekcie jest także zapisane, że dzieci będą podlegały edukacji seksualnej, czego do tej pory nie było. Chcemy też, żeby kobiety, skrzywdzone w wyniku gwałtu, miały zagwarantowaną szybką ścieżkę otrzymania orzeczenia prokuratorskiego, że ciąża powstała z gwałtu i że jest przesłanka do tego, aby móc ją usunąć. To nie powinno wzbudzać większych kontrowersji. Dodatkowo do laski marszałkowskiej złożyliśmy ustawę, dotyczącą refundacji antykoncepcji dla kobiet. Ale jako wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia wiem, i nie jestem w stanie jeszcze na to wpłynąć, że ta ustawa jest mrożona w komisji. Nie została złożona pod jej obrady. To kwestie, które moim zdaniem nie powinny wzbudzać przekornej niechęci pana prezydenta do podpisu, a które ułatwiłyby życie wielu kobiet.

Szymon Hołownia nadal chce kandydować w prezydenckich wyborach?

Jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji. Ale na tyle, na ile go znam myślę, że jest człowiekiem honoru. I jeśli raz, pod koniec 2019 roku zapowiedział, że chce startować w tych wyborach, to nadal będzie mocno o tym myślał.

ZOBACZ TEŻ: Prezydent Sopotu rozwiązała antyaborcyjną pikietę. Powód? Drastyczne zdjęcia

Wielu politologów mówi jednak, że Szymon Hołownia stracił swój magnetyzm, którym uwodził na początku marszałkowania. Niektórzy dodają nawet, że stał się cieniem Donalda Tuska i płaci za to cenę.

Uważam, że Szymon Hołownia pokazał, iż jest politykiem, który wprowadza nowe standardy w polityce. I gdyby dane mu było pełnić urząd prezydenta, to nie musielibyśmy się niczego obawiać, ani wstydzić.

Trzecia Droga przetrwa w takiej formule w jakiej jest teraz do końca kadencji?

Na pewno będziemy ze sobą współpracować w tych kwestiach, co do których się umawialiśmy. Na pewno będziemy tworzyć mocną siłę polityczną w Sejmie, żeby ustawy rządowe i nasze projekty poselskie mogły być realizowane. Ale czy Trzecia Droga przetrwa formalnie? Tego nie wiem.

Gazeta Wyborcza napisała niedawno o tym, że w pani partii na Pomorzu jest gorąco. "Wbiję ci sztylet w serce, tak żeby ciebie nie odratowali" - te słowa miał usłyszeć kardiolog, kandydat na prezydenta Gdańska i zawiadomił prokuraturę o kierowaniu pod jego adresem gróźb karalnych. Wskazał kolegę z partii - sekretarza Polski 2050. Co się dzieje i czy władze partii badają ten przypadek?

Tak. Działa w tej sprawie krajowy sąd koleżeński. W najbliższym miesiącu powinniśmy uzyskać odpowiedź, jak się na to zapatruje. Sam sekretarz po ostatnim zjeździe krajowym zawiesił swoje członkostwo w partii na okres dwóch miesięcy, tym samym pozbawiając się, do ewentualnego ponownego wyboru, wszystkich sprawowanych do tej pory funkcji. Poza tym przykrym incydentem region nadal się rozwija i wzmacnia swoje struktury. Choć jesteśmy młodą partią, to dążymy do tego, by zminimalizować polaryzację w Polsce. Wiemy, że są obywatele, którzy mają podobne do naszego podejście i z całą pewnością mogą znaleźć u nas przestrzeń do współpracy, albo choćby do sympatyzowania z naszymi działaniami.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Alex 26.07.2024 21:37
"To przykre, że Lewica tak mocno gra na emocjach i straszy rozpadem koalicji. Gdyby tak się stało i trzeba byłoby rozpisać kolejne wybory, to jest ryzyko powrotu do władzy PiS, któremu pomoże Konfederacja. " No tak, strasznie Konfederacją, bo się nie realizuje obietnic mając rozmodlonego marszałka i PSLowcow, ktorych na chwile schowalo w szafie to nie jest gra na emocjach ;-)

Reklama
Reklama
Reklama