Projekcja ostatniego seansu odbyła się w Sali Kultury w Baninie. Poprzednie były w Żukowie, Tuchomiu i w Miszewku. Jest to już sprawdzony schemat festiwalowych działań. Na projekcje przybywa liczna widownia, zawsze różna przez wzgląd na zmiany miejsc seansów. Film o ks. Hilarym Jastaku udanie wpisał się w ogłoszony przez Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskiego rok jego pamięci.
XIV Festiwal Filmów Kaszubskich dobiegł końca. Znamy laureata
– Była to postać, która odegrała wielką rolę w odzyskaniu niepodległości przez Polskę. To on odprawił pierwszą mszę świętą dla stoczniowców, co zdecydowało o przetrwaniu strajku i ostatecznym jego zwycięstwie – mówił Jan Wyrowiński, prezes ZKP, obecny na banińskim wydarzeniu.
Na projekcję wybrał się z Krakowa reżyser filmu. Niestety, niesprzyjające okoliczności nie pozwoliły mu dotrzeć na czas. Gryfa odebrał Jerzy Miotke, działacz kaszubski z Gdyni, inżynier, uczestnik wydarzeń gdyńskich i przyjaciel ks. Jastaka. Jest on też jednym z głównych bohaterów filmowego dokumentu.
– Ks. Jastak się nie wahał. Mimo braku zgody swego biskupa, zdecydował się wesprzeć strajkujących stoczniowców. To miało dla nas ogromne znaczenie. Udzielił nam absolucji generalnej. Byliśmy przygotowani na najgorsze. Nic dziwnego, że okrzyknięto go Królem Kaszubów. Jest to jedna z najwybitniejszych postaci w dziejach Gdyni i Kaszub, a także Polski – wyjaśniał Jerzy Miotke, były wiceprezydent Gdyni, prześladowany dawniej przez reżim komunistyczny.
Film Walusiaka jest kolejnym przykładem znacznego wzrostu obecności kaszubszczyzny w przestrzeni filmowej. Co roku powstaje kilka filmów dokumentalnych, także fabularnych. Jest to w niemałej części rezultat istnienia festiwalu, który bardzo inspiruje do zainteresowania się tym regionem, dawniej przez filmowców pomijanym.
W przyszłym roku festiwal odbędzie się po raz piętnasty. Zdecydowanie potrzebuje wsparcia. Wydarzenie cieszy się dużym uznaniem widzów i filmowców, mniejszym świata polityki. Ale może to jest właśnie jego największa siła.
Napisz komentarz
Komentarze