Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zaginięcie Iwony Wieczorek inspiracją dla kryminału Katarzyny Bondy

Katarzyna Bonda, autorka bestsellerowych kryminałów wraca ze swoją najnowszą książką nad morze. Inspiracją do opowiedzenia kolejnej historii kryminalnej stało się zaginięcie przed laty Iwony Wieczorek.
Efekt morza, Katarzyna Bonda, Iwona Wieczorek
"Efekt morza" Katarzyny Bondy nawiązuje do głośnego i nadal niewyjaśnionego zaginięcia Iwony Wieczorek

Autor: Katarzyna Bonda | Facebook

Sama autorka przyznaje, że odbijała się od tej sprawy jak od trampoliny.

- Zdjęcia osób, które zaginęły i nigdy nie zostały odnalezione, mam przed oczami. Są jak flashbacki, które w nas pozostają. Pamiętamy fotografie Laury Palmer z „Miasteczka Twin Peaks”, które się pojawiały nie bez przyczyny. To się w nas koduje, żebyśmy zawsze pamiętali. Także o tym, że chcemy rozwiązać tę zagadkę, żeby poczuć ulgę – mówi Bonda dla platformy Anywhere o swojej najnowszej książce.

"Efekt morza" i zaginięcie Iwony Wieczorek

„Efekt morza” to już dziesiąta, jubileuszowa, książka z przygodami Huberta Meyera. Tym razem w kryminale znalazła się Łeba. Tym samym Katarzyna Bonda po raz kolejny wraca nad morze. Wraca też do swojego ulubionego bohatera Huberta Meyera.

Kiedy po serii „Cztery żywioły” z Saszą Załuską, profilerką (dwa kryminały z tej serii osadzone były w Trójmieście), żartowałam w rozmowie z autorką, że stara miłość do Hubera Meyera z jej strony jednak nie rdzewieje, odparła:  - Nigdy nie pożegnałam się z Hubertem Meyerem. Schowałam go tylko na chwilę, pracując nad innymi książkami. Ale pamiętali o nim przede wszystkim czytelnicy. I to od nich na każdym spotkaniu, czy na targach, zawsze słyszałam:

– No, bardzo fajnie z tą Saszą, fajnie z serią o miłości, ale co z tym Meyerem?

Tajemnicze zaginięcie w Łebie i powrót Huberta Meyera

Tym razem Meyer bada sprawę zaginięcia Marty Berg w malowniczej Łebie. Tajemnicze zniknięcie dziewiętnastolatki wstrząsnęło całym krajem. Mimo intensywnych działań prowadzonych przez policję, detektywów, jasnowidzów i rodzinę – dziewczyny nie udało się odnaleźć.

Kilkanaście lat później w tym samym nadmorskim miasteczku znaleziono zwłoki. Sprawa wygląda na beznadziejną – denat ma zmasakrowaną twarz i nie wiadomo, czy to samobójstwo, wypadek, czy może inscenizacja. Wśród lokalnej społeczności nie milkną głosy, że ten martwy mężczyzna mógł wiedzieć, co się stało z zaginioną Martą Berg. Do śledztwa zostaje zaangażowany Hubert Meyer, profiler, który musi się zmierzyć z panującą zmową milczenia. Wytropić, kto z otoczenia Marty wie więcej, niż chce przyznać? Kim jest denat i czy za swoją wiedzę zapłacił życiem? Kiedy większość kłamie, a reszta milczy, Hubert Meyer musi znaleźć jednego, któremu najmniej się to opłaca...

CZYTAJ TEŻ: „Żółć”. Nowy kryminał trójmiejskiej pisarki Małgorzaty Oliwii Sobczak

Na okładce "Efektu morza" widać czaszkę i potencjalny wizerunek twarzy kobiety. To, jak pisze Bonda na swoim profilu facebookowym, artystyczna wariacja autora okładki Andrzeja Pągowskiego. Ale też nawiązanie do antroposkopii, która jest ważna w tej opowieści.

Sama autorka tak pisze o swoim najnowszym kryminale: Kiedy w starym domu w Łebie zostają ujawnione szczątki w stanie strupieszenia i całkiem pozbawione tkanki, strach pada na ludzi z miasteczka. Wszyscy uważają, że to musi być zaginiona przez 13 laty Marta Berg. Niestety identyfikacja ofiary może nie być możliwa nawet za pomocą DNA, a śledczy muszą mieć stuprocentową pewność, jeśli mają odkopywać najsłynniejszą porażkę organów ścigania, czyli nigdy nie wyjaśnione zaginięcie 19-letniej dziewczyny...

Hubert Meyer decyduje, że jedynym sposobem na ustalenie personaliów ofiary jest odtworzenie wizerunku twarzy z czaszki mumii i publikacja jej "zdjęcia" w mediach. Detektywi posiłkują się też tą przyżyciową rekonstrukcją podczas przesłuchań świadków, podejrzanych. To całkowicie zmienia przebieg śledztwa i powoduje ferment w miasteczku. Ci, którzy dotąd milczeli, zaczynają mówić, a ci, którzy dotąd zeznawali, milkną. Co wynika z tej wiedzy i kim jest dziewczyna, którą znaleziono na strychu starego domu, nie ujawnię, ale możecie być pewni, że ten rodzaj ekspertyzy nie jest w smak sprawcy zabójstwa. Bo jest to jedna z tych spraw zaginięć, które od początku powinny być kwalifikowane z paragrafu 148. Wykonanie takiej opinii jest czasochłonne i wymagające wiedzy kryminalistycznej, ale także zdolności artystycznych. Nie ma to jednak nic wspólnego z wizerunkami, które dla zabawy tworzone są za pomocą sztucznej inteligencji – pisze Bonda o dziedzinie zwanej antroposkopią.

I dodaje, że w Polsce jest tylko jeden ekspert policyjny zajmujący się tworzeniem wizerunków twarzy ofiar z czaszek. Wykonuje też regresje i progresje, jeśli wymaga tego dobro dochodzenia. Mowa o podinspektorze Dariuszu Zajdlu z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji i to jego uczyniła jednym z bohaterów "Efektu morza", współpracującym z Hubertem Meyerem.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama