- Bardzo dużo zrobiliśmy, żeby dobrze przygotować się do meczu z Odrą. To był nasz pierwszy krok do celu – mówił na konferencji prasowej po półfinale baraży o ekstraklasę trener Arki Wojciech Łobodziński. - Wyjazd do Gniewina dobrze nam zrobił, bo mieliśmy kontrolę nad drużyną, jej integracją, spokojem, odżywianiem – dodał szkoleniowiec żółto-niebieskich. Dużo rozmawialiśmy ze sobą, jedliśmy posiłki, wspieraliśmy się, dlatego uważam, że to był klucz do intensywnej gry, która dała nam wygraną nad Odrą. Jak przyznał szkoleniowiec Arki, te aktywności w Gniewinie były już nieco inne, niż na co dzień. Trener zrobił to po konsultacji z psychologiem i wiedział, że dobrze zrobił. A co najważniejsze, dobre zrobiło drużynie.
>>> Arka Gdynia - Moto Lublin. Zobacz zdjęcia! <<<
Ten sam manewr z krótkim pobytem w Gniewinie gdyński klub zastosował przed finałowym meczem z Motorem Lublin. To miało po raz kolejny wzmocnić Arkę przed najważniejszym meczem sezonu 20023/24.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Arka Gdynia wygrała z Odrą Opole i zagra w finale baraży o ekstraklasę!
Bilans meczów Arki z Motorem Lublin
- Motor to zespół, z którym graliśmy już dwa razy i za każdym razem mieliśmy duże problemy, bo to drużyna, która dobrze gra w piłkę – dodał Łobodziński. Gdynianie jesienią wygrali u siebie 2:0, na wiosnę w Lublinie był remis 2:2.
- Teraz skupiamy się już tylko na regeneracji przed niedzielnym meczem, bo to jest najlepsze, co możemy zrobić – dodał trener Arki.
Bilans dotychczasowych meczów Arka – Motor zdecydowanie przemawiał za gdyńską drużyną, która w historii zmagań z Motorem wygrała 11 razy na 20 meczów. W Gdyni arkowcy schodzili z boiska w roli zwycięzców aż 8 razy na 10 spotkań. To jednak tylko statystyki. Kolejny fragment tej historii mieli dopisać piłkarze obu drużyn, którzy w niedzielę o godz. 18 wyszli na murawę stadionu przy ul. Olimpijskiej w Gdyni.
Na trybunach stadionu pojawiło ponad 13 tysięcy widzów, z czego prawie 800 to kibice Motoru. Sędzią meczu po raz drugi w tym sezonie (pierwszy raz w derbach z Lechią) był Szymon Marciniak.
Mecz o ekstraklasę
Już w 13. minucie Olaf Kobacki wykorzystał nieporozumienie między bramkarzem Kacprem Rosą i obrońcą Motoru Kamilem Krukiem i wbił piłkę do bramki. To był bardzo kosztowny błąd Motoru, i spory atut Arki. Goście jednak nie podłamali się, próbując konstruować ofensywne akcje, ale żadna z nich nie sprawiła większych kłopotów defensywie Arki. Gdynianie zasłużenie prowadzili do przerwy 1:0 prezentując nieco bardziej dojrzałą i poukładaną grę.
Arka musiała choćby utrzymać ten poziom gry jaki, prezentowała w pierwszej połowie, by w drugiej nie dać rywalowi dojść do głosu. Motor jednak próbował atakować, ale – na szczęście dla Arki – robił to nieskutecznie. Arka rewanżowała się szybka grą skrzydłami boiska, lecz brakowało jej piłkarzom precyzji. Z czasem z większą intensywnością zaczął grać Motor i arkowcy musieli mocniej przypilnować tyłów. W 65. minucie Sebastian Milewski powinien zdobyć dla Arki drugiego gola, ale nie udało mu się wykorzystać dobrego podania Olafa Kobackiego.
Motor też miał swoje szanse, ale dobrze w bramce Arki spisywał się Paweł Lenarcik. Potem znów Arka częściej gościła na połowie Motoru. Dobrą okazję na gola zmarnował w 78. min Kobacki. W 87. minucie efektownym strzałem z rzutu wolnego Bartosz Wolski wyrównał na 1:1. Co więcej w 3. minucie doliczonego czasu decydującego gola dla Motoru zdobył M.J. Ndiaye. Arka przegrała mecz, który powinna wygrać.
Napisz komentarz
Komentarze