Oficer dyżurny gdańskiej komendy policji odebrał zgłoszenie o uruchomieniu sygnału napadowego w jednym z banków w Śródmieściu 29 kwietnia o godz. 11.30. To wystarczyło, aby ruszyła policyjna procedura napadowa. Na miejsce "napadu" zostały skierowane policyjne patrole.
– Kryminalni już po kilku minutach byli na miejscu, jednak dwaj mężczyźni zdążyli opuścić budynek – informuje asp. szt. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku. – Policjanci szybko sprawdzili, czy nikt nie potrzebuje pomocy medycznej i ustalili wizerunki mężczyzn. W trakcie rozmowy z pracownikami banku okazało się, że najprawdopodobniej doszło do żartu. Kilka minut wcześniej mężczyźni weszli do banku, jeden z nich skierował plastikowy pistolet w stronę pracownika i powiedział, że to jest napad. Co prawda po chwili dodał, że to żart, jednak instytucje finansowe mają na tego typu przypadki odpowiednie procedury. Ponieważ nigdy do końca nie wiadomo, jakie żartowniś może mieć intencje, przyczyny jego zachowania trzeba sprawdzić. Poza tym tego typu przypadki zakłócają funkcjonowanie instytucji, a pod pozorem żartu mogłoby dochodzić do prawdziwych przestępstw.
CZYTAJ TAKŻE: Wypadek szybowca w Pruszczu Gdańskim wyjaśni komisja
Policjanci ogólnie znają się na żartach, jednak do tego zgłoszenia podeszli jak najbardziej poważnie, przynajmniej do czasu wyjaśnienia okoliczności. Podczas sprawdzenia pobliskiego terenu kryminalni zauważyli przy ul. Rajskiej dwóch mężczyzn, których nagrał monitoring. Funkcjonariusze zatrzymali 23- i 17-latka, sprawdzili ich dane w policyjnych systemach, a podczas kontroli znaleźli przy młodszym z nich plastikowy pistolet na wodę. Sprawcy trafili na komisariat i zostali przesłuchani. Policjanci przesłuchali też świadków i zabezpieczyli monitoringi, potwierdzili też, że zachowanie mężczyzn było żartem.
– Po wyjaśnieniu okoliczności, kiedy było już pewne, że napad rzeczywiście był żartem, na twarzach policjantów pojawiły się uśmiechy, nie było do śmiechu jednak samym żartownisiom – dodaje rzecznik. – Pomimo tego, że do przestępstwa ostatecznie nie doszło, to dwaj mężczyźni, którzy w niecodzienny sposób postanowili zebrać datki dla jednej z fundacji, odpowiedzą za wykroczenie.
Policjanci przypominają, że żarty o napadzie na bank będąc w banku, czy o bombie w plecaku podczas odprawy na lotnisku, zazwyczaj kończą się konsekwencjami. Za takie wykroczenie grozi kara aresztu, ograniczenia wolności, wysoka grzywna lub nagana.
Napisz komentarz
Komentarze