Tadeusz Szemiot po 18 latach obecności w życiu publicznym dojrzał do kandydowania
Tadeusz Szemiot nie jest taką wyborczą sensacją, jak Aleksandra Kosiorek ani też polityczną nowinką. W gdyńskiej Radzie Miasta zasiada od 18 lat. To także lider gdyńskiej Platformy Obywatelskiej.
O sobie mówi: liberał o umiarkowanych poglądach. Kiedy podczas jednej z gdyńskich debat padło pytanie, kto jako prezydent poszedłby na czele marszu równości, Szemiot był jedynym kandydatem, który bez wahania podniósł rękę do góry.
Sprawia wrażenie człowieka jowialnego. Niektórzy żartują, że przypomina trochę bajkowego Rumcajsa. Ale jak trzeba – dodają – potrafi być twardy.
Szemiot przyznaje, że całe polityczne życie jest samorządowcem i nie ma aspiracji startowania w wyborach parlamentarnych.
– Dla mnie aktywność w samorządzie gdyńskim jest spełnieniem moich potrzeb i ambicji dotyczących aktywności politycznej – tłumaczy.
Wyczucie chwili i racjonalna ocena nastrojów w Gdyni
Tadeusz Aziewicz - były poseł PO z Gdyni - nie kryje, że mocno sekunduje Szemiotowi. Niektórzy nawet mówią, że to on był ojcem chrzestnym pomysłu Szemiot na prezydenta. Słysząc to, Aziewicz od razu prostuje, że jest raczej dobrym duchem tej kandydatury.
O Szemiocie Tadeusz Aziewicz mówi tak: - Przyzwoity, stabilny i kompetentny, o umiejętności analitycznego myślenia. Potrafi kojarzyć różne zjawiska, wyciągać wnioski i konstruktywnie działać. I co niezwykle ważne, wytrzymuje emocjonalnie trudne sytuacje. Wielokrotnie byliśmy razem w różnych opresjach, kiedy wszystkich krew zalewała, a on spokojnie proponował pozytywne rozwiązanie. Ale mimo tego spokoju, to bardzo twardy zawodnik.
Dla Aziewicza atutem Szemiota jest również to, że od 18 lat jest samorządowcem. – Zarządzanie tak wielkim miastem jak Gdynia, to nie jest przestrzeń do eksperymentów i edukacji – przekonuje.
Skoro Tadeusz Szemiot jest tak dobry, to dlaczego teraz dopiero kandyduje? – pytam.
– To kwestia słuchu społecznego, wyczucia chwili i racjonalnej oceny możliwości.
Wiemy, jak wielkie poparcie miał do niedawna Wojciech Szczurek. Stało za nim bardzo szerokie zaplecze, łącznie z tym politycznym. Był liderem układu władzy budowanego przez ponad 30 lat. W Platformie racjonalnie ocenialiśmy szanse, jednocześnie słuchając głosów coraz bardziej niezadowolonych gdynian i wyszło nam, że nadszedł czas wielkiej zmiany, w tym pokoleniowej, czas naszego kandydata, dlatego teraz Szemiot - mówi Tadeusz Aziewicz.
Tadeusz Szemiot na to samo pytanie odpowiada: – Wcześniej nie było ku temu warunków. Każdy polityk rozwija się w trakcie swojej obecności w życiu publicznym, a ja teraz dojrzałem do kandydowania. Uznałem, że mam już wystarczające doświadczenie, zdobyłem poparcie bardzo szerokiego środowiska.
Tadeusz Szemiot: niewiele mógł, ale wiele mu się udało
Łukasz Piesiewicz z ruchu Miasto Wspólne w Gdyni, radny w nadchodzącej kadencji uważa, że Tadeusz Szemiot już osiągnął sukces. Udało mu się bowiem połączyć ruchy miejskie z probiznesową Koalicją Obywatelską, a także z gdyńską Lewicą.
– Udało mu się połączyć 10 różnych organizacji. Namówić do współpracy po to, żeby dokonać realnej zmiany w Gdyni. I to nie jest jakieś hermetyczne ugrupowanie, którego członkowie działają na rozkaz, które ma swoich żołnierzy, atakujących przeciwnika w Internecie, tylko to pluralistyczny ruch. Jemu udało się te wszystkie indywidualności skupić pod jednym dachem i jeszcze znaleźć tematy, które nas wszystkich połączą – tłumaczy Piesiewicz.
Dla niego Szemiot to bardzo pracowity i rzetelny gość.
– Nie jest politycznym zwierzęciem, tylko jest człowiekiem, który potrafi pracować. Siedzi w samorządzie od lat i zna go na wylot.
Opozycyjny radny w Gdyni za czasów prezydentury Szczurka niewiele mógł, ale Tadeuszowi mimo to wiele się udało. Będąc w komisji rewizyjnej naświetlił skutecznie temat sprzedaży gruntu na ulicy Przemyskiej. Ciągnął temat wygaszania mandatów radnych, wobec których było podejrzenie, że nie mieszkają w Gdyni. Ale przede wszystkim nie byłoby sukcesu ruchów miejskich w kwestii uratowania Polanki Redłowskiej przed sprzedażą bez roli Tadeusza Szemiota - uważa Łukasz Piesiewicz.
Jak mówi - przed kolejnym wyłożeniem planu miejscowego, poszli do Tadeusza Szemiota z prośbą o zrobienie konsultacji społecznych, na które były potrzebne pieniądze.
- On z kolei zwrócił się o pomoc do ówczesnego posła Aziewicza, który z poselskiej puli uzyskał dla nas wsparcie finansowe. Po przeprowadzeniu konsultacji mieliśmy silny argument w ręku, a Wojciech Szczurek powiedział: dobra, to ja rezygnuję ze sprzedaży Polanki. Myślę, że włączenie się Tadeusza i Platformy do tematu, przestraszyło prezydenta Szczurka. Zobaczył, że ruchy miejskie zyskały silnego sojusznika – opowiada Łukasz Piesiewicz.
Na pytanie czy mimo wsparcia, widzi jakieś zagrożenia ze strony tej kandydatury, odpowiada, że z pewnością będą spory i iskrzenia - przynajmniej z nim.
– Jestem osobą o jasnych poglądach na temat chociażby systemu transportowego miasta. I wiem, że Tadeusz ma umiarkowane podejście w każdej sprawie. Nie ma w nim radykalizmu, chyba że walczy o to, aby Gdynia nie była za kilkadziesiąt lat 200-tysięcznym miastem, jak przewiduje GUS, tylko dużo liczniejszym.
PRZECZYTAJ TEŻ: Szemiot: Zaproponuję Kosiorek wiceprezydenturę
Na koniec Piesiewicz podaje jeszcze jeden argument na korzyść Szemiota.
– To człowiek, który od lat pracuje w dużej firmie. Jest w niej audytorem. „Siedzi" więc na wielkich liczbach. I to jest doskonała rękojmia za tym, że on ogarnie tak wielki mechanizm, jakim jest urząd miasta, firma z dwoma miliardami złotych budżetu – kończy.
Rzeczywiście Tadeusz Szemiot od lat pracuje w Enerdze. Przetrwał w niej nawet rządy Prawa i Sprawiedliwości. Wytknął mu to kandydat PiS na prezydenta Gdyni, radny Marek Dudziński, kiedy radni Samorządności Szczurka, łącznie z Tadeuszem Szemiotem, wyrazili zgodę na zwolnienie Dudzińskiego z pracy w Porcie Gdańsk, po wygranych przez koalicję 15 października wyborach.
Zapunktował kontrolą przy raporcie o stanie miasta
Martyna Regent z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska obserwuje wybory w Gdyni. Jej zdaniem, można być na razie zadowolonym z obu kandydatur na prezydenta.
– Oboje (Aleksandra Kosiorek i Tadeusz Szemiot - red.) podnieśli standard debaty publicznej. Reagują na postulaty wyborczyń i wyborców, które sprowadziły się do deklaracji o podzieleniu się władzą po zwycięstwie – uważa Martyna Regent. – Dla mnie również zapowiedź obu kandydatów, że komisja rewizyjna nie będzie powierzona temu ugrupowaniu, które zdobędzie większość w radzie miasta, to zupełnie nowa jakość w stosunku do tego, do czego przyzwyczaiła nas Samorządność Wojciecha Szczurka, gdzie wszystko było zarządzane jedną ręką.
Martyna Regent z Tadeuszem Szemiotem spotkała się po raz pierwszy przy sprawie Polanki Redłowskiej. Zwróciła uwagę, że był aktywnym radnym, który zadawał niewygodne pytania radnym Samorządności.
– To wzbudziło nadzieję ruchów miejskich, że będzie odpowiednim kandydatem, z którym można ruszyć do wyborów – opowiada.
– Szemiot bardzo mocno zapunktował też kontrolą przy raporcie o stanie miasta. Raz do roku, dzięki „lex Horała”, mieszkańcy mają prawo wypowiedzieć się. Ale wtedy okazało się, że radni Samorządności „zawładnęli" mównicą, wpisując siebie i rodziny na listy. Wówczas Tadeusz Szemiot postanowił sprawdzić te listy, odkrywając, kto na nich tak naprawdę jest - przypomina Martyna Regent.
Późne poparcie prominentów przed wyborami w Gdyni
Przyznaje jednak, że była pewnymi sprawami w czasie kampanii zaskoczona. Wydawało się, że Tadeusz Szemiot, jako kandydat PO, będzie miał duże poparcie członków swojej partii i osób związanych z tym środowiskiem. Ale okazało się, że przed pierwszą turą część jego środowiska opowiedziała się po stronie Wojciecha Szczurka, posuwając się nawet do naruszeń kodeksu wyborczego. Te naruszenia Martyna Regent zgłosiła.
– Chodzi o zasadę równości wyborów, która pozwala finansować kampanię tylko ze środków komitetu. I te środki nie powinny być mieszane między komitetami. A jednak prezydent Szczurek był wspierany, na przykład, przez prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz, która była kandydatką z zupełnie innego komitetu. Przyjechała jednak do Gdyni, żeby razem z Samorządnością rozdawać ulotki, wspierające Wojciecha Szczurka. Podobnie było z rolką nagraną przez Rafała Trzaskowskiego, wspierającą prezydenta Gdyni.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gdynia: Pogrom radnych Samorządności. Kto w radzie miasta?
Wątpliwości Martyny Regent budzi także część „zaplecza" Tadeusza Szemiota. Można było zauważyć, że w ramach jednego komitetu, były niejako dwa odłamy, które prowadziły osobne kampanie. Drugim odłamem było środowisko związane z Krzysztofem Królem, któr co prawda, sam nie dostał się do Rady Miasta, ale wprowadził Marcusa da Silvę, byłego piłkarza Arki Gdynia. Na jednym ze spotkań, udzielając wywiadu, obaj nie kryli się z tym, że są gotowi wejść w koalicję z Samorządnością Wojciecha Szczurka.
Tadeusz Szemiot przed pierwszą turą był słabiej wspierany przez polityków swojego środowiska niż Wojciech Szczurek. Może dlatego, że – jak słyszę – niektórzy kandydaci na parlamentarzystów z tego okręgu pielgrzymowali podczas wyborów parlamentarnych do prezydenta Gdyni z prośbą o poparcie? Niezręcznie więc było potem wspierać jego kontrkandydata.
Widoczne poparcie dla Tadeusza Szemiota nastąpiło dopiero przed drugą turą. Ruszyła fala poparcia od parlamentarzystów. Wspiera go sam premier Donald Tusk, przypominając w wyborczym filmiku, jak Gdynia nie tylko dla niego jest ważna, ale jak jeszcze ważniejsza jest zmiana dla tego miasta.
Wspierają go nawet ci, którzy mieli wcześniej silne relacje z Wojciechem Szczurkiem.
Szemiot czy Kosiorek: kto ma większą zdolność przekonania wyborców?
Zabiegany (tysiące kilometrów w tej kampanii ma za sobą) Tadeusz Szemiot znalazł czas na kilka pytań m.in. o kontrkandydatkę. Wypowiada się jednak o niej bardzo ostrożnie: – Nie znam długo pani Aleksandry Kosiorek. Nie mieliśmy okazji współpracować. Ale sukces osobisty, jaki osiągnęła w pierwszej turze wyborów, czyni ją interesującą osobą.
SPRAWDŹ TAKŻE: Szemiot czy Kosiorek? Jest sondaż przed drugą turą w Gdyni
Od kontrkandydatki dzieli go jednak ponad 8 procent, na jej korzyść. Jak chce ją pokonać?
– Druga tura to wybór całkowicie na serio, w której może być tylko jeden zwycięzca. Sądzę, że mam większą zdolność przekonania tych wyborców, którzy w pierwszej turze zagłosowali na innych kandydatów.
W ostatnich dniach Gdyński Dialog zarzucił współpracownikom Szemiota eskalację hejtu i szczucia
Odpowiadając na ten zarzut, Tadeusz Szemiot mówi tak: – Mam przeświadczenie, że my przed drugą turą mówimy tylko o programie. W ostatnich dniach wraz z parlamentarzystami KO i samorządowcami rozmawialiśmy o szczegółach naszego programu mieszkaniowego, zapowiedzieliśmy bilet łączony ZKM, kolej dla Gdyni, mówimy o transporcie zbiorowym, przyszłości gdyńskiego sportu. Chcemy kampanii, w której wygrywa merytoryka, a nie emocje. Odrzucam metody prowadzenia kampanii, jak te sugerowane nam przez kontrkandydatkę. Nie używamy hejtu. Nie nagrywamy nikogo z ukrycia. Gdynianie chcą współpracy między ugrupowaniem reprezentowanym przez Aleksandrę Kosiorek, a porozumieniem organizacji skupionych w komitecie Koalicji Obywatelskiej. Brak takiego porozumienia nie będzie służył zmianie, jakiej oczekują mieszkańcy – kończy.
Napisz komentarz
Komentarze