„Prawdziwe psy gdańskie”. Więzienie dla byłych policjantów za przemoc podczas interwencji
– Jak prosiaka. Spadł k..., no, niestety. Głową w dół spadł. Trzeba szybko zapierd... (...). Nogi w górze, k...a, łeb na dole. Nie żyje – tak jeden z oskarżonych policjantów komentować miał na nagraniu zsunięcie się zatrzymanej osoby z siedzenia w radiowozie.
Wkrótce po tym, jak zrealizowane przy pomocy prywatnego telefonu komórkowego nagrania z lat 2016-2019 stały się przedmiotem śledztwa, „wyciekły” i częściowo zostały wyemitowane przez jedną ze stacji telewizyjnych. Prokuratura ustaliła, że przez około 3 lat dwaj – dziś byli – funkcjonariusze Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku: Rafał G. i Maciej S., rejestrowali niektóre ze swoich interwencji, a później ten pierwszy wysyłał efekt koleżance ze służby w ramach cyklu „Prawdziwe psy gdańskie”.
– W trakcie interwencji dotyczącej mężczyzny znajdującego się w stanie nietrzeźwości zachęcali go do niezwłocznego wypicia około pół litra alkoholu – mówiła już jesienią 2019 roku o jednym ze zdarzeń prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Tłumaczyła, że w ten sposób bohater nagrania został narażony „na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. Temu zarzutowi obaj oskarżeni, od początku śledztwa i procesu rozpoczętego w sierpniu 2021 roku, zgodnie zaprzeczali, przekonując, że butelka, do której opróżnienia zachęcali, faktycznie wcale nie zawierała alkoholu.
Sąd we wtorek, 9 kwietnia skazał 38-letniego Rafała G. na 1,5 roku bezwzględnego więzienia, zakaz wykonywania zawodu policjanta przez 10 lat, pokrycie kosztów procesu w wysokości niemal 13 tys. złotych i grzywnę w wysokości 3 tysięcy złotych. 32-letni Maciej S. otrzymał identyczną karę, choć z okresem pozbawienia wolności w wymiarze 1 roku, bowiem ustalenia sądu wykazały, że wyłącznie pierwszy z byłych policjantów nagrywał i udostępniał nagrania z interwencji. W toku procesu, według sądowej relacji, udało się udowodnić niemal wszystkie zarzuty przekroczeń obowiązków funkcjonariuszy oraz naruszenia godności osób, czego policjanci mieli dopuszczać się „wspólnie i w porozumieniu”. Nieudowodniona pozostała wspomniana sytuacja, w której policjanci mieli zachęcać mężczyznę do wypicia pół litra alkoholu „duszkiem” (co oskarżenie uznało za narażenie życia lub na uszczerbek na zdrowiu), bowiem nie udało się zidentyfikować nagranej osoby.
Za dowiedzione uznane zostały też zarzuty, że policjanci wobec osób, w stosunku do których podejmowali czynności, używali słów poniżających, znieważających czy też zawierających groźby zastosowania przemocy fizycznej. Jedną z takich osób zmuszali do określonego zachowania, „nie podjęli działań, w celu zapobiegnięcia zachowania mogącego stanowić zagrożenie bezpieczeństwa kolejnej przewożonej osoby, a w jednym przypadku wprowadzili w błąd dyżurnego KMP w Gdańsku oraz poświadczyli nieprawdę w dokumentacji służbowej co do czasu interwencji, jej przebiegu i sposobu zakończenia”.
– Oskarżeni zachowali się całkowicie sprzecznie z jego treścią [ślubowania składanego przy obejmowaniu służby – dop. red.], gdyż ślubowali m.in. przestrzeganie etyki zawodowej, z której to z kolei wynikają obowiązek poszanowania godności ludzkiej oraz przestrzeganie i ochrona praw człowieka, jak również zakaz poniżającego zachowania – wymieniała w ustnym omówieniu uzasadnienia wyroku sędzia Aleksandra Siniecka-Kotula z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe.
Tymczasem z całą pewnością poniżeniem należy nazwać czynienie aluzji o podtekście seksualnym nietrzeźwej zatrzymanej kobiecie czy wyśmiewanie zaniedbanego bezdomnego. Przekroczeniem uprawnień jest również stosowanie przemocy, także werbalnej, podczas interwencji, kiedy nie uzasadniają tego okoliczności. Stanowczo niedopełnieniem obowiązków należy nazwać transportowanie osób nietrzeźwych w sposób urągający ich godności i zagrażający zdrowiu, czy też poszturchiwanie nogą skutej i leżącej na podłodze osoby, w celu uzyskania określonych informacji, a takie właśnie zachowania można było zobaczyć na zabezpieczonym materiale dowodowym.
sędzia Aleksandra Siniecka-Kotula / Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe
Fakt występowania oskarżonych na nagraniach potwierdzić miała jedna ze świadków. Mówić miał jej o tym sam Rafał G., a na jednym z nich świadek rozpoznawała głosy funkcjonariuszy (G. przekonywał, że nie jest wiarygodna, ponieważ to ona miała ujawnić sprawę nagrań po pokłóceniu się z nim, kierując się „prywatną zemstą”). Wcześniej, w początkowym okresie śledztwa, gdy obaj policjanci zostali zatrzymani, również mieli nie przeczyć swojemu autorstwu nagrań.
– Oglądając przedmiotowe nagrania, odnosiło się wrażenie, że oskarżeni niejako celowo zachowują się w sposób opisany w zarzutach, po to aby przebieg interwencji był bardziej atrakcyjny, w najgorszym tego słowa znaczeniu. To, co można było zobaczyć na nagraniach, zdaniem sądu, stanowczo wykracza poza ramy tego, co można nazwać zachowaniem lekkomyślnym czy wręcz głupim, a stanowi wyraz wyjątkowo nagannego podejścia do pełnienia służby i jednocześnie sprawowania władzy przez funkcjonariusza publicznego – zwróciła uwagę sędzia Aleksandra Siniecka-Kotula.
Dodała, że obaj byli policjanci „narazili na szwank dobre imię całej formacji, jaką jest policja”.
Jako okoliczność łagodząca (co oznaczało mniej surowe wyroki) potraktowane zostały wcześniejsza niekaralność oskarżonych oraz to, że podczas służby podejmowali również interwencje „zasługujące na szacunek”.
Byli funkcjonariusze Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, podobnie jak ich obrońcy, nie pojawili się na wtorkowej publikacji orzeczenia. Apelacja adwokatów wydaje się jednak niemal pewna, czego nie można powiedzieć na razie na temat reakcji na wyrok ze strony oskarżenia.
Prokuratura chciała wyższej kary, natomiast nie jest to kara radykalnie niższa. Jestem właściwie usatysfakcjonowana dzisiejszym wyrokiem, ponieważ sąd wymierzył oskarżonym, wcześniej niekaranym, kary bezwzględnego pozbawienia wolności, nie widząc możliwości ich zawieszania, a równocześnie podzielając zapatrywania prokuratury co do konieczności orzeczenia zakazu wykonywania zawodu policjanta w wymiarze 10 lat – tak jak wnosiła prokuratura – w stosunku do jednego i drugiego oskarżonego.
prokurator Agnieszka Barbarowicz / Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Nie wykluczyła apelacji, wskazując, że uzasadnienie orzeczenia będzie jeszcze analizowane w prokuraturze. Podkreśliła, że działalność obu funkcjonariuszy była „bardzo wysoko społecznie szkodliwa”, bowiem naruszała interes prywatny osób, wobec których interweniowali, co nagrywali i czym dzielili się w sieci.
– Bardzo mocno naruszyli wizerunek policji, takie zaufanie społeczeństwa obywatelskiego do organów władzy, co do tego, że działają na podstawie przepisów prawa, co do tego, że działają na rzecz obywateli. Nie uważam, by ten wyrok był za bardzo surowy – tłumaczyła prokurator Agnieszka Barbarowicz, odnosząc się do 9 i 10 przestępstw zarzucanych Rafałowi G. i Maciejowi S., dla których żądała odpowiednio kar 2,5 i 1,5 roku pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze