Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to trudne wyzwanie, a kandydatów na mistrzów zen prawdopodobnie jest jeszcze mniej niż chętnych do zasiadania w Radzie Medycznej ds. COVID-19 przy premierze. Nawiasem mówiąc, po ostatnim exodusie jej członków, postanowiono zmienić jej formułę, uznając, że było tam zbyt wielu lekarzy, a za mało… socjologów. Dlaczego nie youtuberów? Wracając do tematu: ogromna większość z nas potrzebuje, przynajmniej od czasu do czasu, pofolgować sobie, ulżyć świadomości mniejszym lub większym pijaństwem, zapomnieć się: oglądając głupawy serial, surfując w sieci, grając na konsoli, plotkując z sąsiadką, gadając do psa, uprawiając hazard, wykonując prace domowe itd., itp. Są nawet tacy dewianci, którzy potrafią się zatracić w pracy zawodowej. Ot, życie…
Na to, iż zbyt wiele służb ma możliwość inwigilowania Polaków, a kontrola sądów nad tym procederem jest iluzoryczna, zwracano uwagę jeszcze przed przejęciem rządów przez PiS.
Czemu o tym wszystkim piszę? Otóż od dwóch tygodni śledzę doniesienia na temat afery z zakupem i stosowaniem przez polskie służby specjalne Pegasusa. Nie tylko śledzę zresztą, ale też aktywnie zbieram opinie ekspertów i osób zaangażowanych w wyjaśnienie tej sprawy (w 8. numerze tygodnika „Zawsze Pomorze” wywiad z senatorem Sławomirem Rybickim na str. 8-9). I na jedno pytanie nie mogę uzyskać odpowiedzi: Jak żyć w czasach powszechnej inwigilacji? Większość moich rozmówców przekonuje, że potrzebna jest większa kontrola nad służbami. Zgoda, z tym, że to warunek konieczny, ale niewystarczający. Przy okazji warto przypomnieć, że na to, iż zbyt wiele służb ma możliwość inwigilowania Polaków, a kontrola sądów nad tym procederem jest iluzoryczna, zwracano uwagę jeszcze przed przejęciem rządów przez PiS. Sama zmiana przepisów jednak nie wystarczy. Szczególnie, że w procesie ich uchwalania często większą rolę niż dobro obywateli odgrywają interesy różnych innych graczy. W uważanej za modelową, przynajmniej do czasu wpadki z Trumpem, demokracji amerykańskiej jest to aż nadto widoczne. W dodatku jesteśmy, niemal bez wyjątku, uzależnieni od technologii, nad którymi trudno zapanować władzom państwowym. Nie ma jednego Wielkiego Brata. Śledzących nas, najczęściej w celach komercyjnych, sióstr i braci jest cała mnogość.
– Nie zapraszałam panów Kamińskiego i Wąsika do mojej sypialni. Sami tam weszli – skarży się żona inwigilowanego senatora Krzysztofa Brejzy.
To prawda, nikt normalny by ich tam nie zapraszał, ale i oni nie wszędzie chcą i mogą wejść. Co nie znaczy, że wokół nas nie czają się inne żmije. Naprawdę warto o tym pamiętać, kładąc się spać, a zwłaszcza, budząc się rano.
Napisz komentarz
Komentarze