NIK. Raport ws. zakupów maseczek przez Lotos
To nie spółki Skarbu Państwa wskazane przez premiera szukały dostawców środków ochrony indywidualnej, które w czasie pandemii Covid-19 były artykułami pierwszej potrzeby – ustaliła Najwyższa Izba Kontroli. Jeszcze zanim szef rządu wydał Grupie Lotos, a także KGHM i Agencji Rozwoju Przemysłu polecenie zakupu maseczek, przyłbic i kombinezonów, Ministerstwo Aktywów Państwowych prowadziło korespondencję mailową z późniejszymi kontrahentami. Według NIK, ministerstwo ustaliło, które firmy mogą dostarczyć tego typu produkty, uzgodniło ceny i wielkość dostaw oraz opracowało wzory umów. Następnie informacje na ten temat wysłano m.in. do nieistniejącej już Grupy Lotos. O wynikach kontroli pt. „Realizacja i finansowanie poleceń Prezesa Rady Ministrów w sprawie zakupu środków ochrony indywidualnej w związku z przeciwdziałaniem Covid-19", NIK poinformowała na konferencji prasowej, która odbyła się 21 marca w warszawskiej siedzibie izby.
Drogie maseczki (nie)ochronne
Izba zwraca uwagę, że spółki Skarbu Państwa, którym powierzono zakup środków ochrony indywidualnej oraz wybrani dostawcy – czyli dwie polskie firmy, nie zajmowali się wcześniej obrotem artykułami medycznymi. Jedna z firm specjalizowała się w rozwiązaniach dotyczących obronności, natomiast druga importowała z Chin zwykle akcesoria kosmetyczne do makijażu. NIK ustaliła, że spółkę założono na krótko przed wybuchem pandemii w Wuhan, miała minimalny kapitał zakładowy, zatrudniała dwie osoby i przed zleceniem jej dostaw środków ochrony indywidualnej nigdy wcześniej nie zajmowała się obrotem tego typu towarami.
CZYTAJ TEŻ: Fuzja Orlenu z Lotosem. Uda się ją cofnąć? To może być bardzo długi i drogi proces
Jak już wcześniej informowano, maseczki nie spełniały europejskich norm jakości, przez co zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia nie mogły być stosowane do ochrony układu oddechowego personelu medycznego przed wirusem SARS-CoV-2. Z kolei część przyłbic i kombinezonów spełniała jedynie normy chińskie, nie miała natomiast europejskich certyfikatów jakości, a tym samym nie spełniała wymagań stawianych środkom ochrony indywidualnej przeznaczonym dla personelu udzielającego świadczeń opieki zdrowotnej, w tym transportu sanitarnego, służb i innych osób zaangażowanych w działania na rzecz opanowania wirusa.
Mimo jednoznacznych wyników badań, część produktów znajdujących się w magazynach przekazano do użytku personelu medycznego.
Lotos stracił na transakcji
Z ustaleń Izby wynika także, że choć spółki Skarbu Państwa sprowadziły na polecenie szefa rządu maseczki, przyłbice i kombinezony ochronne za pośrednictwem firm wskazanych przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, Kancelaria Premiera zwróciła Lotosowi tylko cześć wydanych na ten cel pieniędzy. W związku z uzasadnionymi wątpliwościami, co do jakości zakupionych materiałów, KPRM nie opłaciła 48 proc. faktur w wysokości 27,8 mln zł, co de facto stanowiło stratę spółki.
„Dostawcy produktów odrzucili reklamację Lotosu z żądaniem wymiany wadliwych produktów, a spółka ostatecznie nie podjęła innych działań w celu dochodzenia swoich roszczeń. Trwał już bowiem proces podziału firmy, która miała zostać sprzedana kontrahentowi zagranicznemu i spółce Orlen. Spółki Skarbu Państwa, którym powierzono zakup środków ochrony indywidualnej, mimo doświadczenia w kontaktach handlowych z kontrahentami zagranicznymi, nie kupowały wcześniej sprzętu medycznego czy środków ochrony indywidualnej. Ostatecznie jednak ich rola sprowadzała się do płacenia za towary zamawiane przez firmy z listy wskazanej przez Ministerstwo Aktywów Państwowych – piszą kontrolerzy NIK - Dowolność i brak jawności postępowania w tym procesie oraz słabość, a nawet brak kontroli wskazują, zdaniem NIK, na ryzyko występowania mechanizmów korupcjogennych. A przecież mowa o niebagatelnych kwotach, które Kancelaria Premiera przeznaczyła na zakup środków ochrony” – czytamy w raporcie.
Napisz komentarz
Komentarze