Choć Belgowie wygrali pierwszy mecz tegorocznych rozgrywek z faworyzowaną Portugalią, można było się spodziewać, że sobotnie starcie będzie niezwykle zacięte. Obie drużyny spotkały się przed rokiem w meczu o siódme miejsce i wówczas rugbiści z Beneluksu byli tylko o jeden punkt lepsi. Zajęli siódme miejsce, ale nadal, podobnie jak Polacy są zagrożeni spadkiem do grupy Rugby Europe Trophy. Stawką było więc rozegranie pierwszego spotkania play-off na własnym terenie.
Czytaj też: Arka Gdynia pewnie wygrywa w Warszawie
Spotkanie rozpoczęło się po myśli Belgów, którzy po około pięciu minutach meczu skutecznie pchnęli naszych w maulu, a potem po kilku mocnych wejściach młyna otworzyli wynik. Drogę na pole punktowe znalazł filar Maxim Jadot, a podwyższył Hugo De Francq. W odpowiedzi Polacy rozpoczęli ofensywę, która trwała przez kolejne 20 minut. Mieli zdecydowaną przewagę terytorialną oraz częściej byli w posiadaniu piłki. Nie potrafili jednak sforsować obrony rywali. Brakowało wykończenia w kluczowych momentach. Dobrze wyglądała gra nogą Polaków, zwłaszcza kiedy z kontrą wychodził Patryk Reksulak. Obrońca, niestety, musiał opuścić boisko w pierwszej połowie ze względu na kontuzję.
Belgowie świetnie bronili i za to trzeba im oddać honor, ale nam zabrakło wykończenia.
Christian Hitt / trener reprezentacji Polski w rugby
Po zmianie stron mocniej zaatakowali gospodarze, a ich ofensywa przyniosła przyłożenie autorstwa Alexandra Rayniera. Polacy odpowiedzieli po karnym, który na trzy punkty zamienił Stasio Maltby. Nie poszli jednak za ciosem, ale stracili kolejne pięć punktów, kiedy po młynie na piątym metrze, drogę na pole punktowe znalazł Julien Berger. Przy stanie 24:3 nasza kadra jakby odżyła. To był moment, kiedy presja sprawiła, że nasi reprezentanci rzucili wszystko na jedną szalę. Mateusz Plichta dobrze rozgrywał piłki w kolejnych fazach, w końcu wyprowadzając na punkty Nicolasa Saborita. Młody środkowy wpadł między słupy, ułatwiając podwyższenie Stasiowi Maltby.
Czytaj też: Lechia Gdańsk zabójczo skuteczna z Wisłą Płock
To jednak Belgowie dowieźli zwycięstwo 31:10 do ostatniego gwizdka i cieszyli się z pewnego zwycięstwa.
- Jesteśmy rozczarowani. Nie realizowaliśmy do końca naszego planu gry, szczególnie jeśli chodzi o grę otwartą z piłką. Belgowie świetnie bronili i za to trzeba im oddać honor, ale nam zabrakło wykończenia. Teraz musimy wziąć się do pracy, by w półfinale zagrać zdecydowanie lepiej - podsumował po meczu trener Christian Hitt.
Belgia – Polska 31:10 (10:0)
Belgia: Hugo de Francq 11, Maxime Jadot 5, Alexandre Raynier 5, Julien Berger 5, Maximilian Hendrickx 5
Polska: Stasio Maltby 5, Nicolas Saborit 5
Polska: Jakub Wojtkowicz (Thomas Fidler), Grzegorz Buczek (Michał Gadomski), Craig Bachurzewski (Zenon Szwagrzak), Mateusz Bartoszek (Max Loboda), Ronan Seydak, Vaha Halaifonua, Jordan Tebbatt (Dawid Rubaśniak), Kacper Palamarczuk, Mateusz Plichta (Sean Cole), Peter Hudson-Kowalewicz, Malakai Watene-Zelezniak, Przemysław Dobijański (Grzegorz Szczepański), Nicolas Saborit, Stasio Maltby, Patryk Reksulak (Łukasz Korneć).
Napisz komentarz
Komentarze