Rośnie liczba onkologów na Pomorzu
Jak wygląda sytuacja zdrowotna pacjentów onkologicznych Pomorza? Czy wzrosła liczba chorych? Mieszkańcy jakich regionów województwa chorują najczęściej? Na te, i kilka innych pyta, odpowiada raport opracowany z okazji Dnia walki z Rakiem przez Urząd Statystyczny w Gdańsku i odnoszący się do 2022 r.
Czytaj też: Tak w Gdańsku zagrała WOŚP! Rekord dzielenia się dobrem i sercem
W porównaniu z poprzednimi latami powoli, ale stale rośnie liczba lekarzy o specjalizacji z onkologii oraz onkologii i hematologii dziecięcej. Obecnie na Pomorzu zatrudnionych jest 80 specjalistów z tej dziedziny. W 45 poradniach onkologicznych udzielanych jest rocznie 262,4 tys. porad. Ponad 72 proc. pacjentów to kobiety, przeważnie w wieku przekraczającym 65 lat. Na oddziałach onkologicznych w szpitalach leczyło się w ciągu roku ok. 6 tys. pacjentów.
Więcej zgonów
W 2022 r. nowotwory zabiły na Pomorzu ok. 6,5 tys. osób – ponad 800 więcej, niż rok wcześniej. Ze wskaźnikiem 27,4 zgonów na 10 tys. mieszkańców zajmujemy ósme miejsce w Polsce, spadając w rankingu o dwa miejsca w porównaniu z 2021 r. Tak, jak w ubiegłych latach rak najrzadziej atakuje na Podkarpaciu, najczęściej na Śląsku.
Dwa razy większe ryzyko w Człuchowie, niż w Kartuzach
Wśród powiatów w poprzednich statystykach najgorzej wyglądał Słupsk ze średnią 34,2 na 10 tys. mieszkańców. Obecnie niechlubne, pierwsze miejsce zajmuje powiat człuchowski z 34,3 zgonami na 10 tys. osób. Ponad dwa razy mniejsze jest ryzyko zgonu w powiecie kartuskim – 16, 7 na 10 tys. osób.
Za prawie co czwarty zgon wywołany przez nowotwory odpowiada, zarówno u kobiet, jak i mężczyzn, rak płuc i oskrzeli. W 8,6 proc. przypadków jest to rak jelita grubego, a następnie sutek, gruczołu krokowego i trzustki.
Rak, który nie boli
Niestety, system profilaktyki raka płuca i wczesnej diagnostyki pulmonologicznej w Polsce leży i kwiczy – mówi dr n. med. Krzysztof Bigus, ordynator Oddziału Chorób Płuc w szpitalu Specjalistycznym w Wejherowie
Według danych GUS z powodu nowotworu w 2022 r. na Pomorzu zmarło około 6,5 osób. Z tego co czwarty zgon zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, spowodowany był rakiem oskrzela i płuca.Jaka jest przyczyna tej ponurej statystyki?
Zbyt późne rozpoznanie. Rak płuca nie boli, a guz wielkości trzech, nawet pięciu centymetrów nie powoduje żadnych objawów. Potem pacjent zaczyna chudnąć, a ból pojawia się w momencie, gdy zaczynają być rozpuszczane żebra bądź naciekane główne naczynia. Dochodzi do obrzęku twarzy, oskrzela są przerośnięte nowotworem, występuje krwioplucie. Czasami pacjent ma szczęście i objawy pojawiają się wcześniej, jednak przeważnie stajemy w obliczu sytuacji, gdy możliwość naszych działań jest ograniczona.
Od lat zagrożone nowotworami panie mogą korzystać z masowych badań mammograficznych i bezpłatnej cytologii. Nie można tego przełożyć na badania płuc?
Niestety, system profilaktyki raka płuca i wczesnej diagnostyki pulmonologicznej w Polsce leży i kwiczy. Usiłuję w Wejherowie stworzyć ośrodek pulmonologiczny. Trafiają do nas pacjenci od Słupska do Gdyni, a łącznie mam 20 łóżek. To jest dramat. Żeby zająć się wczesnymi, drobnymi postaciami nowotworu, musi być możliwość łatwiejszego przeprowadzania ambulatoryjnych badań tomokomputerowych, na których wychodzą zmiany wielkości powyżej jednego centymetra. Po pozwoli na wcześniejsze "wyłapywanie" chorych. Inna sprawa to potrzeba powiązania raka płuca z pulmonologią. Pacjenci trafiają do onkologów, chirurgów, a tu potrzebne jest dofinansowanie pulmonologii.
Zdjęcie rentgenowskie nas nie zadawała, gdyż zmiany są zbyt późno na nim rozpoznawane. Obecnie do diagnozy niezbędny jest tomokomputer z niską dawką promieniowania.
dr n. med. Krzysztof Bigus / ordynator Oddziału Chorób Płuc w szpitalu Specjalistycznym w Wejherowie
Do tego konieczne są decyzje co najmniej w resorcie zdrowia. Jakie działania należy podjąć na poziomie województwa?
Przy Sejmiku lub marszałku województwa pomorskiego powinien powstać zespół, który zacznie regulować przepływ pacjentów, wyłapując osoby z podejrzeniem nowotworu płuc i kierując je do ośrodków pulmonologicznych.
Pamiętam jeszcze czasy, gdy pracownicy musieli raz, dwa razy w roku prześwietlać płuca. Tego się dziś nie robi?
Prześwietlanie płuc to zupełnie inna bajka, rodem z XX wieku. Zdjęcie rentgenowskie nas nie zadawała, gdyż zmiany są zbyt późno na nim rozpoznawane. Obecnie do diagnozy niezbędny jest tomokomputer z niską dawką promieniowania. Wykrywając raka we wcześniejszym stadium możemy zastosować nowe, skuteczne leki. Możliwe są także nowe metody genetyczne, stosowane w momencie wystąpienia mutacji.
Załóżmy, że osoba z bliskiej rodziny zachorowała na raka płuc, albo od lat zmagamy się z nałogiem tytoniowym. Jak uniknąć w tej sytuacji ryzyka rozwoju choroby nowotworowej?
Każda osoba paląca powinna jak najszybciej zrobić niskodawkowe tomokomputerowe badanie klatki piersiowej i skonsultować je z lekarzem pulmonologiem. Jeżeli są obciążenia genetyczne, albo też utrzymują się objawy takie jak męczliwość, spadek masy ciała, pokasływanie, to tym bardziej na początku drogi należy zbadać się niskodawkowym tomokomputerem.
Do kiedy mamy szansę na wyleczenie nowotworu płuc? Jakiej wielkości nie powinien przekroczyć guz w płucach?
Guzki do wielkości jednego centymetra, będące efektem zwłóknienia, ma większość z nas. Natomiast po zdiagnozowaniu nowotworu metodami inwazyjnymi istotne jest stadium zaawansowania. Im jest on mniejszy, tym łatwiej go usunąć. Albo myślimy o operacji, albo – jeśli pacjent jest w gorszym stanie i ma np. niewydolność serca – stosujemy naświetlania stereotaktyczne, czyli z różnych stron. Istotna jest nie tylko wielkość zmiany nowotworowej, ale także jej lokalizacja. Jeśli nacieka np.serce, to sytuacja jest bardzo trudna. Trzecim aspektem jest kwestia przerzutów. Rak złośliwy nie tylko daje przerzuty, ale także niszczy wszystko dookoła.
Napisz komentarz
Komentarze