Paweł Piotr Warot jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie historii. Jak informuje gdański oddział IPN, w 2005 r. ukończył historię na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. W 2017 r. na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy obronił pracę doktorską na podstawie dysertacji „Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Olsztynie 1945-1956. Struktury, kadry, działalność". W 2006 r. Paweł Warot rozpoczął pracę w Delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej w Olsztynie, w latach 2018-2019 kierował Biurem Edukacji Narodowej w Oddziale IPN w Białymstoku. W latach 2020-2022 był naczelnikiem olsztyńskiej Delegatury IPN. Jest autorem ponad stu publikacji naukowych i popularnonaukowych. Zrealizował kilkadziesiąt autorskich audycji radiowych o tematyce historycznej, współpracował z TVP 3 Białystok. Jest prezesem Warmińsko-Mazurskiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, współdziała też ze środowiskami dawnej opozycji antykomunistycznej, m.in. Stowarzyszeniem „Pro Patria", Stowarzyszeniem Historycznym im. gen. Stefana Roweckiego „Grota", Stowarzyszeniem Więzionych Internowanych i Represjonowanych „WIR".
Oficjalny życiorys Warota pomija pewien dość istotny fakt z jego zawodowej kariery: w 2014 został on zwolniony z Instytutu z powodu utraty zaufania przez pracodawcę. Była to konsekwencja przegranego procesu z ówczesnym redaktorem naczelnym „Gazety Olsztyńskiej”, Zdzisławem Szymochą. W 2012 Szymocha chciał się ubiegać o fotel prezesa Radia Olsztyn, ale po mieście rozeszła się plotka, że „jest na niego teczka w IPN”. Źródłem tej plotki miał być artykuł Warota. Jak podaje portal OKO Press, sąd stwierdził, że „autor poprzez dobór poszczególnych słów i fragmentów tekstów z teczek SB oraz sposób cytowania mógł wprowadzić w błąd czytelnika, że Szymocha był gotów współpracować z SB albo nawet, że taką współpracę podjął”. W 2016, po dobrej zmianie, Warot został przywrócony do pracy.
OKO Press przytacza też wpisy w mediach społecznościowych, w których nowy szef gdańskiego IPN nazywa Donalda Tuska zwyrodnialcem, a o Ogólnopolskim Strajku Kobiet pisze: „syf, z którego należy oczyścić Polskę”.
Zdaniem dr. Janusza Marszalca, historyka, w latach 2000-05 naczelnika Biura Edukacji IPN w Gdańsku, ta nominacja wskazuje, że prezes IPN Karol Nawrocki postawił na radykalizm.
- Zatrudnienie bardzo kontrowersyjnego urzędnika w Gdańsku ma na celu zradykalizowanie kursu. Widać, że pan Golon, profesor, znany akademik, który był skądinąd bardzo potulnym dyrektorem, nie daje gwarancji realizacji tego kursu – mówi dr. Marszalec. - Prezes Nawrocki dużo mówi o „łańcuchach świadomości narodowej”, budowaniu nowej wizji Polski, wszystko to na takim „górnym C” i z tego, co widzę pan Warot bardzo dobrze się wpisuje w tę poetykę mówienia o ojczyźnie samymi wielkimi literami w ocenie dziejów i kształtowaniu nowych bohaterów. Ulubionym bohaterem Warota jest kapitan Romuald Rajs „Bury”. Widać, że teraz tacy bohaterowie będą na piedestale w IPN, a nie inni.
Janusz Marszalec przypomina, że w 2005 roku pion śledczy IPN jednoznacznie ocenił dokonania „Burego” uznając je nie tylko za zbrodnię wojenną, ale zbrodnię, która nosiła cechy ludobójstwa.
- Karol Nawrocki buduje sobie silne zaplecze złożone z ludzi, którzy będą się zajmowali de facto propagandą – ocenia dr Marszalec. - Ta propaganda nie liczy się z warsztatem historyka, tylko ma kształtować nową wizję dziejów. Widać w niej też komponenty nacjonalistyczne. Karol Nawrocki tę nową wizję dziejów będzie kształtować rękami takich ludzi jak pan Warot.
Radykalizm nowego dyrektora gdańskiej delegatury IPN – zdaniem Janusza Marszalca - nie odnosi się jedynie do interpretowania dziejów. W jego opinii Paweł Warot jest zwolennikiem ograniczania swobód obywatelskich w Polsce, co wnosi na podstawie jego wpisów w mediach społecznościowych.
- Widzę jak pan Warot potępia portal informacyjny Onet (mówi o nim „der Onet”), twierdząc, że dziennikarze z nim związani nie mają prawa uczyć Polaków historii. Chciałby delegalizować lewactwo, w tym „różowe” grupy, które dla tego urzędnika są najwyraźniej wcieleniem zła. Jest też chyba kolegą Tomasza Greniucha [byłego p.o. szefa delegatury IPN we Wrocławiu, zwolnionego po tym, jak ujawniono, że w przeszłości był działaczem Obozu Narodowo-Radykalnego, a także wielokrotnie wykonywał gest nazistowskiego pozdrowienia – red.], skoro mówi o nim w publicznych wypowiedziach per „Tomek”. Sam zresztą miał podczas jednego z publicznych spotkań na KUL krzyczeć „Polska dla Polaków” – kończy dr Marszalec.
Napisz komentarz
Komentarze