Pan Edmund z urodzenia warszawiak, rocznik 1931, pani Benedykta przyszła na świat trzy lata później w Lipinkach pod Tczewem.
Oboje przyjechali do Gdańska tuż po wojnie. Pracę znaleźli w Stoczni Północnej.
- Tam się poznali - mówi córka jubilatów, Jolanta Wielke. - Tata był urzędnikiem, mama - sekretarką. Ale uczucie narodziło się podczas zajęć w zakładowym klubie tanecznym. Tata grał na akordeonie, a mama wspaniale tańczyła. Trudno było się nie zakochać...
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jadwiga i Józef Kiedrowiczowie z Tczewa świętowali 70-lecie małżeństwa
Dwa lata później stanęli przed ołtarzem. Ślub odbył się w Gdańsku w Kościele Chrystusa Króla. Panna młoda miała długi welon, biała suknię i bukiet z białych kwiatów.
Doczekali się dwojga dzieci, szóstki wnuków i ośmiorga prawnucząt. Na jubileuszowe przyjęcie zjechała cała rodzina.
Dziś państwo Wielke mieszkają w Domu Seniora w Jagatowie, ale wiele lat spędzili w Niemczech, gdzie na tysiącu metrach kwadratowych stworzyli zachwycający ogród pełen kwiatów. Do Polski wrócili na jesień życia.
Siedemdziesiąta rocznica ślubu to inaczej "kamienne gody", jako że kamień symbolizuje trwałość i wytrwałość. Co cementowało długi związek Benedykty i Edmunda?
CZYTAJ TEŻ: Medale prezydenta dla 45 par z gminy Kartuzy
- Nasi rodzice po prostu bardzo się kochali – mówi Jolanta. - Tata to dobra dusza, cudowny, ciepły człowiek, oddany rodzinie i wpatrzony w żonę przez te wszystkie lata jak w obrazek. Mama to kobieta pełna energii, otwarta, kochająca życie. Oboje zawsze mieli wokół serdecznych ludzi, bo sami byli serdeczni i uczynni dla wszystkich, ich gościnność przeszła do legendy. Pasją taty była muzyka, ale i majsterkowanie, mama kochała ogród, kwiaty, wieczorami haftowała obrusy, wyszywała wełną obrazy na płótnie, wiele z nich zdobi dziś hol w Domu Seniora.
Rocznica została uczczona specjalnym, tylko dla jubilatów nabożeństwem. Uroczyste rodzinne przyjęcie oczywiście zwieńczył tort.
Napisz komentarz
Komentarze