Milena chodziła na lekcje religii do końca podstawówki, choć jej najbliższe koleżanki zrezygnowały w siódmej klasie. Rodzice nie naciskali, zostawili jej wybór i to, że teraz – w pierwszej kasie liceum już się na religię nie zapisała, to była jej decyzja.
- Z zupełnie praktycznego punktu widzenia wolelibyśmy, żeby , jeśli już chodziła na religię tyle czasu, podjęła tę decyzję nieco później, za rok – mówi Ewa Zalewska, mama Mileny. - Mogłaby wówczas jeszcze zdecydować, czy chce podejść do bierzmowania. Ale umówiliśmy się, że nie będziemy wpływać na jej zdanie w tej kwestii.
W klasie Mileny w podstawówce było 24 uczniów – w siódmej klasie na religię chodziło 17, w ósmej – 13. Teraz, w I klasie liceum w klasie ma 28 osób. Na religię zapisało się dziewięć, pięć kolejnych chodzi na etykę. Reszta korzysta, ma o dwie lekcje w tygodniu mniej.
Syn Olgi jest w szóstej klasie klasie podstawówki i też sam zdecydował, że nie będzie uczęszczał na katechezę. W planie lekcji jedna religia jest w poniedziałek na drugiej lekcji, kolejna w środę na czwartej. - Ma wtedy okienko, dla mnie to problem, bo Franek nie chce siedzieć w świetlicy. Ale nie będę go zmuszać. Z tego, co się orientuję, w klasie Franka na religię nie chodzi jeszcze troje dzieci. Na spotkaniu klasowym rodzice próbowali wpłynąć na zmianę planu, ale – jak usłyszeliśmy – w tym semestrze się nie da. Dyrekcja tłumaczy się brakami kadrowymi.
Olga sprawdziła – tylko w jednej z szóstych klas w tej szkole religia jest raz na pierwszej lekcji.
Gdańsk: mniej niż połowa
Religia (oraz etyka) to dwie lekcje tygodniowo od pierwszej klasy szkoły podstawowej do ostatniej klasy szkoły średniej. Żaden z tych przedmiotów nie jest – przynajmniej na razie – obowiązkowy,
dlatego uczeń może uczestniczyć w lekcjach etyki lub religii, lub w obu tych zajęciach, może też nie uczestniczyć w nich wcale. Dyrektor szkoły nie ma też prawa zobowiązać do udziału w etyce uczniów, którzy nie chodzą na religię.
W Gdańsku już ponad połowa uczniów szkół średnich nie chodzi na religię. Wydział Edukacji Urzędu Miejskiego nie ma co prawda jeszcze tegorocznych danych, ale zakłada się, że będą podobne do tych z ubiegłych lat.
- W roku szkolnym 2022/23 na lekcje religii w gdańskich szkołach uczęszczało 31 551 uczniów - mówi Marta Formella z gdańskiego magistratu. - Jeśli podzielić na typy szkół, to w podstawówkach na religię chodziło 72 proc. uczniów, ale w szkołach średnich było to już tylko 37 proc. uczniów. Podobnie wyglądały te liczby w roku szkolnym 2021/22.
Wcześniej takie dane zebrano tylko w odniesieniu do szkół średnich - jako odpowiedź na pytanie zadane przez Jakuba Kurasa, w 2021 roku radnego Młodzieżowej Rady Miasta. - W mojej klasie nikt nie uczęszcza na zajęcia z religii. Ja sam zrezygnowałem dwa lata temu - mówił wówczas Kuras. Dowiedział się więc, że w roku szkolnym 2020/2021 na religię chodziło jeszcze 52 proc. uczniów szkół średnich.
Gdynia i Sopot nie zbierały od dyrektorów szkół średnich informacji dotyczących liczby uczniów i uczennic uczęszczających na lekcje religii w publicznych szkołach ponadpodstawowych.
- Nie robiliśmy tego w poprzednich latach i nie zamierzamy tego robić w tym roku – mówi Agata Grzegorczyk, rzeczniczka prezydenta Gdyni. - Trzeba to sprawdzać bezpośrednio w szkołach
- Na razie czekamy na deklaracje naszych uczniów, nie da się jeszcze podać dokładnych liczb – słyszymy z kolei w szkołach.
- W październiku bedzie wiadomo coś więcej, ale już teraz widać, że są klasy, w których na religię będzie chodziło może po kilka osób – mówią w innej szkole.
Na Pomorzu dane o uczęszczających na lekcje religii i tak nadal nie wyglądają źle, choć najbardziej aktualne dane, zbierane przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, pochodzą z 2021 roku. W diecezji gdańskiej odsetek uczniów uczęszczających na lekcje religii wynosił 77,2 proc., w diecezji pelplińskiej - 83,4 proc. Najgorzej z punktu widzenia kościoła katolickiego w Polsce jest w diecezji wrocławskiej, gdzie na katechezę chodzi 63,4 proc. uczniów. Najlepiej - w diecezji tarnowskiej (97,5 proc.).
Obawy metropolity
Zaniepokojeniem sytuacją w nauczaniu religii podzielił się arcybiskup Tadeusz Wojda. W liście na rozpoczęcie roku katechetycznego metropolita gdański alarmuje: „Po 13 latach [od przyjęcia nowych podstaw programowych katechizacji w 2010 r. - red.] dostrzegamy, że sytuacja w sferze nauczania religii ulega niepokojącym zmianom”.
„Choć nie brakuje wartościowych działań nauczycieli religii oraz wspaniałych osiągnięć ich uczniów, to w podejściu coraz większej liczby osób katecheza szkolna dostrzegalnie traci na znaczeniu” - pisze abp Wojda. A to z kolei powoduje, że: „Powtarzane są wtedy slogany środowisk laickich o tym, że katecheza powinna zostać usunięta ze szkół. Twierdzą tak nawet niektórzy księża.”
Do treści, zawartych w liście, arcybiskup wrócił podczas wywiadu w Radiu Plus. Pytany o to, co jest źródłem tej diagnozy, mówił o braku podstawowej wiedzy religijnej u młodszych dzieci.
- Widzimy, że dzieci, które przychodzą do pierwszej klasy szkoły podstawowej, bardzo często nie są w stanie, nie umieją zrobić znaku krzyża świętego. A więc widzimy, że jest ogromny brak wychowania chrześcijańskiego w rodzinie. I jeśli ten dzieciak przychodzi do szkoły i nie potrafi modlić się, nie umie „Ojcze nasz”, to dla niego wiara nie jest interesująca - odpowiedział abp Wojda.
Mówił również o braku dostatecznej liczby katechetów, by „zabezpieczyć nauczanie dwóch godzin religii w szkole”. Jednak według banku ofert pracy dla nauczycieli na stronach pomorskiego Kuratorium Oświaty, w tej chwili (dane na 20 września) na Pomorzu tylko cztery szkoły szukają nauczycieli religii – w Chwaszczynie, Gdańsku, Czarnem i Nowej Wsi Lęborskiej.
Co więcej – z odpowiedzi udzielonej przez prezydent Gdańska na interpelację radnego PO Cezarego Śpiewaka-Dowbora w kwietniu tego roku wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat (w latach 2018-2023) dyrektorzy 34 gdańskich szkół 78 razy zwrócili się do biskupa diecezjalnego o zmniejszenie wymiaru godzin religii w ich placówkach. 74 prośby biskup rozpatrzył pozytywnie, 2 prośby spotkały się z odmową, 2 z częściową zgodą.
Katecheza przy parafii?
Mimo to, gdyby zrezygnować z katechizacji w szkole: „Kto będzie głosił Ewangelię tym uczniom, którzy do Kościoła już nie przychodzą? - pyta arcybiskup w liście. - Czy rezygnacja jest chrześcijańską odpowiedzią na trud i przeciwności napotykane w katechizacji?"
Dzisiaj religia kojarzy się ze szkołą, z ocenami, z obowiązkiem maturalnym. To sprawiło, że stała się przedmiotem, którego się nie lubi. To, co opowiadają katecheci na lekcjach, to jest produkcja ateizmu.
ks. Krzysztof Niedałtowski / Wypowiedź podczas dyskusji o religijności młodych ludzi w ECS
Jego zdaniem wszystkie parafie powinny wprowadzić i egzekwować wobec wiernych Indeks katechizacji, a „dokument taki winni posiadać wszyscy uczniowie uczęszczający na religię i przystępujący do sakramentów.”
Jednak w diecezjach rzeczywiście coraz częściej mówi się o powrocie katechezy do kościołów. Arcybiskup Wojda także w swoim liście pisze o katechezie przyparafialnej. Podobnie uważa się np. w diecezji wrocławskiej.
- Szkoła nie może być jedynym miejscem katechizowania. Coraz częściej myślimy o tym, że religia powinna iść drugim torem - jako katecheza parafialna. Choć tak naprawdę trudno nam znaleźć doraźne rozwiązania, potrzebne nam rozwiązania systemowe – uważa rzecznik archidiecezji wrocławskiej ks. Rafał Kowalski, cytowany przez portal Deon. Dodaje, że księża powinni się przede wszystkim skupić na jakości prowadzonej katechezy, a nie na liczbie zgromadzonych.
Z drugiej strony – Episkopat pracuje nad wzmocnieniem roli katechezy w szkołach. W październiku 2022 r. Konferencja Episkopatu Polski wydała komunikat, zaczynający się od zdania: „Wobec pojawiających się w przestrzeni publicznej negatywnych postaw i opinii odnośnie do lekcji religii w szkole Komisja Wychowania Katolickiego pragnie podkreślić katechetyczne i wychowawcze znaczenie szkolnego nauczania religii i dziękuje wszystkim, którzy swoją postawą podkreślają jego wartość."
„Niekościelni”
Dwa lata temu podczas dyskusji o religijności młodych ludzi w ECS, na pytanie, dlaczego młodzi odchodzą od Kościoła, odpowiadał m.in. ks. Krzysztof Niedałtowski, duszpasterz środowisk twórczych. Jego zdaniem jedną z głównych przyczyn okazało się - paradoksalnie - wprowadzenie religii do szkół w 1990 r.
- Religia z sal katechetycznych trafiła do szkół, między chemię a gimnastykę – mówił podczas debaty. - Pamiętam, jak uczyłem dzieci w kościele, po południu. Kto chciał, przychodził. Dzisiaj religia kojarzy się ze szkołą, z ocenami, z obowiązkiem maturalnym. To sprawiło, że stała się przedmiotem, którego się nie lubi. To, co opowiadają katecheci na lekcjach, to jest produkcja ateizmu. Straszą Harrym Potterem czy Hello Kitty. Nieraz bywałem na rozmowach z rodzinami, kiedy dziecko mówiło, że nie chce chodzić do szkoły w dniu, kiedy w planie jest religia. Co się okazywało? Że dziecko się boi, bo katechetka straszy na lekcji. Dopóki nic z tym nie zrobimy, tendencja wśród młodych ludzi się nie odwróci.
Nie wpływają dobrze na chęć nauki religii doniesienia o tym, że jakiś katecheta zabrania czytać choćby „Harry’ego Pottera” albo uczestniczyć w zbiórkach WOŚP. To pewnie budziłoby opór także we mnie
Joanna Kubiak / katechetka
Katechetka Joanna Kubiak uważa z kolei, że wypisywanie się z religii, szczególnie uczniów szkół średnich, to trend, wywołany przez głośne apostazje znanych ludzi. Polityk Paweł Kowal nazwał to „efektem Podsiadły” – po tym, gdy wokalista ogłosił rozpoczęcie procesu apostazji. - Przyszła moda na bycie „niekościelnym” – mówi katechetka. - Czasami słyszę: dziś na religię już się nie chodzi.
Jednak przyznaje – nie wpływają dobrze na chęć nauki religii doniesienia o tym, że jakiś katecheta zabrania czytać choćby „Harry’ego Pottera” albo uczestniczyć w zbiórkach WOŚP. - To pewnie budziłoby opór także we mnie – mówi. - Nie tylko dlatego, że ktoś mi zabrania, ale i dlatego, że to takie bezsensowne. Nie da się bardziej pokazać swojej nieznajomości świata i psychiki nastolatków.
W szkole, w której uczy katechetka Joanna, odpływ od lekcji widać tak samo, jak w innych. - Ale za swój sukces uważam to, ze jeśli ktoś się na religię do mnie zapisuje, to nie rezygnuje w ciągu roku
Albo religia, albo etyka
Minister edukacji od wielu miesięcy zapowiadał, że nauka albo religii, albo etyki będzie obowiązkowa. Podkreślał, że szkoła ma wzmacniać funkcję wychowawczą rodziny, konieczne jest więc, by „kształtowała odpowiednie postawy”. - I dlatego jeśli ktoś nie wybiera religii, będzie musiał wybrać etykę w perspektywie kilku lat – mówi minister Przemysław Czarnek. - W tym czasie będziemy dochodzić do uzupełnienia tych braków kadrowych kilkunastu tysięcy etyków w różnych częściach kraju.
I od razu zapowiedział, że uruchomione zostaną studia podyplomowe dla tych, którzy będą chcieli uczyć etyki. Mają się tym zająć Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, Katolicki Uniwersytet Lubelski, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Jezuicka Akademia Ignatianum.
Napisz komentarz
Komentarze