Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Nie dajmy się zmanipulować politykom i zwieść tematami zastępczymi

Rosnąca inflacja, drożyzna, kolejne wpadki i afery sprawiają, że PiS traci w sondażach. I pewnie dlatego znowu próbuje się ratować starymi fobiami i straszakami, które pomogły im wygrać niejedne wybory. Tym razem – jak przekonuje znany pomorski socjolog i historyk prof. Cezary Obracht-Prondzyński - chodzi o mobilizację własnego elektoratu, który skutki rządów odczuwa we własnej kieszeni. Po narracji polityków PiS skierowanej przeciwko uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej, osobom LGBT+, postkomunie i samorządom teraz wracają do wojenki polsko-niemieckiej.

Politycy PiS, po narracji skierowanej przeciwko uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej, osobom LGBT+, postkomunie i samorządom czy nauczycielom, teraz wracają do wojenki polsko-niemieckiej.

Prezes PiS zapowiada, że 1 września zostanie przedstawiony raport dotyczący strat majątkowych Polski w II wojnie światowej. Dla wzmocnienia tego przekazu rozpowszechniane są obrzydliwe oskarżenia, że Donald Tusk jest agentem niemieckim i wypełnia ich misję obalenia rządu PiS. To ewidentna gra na odciągnięcie uwagi Polaków od bieżących porażek rządu i problemów społecznych.

Propaganda i przedkładanie partyjnych interesów nad państwowe jest ważniejsza od realnego rozwiązywania nawarstwiających się kłopotów, walki z nepotyzmem i upolitycznianiem instytucji państwa. Zła Unia Europejska, niedobrzy Niemcy, antypolska opozycja, wrogowie Polski – to stała opowieść PiS, która pozwala im wyznaczyć czytelną granicę na „my” – dobrzy i „oni” – źli.

I te opowieści są cyniczne odgrzewane w czasie, gdy mamy do czynienia z kryzysem energetycznym, spowolnieniem gospodarczym, wojną w Ukrainie, powracającą pandemią. Prawda jest nazywana kłamstwem, a kłamstwo prawdą w zależności nie od stanu faktycznego, ale od tego, kto dany fakt ogłasza. Nie dajmy się zmanipulować.

Wątpię, by tym razem stare „chwyty” PiS przyniosły pożądany efekt. Ani „dziadek z Wermachtu” ani „ukryta opcja niemiecka” nie są w stanie przykryć pogarszających się nastrojów społecznych. Gdyby w istocie obecnemu rządowi zależało na pozyskaniu środków i wsparciu finansowym Polaków to dawno już spełniliby warunki Komisji Europejskiej i otrzymali 120 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy. Tymczasem nawet nie wiemy, czy w ogóle dostaniemy choćby złotówkę!

Mariusz Szmidka / redaktor naczelny Zawsze Pomorze

Na uregulowanie z Niemcami tematu reparacji wojennych ten rząd miał 7 lat. Do tej pory oficjalnie w ogóle nie wystąpił z żadnym roszczeniem wobec Niemiec, bo woli używać tego straszaka na potrzeby wewnętrznej polityki i dzielenia Polaków. To opłaca się sondażowo i odciąga opinię publiczną od realnych problemów, słabych kompetencji władzy, jej dyletanctwa czy nepotyzmu.

Wątpię, by tym razem stare „chwyty” PiS przyniosły pożądany efekt. Ani „dziadek z Wermachtu” ani „ukryta opcja niemiecka” nie są w stanie przykryć pogarszających się nastrojów społecznych.

Gdyby w istocie obecnemu rządowi zależało na pozyskaniu środków i wsparciu finansowym Polaków to dawno już spełniliby warunki Komisji Europejskiej i otrzymali 120 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy. To wzmocniłoby złotego, pobudziło inwestycję i pomogło przedsiębiorcom. Tymczasem nawet nie wiemy, czy w ogóle dostaniemy choćby złotówkę!

Pełną odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi obecny rząd.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama