Dobrze zorientowany w sytuacji jest sołtys Lubichowa Marcin Czecholiński. Jaka więc jest obecnie sytuacja?
– Poszukiwane są jeszcze cztery sztuki – cztery byki – mówi sołtys. – One się kręcą wciąż po Borach Tucholskich. Parę dni temu widziano je gdzieś w okolicach Klanin. Jeszcze wcześniej w Ocyplu. Dwa dni temu widziano je w Osowie Leśnym, a dzisiaj (6 lipca) właściciele byków-uciekinierów dostali informację, że znaleziono jakieś ślady w Smolnikach. Tam aktualnie trwają poszukiwania.
Marcin Czecholiński zauważa, że widziane zwierzęta wcale nie muszą być tymi zaginionymi.
– To tak naprawdę takie szukanie przysłowiowej igły w stogu siana – mówi sołtys.
WIĘCEJ O UCIECZCE BYKÓW PRZECZYTASZ W ARTYKULE: Osiem byków uciekło z gospodarstwa w gminie Lubichowo. Szuka ich nawet dron
Podczas poszukiwań we wtorek, 5 lipca wykorzystano naturę.
– W tych miejscach, gdzie były widziane byki, wystawiono jałówkę – opowiada Marcin Czecholiński. – To było jedno, drugie, trzecie miejsce... Jak już gospodarze zwątpili i chcieli zabrać jałówkę do domu, to, jadąc, zauważyli, że coś w pobliżu idzie. Okazało się, że to byk. Zatrzymali samochód. Wysadzili tę krowę tuż przy lesie i ten byk, tak na początku niechętnie, niechętnie, ale przyszedł. Chwilę się „zapoznawali”, a gospodarze delikatnie obie sztuki bydła zagnali na przyczepkę do traktora i spokojnie odwieźli na miejsce. Tego byka akurat ładnie udało się złapać.
Okazuje się, że jeden z uciekinierów padł już na początku poszukiwań, dwa kolejne odłowiono, ale prawdopodobnie zostały odstrzelone.– Na tę chwilę udało się przywrócić gospodarzom jednego żywego byka. Cztery nadal są poszukiwane. Gospodarze chcieliby, żeby pozostałe zwierzęta wróciły żywe do gospodarstwa – mówi sołtys. – Właścicielka powiedziała mi, że ten byk, którego wczoraj udało się złapać na jałówkę, mocno się zmienił. „Nie dość, że schudł, to jeszcze jest taki przestraszony. Jest taki zupełnie nieswój” – usłyszałem. Właścicielka często bywała z tymi zwierzętami i dokładnie wie, jak one się zachowują. Wychodzi na to, że ta „wycieczka” bykom nie służy. Oby nie zdarzyło się, że one gdzieś po drodze padną, co jest możliwe.
O dostęp do wody i jedzenia dla byków sołtys się nie martwi.
– Jest piękna rzeka Wda i one tak się po tym terenie poruszają – wyjaśnia Marcin Czecholiński. – Nie brakuje też łąk. Większe obawy dotyczą tego, że byki mogą zdziczeć i nawet zaatakować ludzi. Nie można od razu iść ich zaganiać, bo one potrafią naprawdę zrobić krzywdę.
Strażak, którego tylko delikatnie trącił byk, nadal odczuwa skutki tego bliskiego spotkania. Na szczęście, nic poważnego mu się nie stało.
Sołtys zauważa, że w lubichowskich lasach są też wilki, ale nie jest pewny, czy zaatakowałyby byka.
– Chyba jedynie sforą mogłyby zapolować, i to, o ile byłyby naprawdę głodne – mówi. – Niestety, mamy te połacie lasu bardzo duże, i te byki mają gdzie się schować. Gdyby ktoś je zauważył, proszę o telefon do mnie pod numer: 516 544 456.
Napisz komentarz
Komentarze